poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Pocałunek na dobranoc

UWAGA!!! TWINCEST (miłość bliźniaków) 18+
[Betowała Akira]
****


            Kochany!

Zawsze byłeś ze mną. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było inaczej. Czy płakałem przez ciebie? Tysiące razy. Czy cierpiałem? Dobrze wiesz, że tak. Ale to wszystko jest przecież nieważne. Nieważne w porównaniu z tą całą radością, jaką mi dawałeś każdego dnia.
Pamiętasz, jak mówiliśmy „na zawsze razem”? To było takie oczywiste. Dla mnie jest nadal. Cokolwiek by się nie stało, zawsze będę przy tobie. Nie ciałem, ale sercem. Wiesz dobrze, że ono należy do ciebie.
Granica między miłością braterską a miłością kochanków okazała się cienka jak nić pajęczyny – niemal niezauważalna. Pamiętasz? Nie było żadnej rewolucji. To wszystko było dla nas tak naturalne i zwyczajne, chociaż wcale nie powinno tak być. Zaczęło się od pocałunków w policzek – tak niewinnie. Potem niewiele znaczące muśnięcia warg – zupełnie nieszkodliwe. W końcu namiętne pocałunki – już nie tak niewinne, ale dla nas nic niezwykłego. Nie wiem nawet, w którym momencie twój dotyk zaczął sprawiać mi tak niebiańską przyjemność. Pokochałem cię w każdy z możliwych sposobów. Byłeś dla mnie bratem, przyjacielem, a w końcu wielką miłością, której zawsze szukałem i najwspanialszym na świecie kochankiem. Zawsze oddzielaliśmy od siebie te trzy sfery naszych relacji na tyle, żeby nie wpływały na siebie, a jednocześnie łączyliśmy tak, że tworzyły zgraną jedność.
Sława była często uciążliwa. To, co my uważaliśmy za normalne, dla innych było przestępstwem i czymś odrażającym. Musieliśmy ukrywać to wszystko, co z każdym dniem się w nas budziło coraz bardziej. Ale odnajdywaliśmy tę więź w prostych braterskich gestach. Było nam tak cudownie. Mieliśmy wszystko, o czym marzyliśmy. Spełnialiśmy nasze marzenia i dawaliśmy sobie tak wiele miłości.
Pamiętasz nasz pierwszy raz? Niezwykle mnie rozśmieszyło, gdy zapytałeś, czy boję się swojego pierwszego seksu. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że myślałeś, że byłem prawiczkiem. Nie zapomnę tej zdziwionej miny, kiedy oznajmiłem, że już to robiłem. Dałeś mi tamtej nocy tyle przyjemności, ile nie dała mi w życiu żadna dziewczyna. Ja tobie też, prawda? Wiem, że ci się podobało. Potem kochaliśmy się jeszcze nie raz. Zawsze było wspaniale, z uczuciem i namiętnością. To, co się między nami działo, było rzeczywiste, a wydawało się tak nierealne zarazem.
Żaden z nas nie przestał oglądać się za dziewczynami. Nie wymagaliśmy od siebie wyłączności. Często spotykaliśmy się z nimi, a nawet spędzaliśmy upojne noce. Nasza relacja była braterskim rytuałem, a my poza nią byliśmy przecież hetero. Żaden z nas nie kwestionował tego układu.
Był taki dzień, a właściwie wieczór, który spędziliśmy na rozmowach. Pamiętasz? Powiedziałem ci wtedy, że moje życie zakończy się dopiero wtedy, kiedy poczuję, że nie mam już nic więcej do zrobienia i do osiągnięcia na tym świecie. Zapytałeś, jak chcę umrzeć. W nocy. Patrząc w gwiazdy. Czując delikatny wiatr na skórze. W idealną noc. Taką, jakie uwielbiam. Powiedziałeś, że chciałbyś umrzeć wtedy ze mną, bo beze mnie nic nie ma sensu. Ja chcę jednak, żebyś żył dalej. Nie umieraj przeze mnie. To nie ma sensu. Moja śmierć to mój wybór, ale nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że mógłbym być przyczyną twojej.
Czekałem na taką noc jak dziś od miesiąca. Dałem temu światu i dostałem od niego już wszystko, co mogłem. Ja na złość od miesiąca nie było takiej pięknej nocy. Zabawne, prawda? Zupełnie, jakby świat chciał na siłę mnie tu zatrzymać. Ale z drugiej strony dobrze się stało. Miałem dużo czasu do przemyśleń. Mogłem dokładnie wszystko zaplanować, co okazało się nie takie łatwe. Wybrałem już wieżowiec. Ten najwyższy w mieście. Stąd jest najlepszy widok i oczywiście będę miał pewność, że wszystko się uda. Mimo że pogodziłem się ze swoją decyzją, jest mi ciężko. Obiecałem ci to, ale nie jestem w stanie dotrzymać danego słowa. Nie mogę tak po prostu podejść i powiedzieć, że to mój ostatni dzień i więcej już mnie nie zobaczysz. To mi tylko utrudni sprawę, bo wiem, że chciałbyś mnie powstrzymać. Nie mogę też odejść bez pożegnania, dlatego piszę ten list. Wyszedłeś i wrócisz późno. Niech to będzie taki mój pocałunek na dobranoc dla ciebie.
Nigdy niczego nie żałowałem. Byłem szczęśliwy aż do końca. Może to cię nie pocieszy, ale to dzięki tobie moje życie i śmierć były takie wspaniałe. Wiedz, że kocham cię i nigdy nie przestanę.
           
            Twój Bill

PS Nie wiem, co mnie czeka po drugiej stronie, ale spadając, będę miał przed oczami twoją twarz. Wiem, że któregoś dnia do mnie dołączysz, więc nie mówię żegnaj. Nie płacz za mną, bo ja będę nad tobą czuwał i będzie mi przykro. Uśmiechaj się, bo to była dobra śmierć. Najlepsza. Niech twoja też taka będzie. Będę czekał po drugiej stronie. Do zobaczenia. I dobranoc, braciszku.


            Tom otarł jedną, samotną łzę ze swojego policzka i uśmiechnął się do siebie. To już pięć lat. Czytał ten list nie raz. Jednak teraz, kiedy stał na tym samym dachu co jego brat tamtej nocy, a noc była taka, jaką obaj uwielbiali, przeżywał wszystko jeszcze bardziej. Czuł się teraz tak samo spełniony jak Bill wtedy. Z zapalniczki, którą chłopak trzymał w ręku, wydobył się jasny płomień, który chwilę później przeniósł się na kartkę papieru. Tom otworzył dłoń. Płonący karton opadł na betonową posadzkę. Ich miłość pozostanie tylko między nimi. Zbliżył się do krawędzi dachu i odwrócił się do niej tyłem.
– Nie musisz dłużej czekać, Billy. Już ani minuty. – Przechylił się do tyłu. Widział gwiazdy, a w nich twarz ukochanego braciszka. Na skórze czuł chłodny, kojący wiatr. Czuł się szczęśliwy. – To była dobra śmierć. Najlepsza – wyszeptał słowa brata, spadając…

2 komentarze:

  1. Boże płakałem jak to czytałem brawo !!!! Boże teraz ryczę jak dziecko ,ale co z tego jest warto to jest piękne :]

    OdpowiedzUsuń

SZEROKA LISTA