wtorek, 3 września 2013

Podaj dalej

[Tekst na akcję "Piszę, bo lubię"]
[Betowała Akira]


            Alicja uwielbiała dwie rzeczy: książki i podróże pociągami. Niczego więcej nie potrzeba było jej do szczęścia. Już jako mała dziewczynka, zamiast o zabawki, prosiła mamę o książeczki z kolorowymi obrazkami i rymowanymi tekstami bajek. Potem, zamiast wymykać się z domu na imprezy, przesiadywała nocami nad książką. Często trzeba było wyłączyć jej światło, żeby zasnęła. Jeżeli nikt tego nie zrobił, potrafiła nie spać przez trzy noce, aby tylko dobrnąć do końca lektury. Przez to często była nieprzygotowana i spała na lekcjach. Zdarzało się, że nauczyciele dzwonili do jej domu ze skargą, a rodzice, nie mogąc zrozumieć powodu zachowania nastolatki, zachodzili w głowę, wymyślając najróżniejsze szlabany. Nigdy jednak nie przyszło im na myśl, by zabronić jej czytać.
            Z pociągami było podobnie – obdarzyła je miłością już jako mała dziewczynka. Często wyjeżdżała z rodzicami, kiedy ci zaplanowali urlop lub wyjazd służbowy. Zabierali ją ze sobą z różnych powodów. Czasem nie miał kto zostać z nią w domu, a czasami chcieli, by zobaczyła trochę świata. Dla dziewczyny oznaczało to wolne od szkoły i więcej czasu na czytanie. Poza tym uwielbiała konduktorski gwizdek, charakterystyczny dźwięk kół sunących po torach, wiatr we włosach, gdy otworzyło się okno. No i to właśnie pociągi zawsze zabierały ją w nowe, niesamowite miejsca.

            Mała Ala pokochała najbardziej jedną, wyjątkową książkę, w której pojawił się biały królik, Kapelusznik i Dama Kier. Dziewczynka czasem wyobrażała sobie, że jest tamtą Alicją, a pociąg jest jej króliczą norą, którą można przedostać się do magicznego świata. W każdą podróż zabierała ze sobą książkę, która miała być jej przewodnikiem, gdyby dziecięce sny się spełniły. Dostała ją od babci na piąte urodziny i nie ruszała się bez niej z domu.
            Kiedy Alicja dorosła, podróżowanie z „Przygodami Alicji w Krainie Czarów” stało się bardziej sentymentalnym zwyczajem niż sposobem na nudę. W końcu przestała czytać tekst, którego przez tyle lat zdążyła nauczyć się na pamięć. Cenne godziny spędzone w podróży poświęcała innym, poważniejszym lekturom.
            Podczas jednej z wypraw, gdy przepakowywała torbę w poszukiwaniu długopisu, który potrzebny był jej do rozwiązywania krzyżówki, położyła książkę na sąsiednim siedzeniu. Zupełnie nie zwróciła na to uwagi, kiedy opuszczała pociąg. Dopiero kilka godzin później zorientowała się, że jej ukochana książka pojechała w świat. Było jej szkoda, bo miała wrażenie, że wraz z egzemplarzem utraciła kawałek dzieciństwa – kawałek siebie. Ale w końcu musiała się z tym pogodzić.
            Tymczasem książka nie próżnowała, o ile można tak powiedzieć o przedmiocie. Do przedziału, w którym została porzucona, wsiadali kolejni pasażerowie. Patrzyli zaciekawieni, brali ją w ręce i przeglądali. Matki czytały ją swoim dzieciom, starsze panie z rozczuleniem wspominały, jak czytały tę historię swoim córkom, a potem wnuczkom. Nawet małe dzieci chętnie oglądały precyzyjne, kolorowe obrazki, które pokazywały historię dziewczynki zagubionej w obcym świecie. W czyichkolwiek rękach nie znalazłaby się książka, wywoływała uśmiechy na twarzach.
            Trwało to lata, a nawet obsługa pociągu nie zamierzała pozbywać się pozostawionego przedmiotu. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby książkę zabrać ze sobą, zniszczyć czy wyrzucić. Zjeździła w tym samym wagonie cały kraj, cieszyła tysiące ludzi, może nawet udało jej się odmienić kilka istnień. Jej śnieżnobiałe niegdyś karty poszarzały, obrazki straciły intensywne barwy, rogi się pozaginały.
            Alicja również nie zaprzestała podróżowania. Odwiedzała różne miejsca w kraju i za granicą. Czasem jeździła sama, a czasami towarzyszyli jej przyjaciele lub członkowie rodziny, jednak nigdzie nie ruszała się bez książek. Przeczytała ich tak dużo, że ledwo mieściły się w jej domowej bibliotece, która zajmowała niemały pokój. Dostała pracę w wydawnictwie, dzięki czemu mogła robić to, w czym zakochała się już jako dziecko – czytać. Mijały lata, a jej czasami brakowało książki, o której kiedyś zapomniała. Inne egzemplarze nie były tym samym – nie kryły w sobie wspomnień.
            Tak na czytaniu płynęły Alicji lata. Spokojnie i szczęśliwie, co jakiś czas podróżując do swojej Krainy Czarów, dożyła emerytury.
            Pewnego lata, jadąc na urlop, dostrzegła między fotelami w przedziale kolorowy, lekko przybrudzony grzbiet książki. Sięgnęła drżącą, pomarszczoną przez czas dłonią i wyciągnęła przedmiot. Od razu ją rozpoznała. Mimo że minęło sześćdziesiąt lat, od kiedy ostatni raz trzymała ją w rękach, pamiętała każdy szczegół. Otworzyła pierwszą stronę i przeczytała dedykację: „Dla Alicji. Byś znalazła swoją Krainę Czarów”. Pamiętne słowa, które w dzieciństwie powtarzała jej babcia, przywołały wiele wspomnień.
            Starsza kobieta przewracała kolejne strony lektury, co jakiś czas odgarniając za ucho niesforny kosmyk siwych, kręconych włosów. Jej palce prześlizgiwały się delikatnie po papierze. Plamy napojów i czekolady były dowodem, że jej wspomnienie, stało się również wspomnieniem wielu innych ludzi. Kto wie, może ta niepozorna książeczka sprawiła, że i oni zakochali się w czytaniu, tak samo jak jej pierwotna właścicielka.
            Alicja, gdy pociąg się zatrzymał, wsunęła książkę między siedzenia. Pozbierała swoje rzeczy i opuściła przedział. Bajki nie były jej już potrzebne, ale cudowną pasję chciała podać dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SZEROKA LISTA