Betowała Lily.
***
Adam
ostatnie tygodnie spędzał z rodziną. Matka nie wypuszczała go z domu,
dokarmiała i zajmowała rozmowami niemal bez przerwy. Nie lubiła, gdy wyjeżdżał.
Mimo że był już dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, w oczach kobiety
pozostawał wciąż kochanym synem, o którego uwielbiała dbać. Rozmowy
telefoniczne nie były w stanie zastąpić jej bezpośredniego kontaktu z dzieckiem.
Nie można było się temu dziwić. Ta dwójka była ze sobą wyjątkowo związana i nie
odstępowała siebie na krok, o ile nie było to absolutnie konieczne. Matka
dawała Adamowi wsparcie w każdej sytuacji i mężczyzna mógł bez wątpienia
powiedzieć, że była najważniejszą osobą w jego życiu. Rozumiała go bez słów.
Wiedziała, kiedy doradzić, porozmawiać, a kiedy zwyczajnie otoczyć go matczynym
ramieniem, przytulić do serca i milczeć. Wokaliście nie sprawiało więc
większego problemu przebywanie w rodzinnym domu i bycie rozpieszczanym.
Zresztą, kto nie lubi domowych obiadków podstawianych pod nos, czy okrywania
kocem, gdy na skórze pojawia się gęsia skórka. Niczego mu z nią nie brakowało,
a i towarzystwo miał przednie. We własnym mieszkaniu byłby całkiem sam. Tu miał
kochającą rodzinę: matkę, ojca i młodszego brata. Ten ostatni, o imieniu Neil,
był, jak nazywał go Adam, „wrzodem na tyłku”. Złośliwy, wciąż mu dokuczał i
przygadywał, ale w gruncie rzeczy kochał starszego brata i zrobił by dla niego
wszystko. Jego złośliwości były formą żartów, z czego wszyscy doskonale zdawali
sobie sprawę. Sam czarnowłosy śmiał się w głos i szturchał Neila złośliwie w
ramię, co było w ich wykonaniu dowodem sympatii, jaką siebie nawzajem darzyli.
Kiedy
zespół organizował kameralną domówkę u Tommyego, nikt nie wyobrażał sobie tej
imprezy bez wokalisty. Impreza miała być ich „rodzinnym zjazdem”, bo właśnie za
rodzinę się uważali. Wszyscy zaproszeni potwierdzili swoją obecność. Wszyscy,
poza Adamem. Okazało się, że jego ojciec ma imieniny i rodzice zaprosili gości.
Adamowi nie wypadało wtedy opuścić domu. Żałował, że ominie go taka okazja do
spotkania z przyjaciółmi. Wiedział, że nie będzie miał czasu na takie
przyjemności, kiedy zacznie pracę nad kolejnym albumem. A ten moment zbliżał
się nieubłaganie. Cieszył się, że będzie mógł wydać kolejny album, ale wiązało
się to z niemal całkowitą rezygnacją z życia towarzyskiego.
Najbardziej
nieobecnością wokalisty przejął się Tommy. Zastanawiał się nawet, czy nie
przełożyć spotkania na inny termin, żeby jego przyjaciel mógł przyjść. W końcu
bez niego byliby dla siebie obcymi ludźmi i nigdy mogliby się nie spotkać.
Tylko dzięki niemu byli ze sobą tak zżyci. Adam jednak zapewnił go, że będzie
wiele innych okazji do spotkania i ten jeden raz może go zabraknąć. Ten
argument oraz obiecany wieczór filmowy w następną sobotę przekonały ostatecznie
basistę, aby nie zmieniać już planów. W końcu zrobił już nawet zakupy i
posprzątał mieszkanie.
O godzinie
dwudziestej zjawili się pierwsi goście. Grupa tancerzy przywitała się z
gospodarzem i, nie czekając na zaproszenie, wparowała do mieszkania. Czwórka
młodych, roześmianych ludzi w mgnieniu oka opanowała salon blondyna.
Pomieszczenie było urządzone bardzo stylowo i idealnie odzwierciedlało
charakter chłopaka. Dwie sąsiadujące ze sobą ściany pokryte były srebrną farbą,
a dwie kolejne śliwkowym fioletem, który ocieplał wnętrze. Podłogę pokrywały
panele w kolorze ciemnego mahoniu. Pod jedną ze śliwkowych ścian stała wielka,
i bardzo wygodna, srebrna sofa, a prostopadle do niej ustawione były dwa
zwrócone do siebie fotele tej samej barwy. Na szklanym, niskim stole stały
teraz różnego rodzaju przekąski, od słodkich ciasteczek, po pikantne chipsy,
oraz napoje, również te procentowe. Naprzeciw tego kompletu stało kino domowe i
dobrej jakości wieża, odtwarzająca chyba wszystkie możliwe nośniki, na których
mogła zostać zapisana muzyka. Owych
nośników też nie brakowało. Płyty kompaktowe, winylowe, oraz kasety, o których
obecnie mało kto pamięta, zajmowały cały regał. Tommy miał sentyment do tej,
niemałej zresztą, kolekcji, w której każdy mógł znaleźć coś dla siebie, i wciąż
powiększał swoje zbiory. Podczas gdy Adam chodził po sklepach w poszukiwaniu
nowych części garderoby, on zaszywał się w małych sklepikach muzycznych i
antykwariatach. To z nich wynosił większość swoich skarbów. Po powrocie z trasy
przywiózł ze sobą całą ich walizkę.
Przyjaciele
szybko odnaleźli interesujące ich pozycje i po chwili salon zmienił się w
taneczny parkiet. Basista stanął w drzwiach i oparł się o framugę. Patrzył na
nich, z powątpiewaniem kręcąc głową. Wyglądali jak stado pięciolatków na
szkolnym boisku. Po chwili musiał jednak zostawić ich i otworzyć drzwi kolejnym
gościom.
Dopiero kiedy
wszyscy byli już na miejscu, Tommy całkowicie się rozluźnił. Wcześniej myślał w
kółko o Adamie i o tym, jak dawno go nie widział. Sms-y nie mogły zastąpić
rozmów w cztery oczy. Tęsknił za nim, mimo że się do tego nie przyznawał.
Jednak teraz, kiedy otoczony był przez bliskich sobie ludzi, mógł na chwilę
oderwać się od tych wszystkich przygnębiających myśli. Rozmawiał z Monte –
gitarzystą – i Isaaciem – perkusistą. Ten drugi do zespołu dołączył w połowie
trasy, ale udało mu się od razu podbić serce basisty. Stał się jego najlepszym,
zaraz po wokaliście, przyjacielem. Świetnie się dogadywali, mieli podobne
charaktery i poczucie humoru. Natomiast z Monte znał się od kilku lat.
Pracowali ze sobą w innych zespołach.
Rozmowa
toczyła się gładko, a atmosfera była bardzo luźna. Trzech facetów co chwilę
wybuchało śmiechem i rzucało w siebie na zmianę popcornem oraz żelkami.
– Myślę, że gdybym zapalił
najpierw światło, nie zaczęłaby tak krzyczeć – stwierdził perkusista.
– No nie wiem. Ja tam bym
krzyczał, jakbym zobaczył ciebie w bokserkach i turbanie z ręcznika na głowie w
mojej sypialni – odparł Tommy, co poskutkowało kolejną salwą śmiechu i garścią
orzeszków rzuconą w jego stronę. – Ej! – zaprotestował, jednak uśmiech nie
schodził z jego twarzy. – Co ty dziś taki agresywny?
– Dobra, żarty żartami, ale jaki
z ciebie gospodarz, Tommy? Piwo się skończyło już pół godziny temu, a ty
siedzisz w najlepsze – powiedziała Camila, stając naprzeciwko basisty.
– A tak, przepraszam, zagapiłem
się. Nie martwcie się, mam zapasy w garażu. Isaac, pomożesz mi?
– Jasne – odpowiedział chłopak i
wstał, razem z blondynem ruszając w stronę wyjścia.
Kiedy
już znaleźli się w garażu, zapanowała między nimi niezręczna cisza. Perkusista
przystanął na chwilę, przyglądając się koledze, który właśnie otworzył szafkę
pełną alkoholowych trunków. Widział, że ostatnio Tommy nie był do końca sobą.
Chodził zamyślony, wyraźnie coś go martwiło i nie mógł się na niczym
skoncentrować. Do tej pory Isaac o nic go nie pytał, bo miał nadzieję, że to
minie, ale teraz nadarzyła się idealna okazja, z której postanowił skorzystać.
Zanim jednak zdążył się odezwać, basista odwrócił się do niego, robiąc
zdziwioną minę.
– Coś się stało? – zapytał Tommy.
– Mam coś na plecach, czy co?
– Nie, dlaczego? – odparł
zaskoczony perkusista.
– Nie wiem. Od dłuższej chwili
czuję na sobie twój wzrok. Wiem, że jestem przystojny, ale, mimo wszystko, to
trochę krępujące.
– Wybacz, nie chciałem się gapić.
Po prostu zastanawiam się, co chodzi ci po głowie – odparł, nie przejmując się
śmieszną miną przyjaciela.
– Mi? To ty się na mnie gapisz –
padła odpowiedź.
– Nie o to mi chodzi. Ostatnio
jesteś jakiś dziwny. Widzę, że coś cię męczy i zastanawiałem się, jak ci pomóc.
Porozmawiasz ze mną o tym? Wiesz przecież, że możesz mi zaufać. – Isaac starał
się przekonać go do rozmowy. – Jeżeli to coś osobistego, możesz być pewny, że
pozostanie między nami. Wygadasz się i od razu zrobi ci się lżej na sercu.
***
W
domu Adama było gwarno i wesoło. Na stole stały wyśmienite potrawy, które
przyrządziła jego matka. Rodzina wokalisty była bardzo do siebie przywiązana,
wszyscy świetnie się dogadywali. Oprócz krewnych, na przyjęcie zaproszono też
kilku bliskich znajomych z rodzinami. Dorośli siedzieli przy stole i
rozmawiali, a dzieci – dwie kuzynki Adama oraz trzej chłopcy, synowie znajomych
jego rodziców – zajęte były grami wideo w drugim pokoju.
Jadalnia była
pokryta brązowymi panelami od podłogi aż po sufit. Na ścianach wisiały
awangardowe obrazy, które zadziwiająco dobrze komponowały się z ciepłą i
przytulną atmosferą wnętrza. Olbrzymi stół zajmował prawie całą długość pokoju.
To odzwierciedlało gościnność rodziny Lambertów. Przy tym stole często
zasiadało spore grono znajomych i rodziny. Spotykali się z okazji jakichś
uroczystości, albo po prostu w celach czysto towarzyskich.
Nagle wokół
stołu zaczęła biegać gromadka dzieciaków, z których żadne nie miało więcej niż
dziesięć lat. Zebrały się wokół siedzenia Adama i zwróciły w jego stronę
proszące spojrzenia.
– Adam, pograsz z nami? –
zapytała jedna z dziewczynek.
– W gry wideo? Ja? Znowu mnie
ogracie – stwierdził wokalista, uśmiechając się do kuzynki.
– Możemy pobawić się w coś innego
– rzucił Sebastian, jeden z chłopców.
– Ale i tak cię ogramy! – dodał
natychmiast jego brat, co wywołało wybuch śmiechu czarnowłosego.
– Dobra, coś innego może być, pod
warunkiem, że ja będę wybierał – oznajmił.
– Dobla – zaseplenił najmłodszy,
trzyletni Mathew.
– W takim razie ubierajcie buty i
idziemy bawić się w chowanego do ogrodu.
Rodzinny
dom Adama położony był na dość dużej posiadłości. Jej część stanowił lasek, a
resztę piękny, zadbany ogród. Były tam ławeczki, ogrodowe meble, miejsce na
grilla, a nawet mały placyk zabaw. Raj zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci.
Wokalista wiedział, że zabawa na świeżym powietrzu będzie lepsza dla
dzieciaków, niż siedzenie przed ekranem.
– Przepraszam, kochani, ale
porywa mnie banda rozrabiaków – powiedział do zebranych przy stole. – Mamo,
wołaj, jak będziesz potrzebowała pomocy – dodał, całując rodzicielkę w policzek
i opuścił jadalnię.
Zabawa
z dziećmi była dla niego świetną rozrywką. W ich towarzystwie sam czuł się jak
dziesięciolatek i miał wrażenie, że świat należy do niego. Często łapał się na
tym, że chciałby mieć w przyszłości rodzinę – stałego partnera, dzieci. Nie był
pewien, czy kiedykolwiek będzie mu to dane.
***
Tommy
uśmiechnął się tylko pobłażliwie. Przyjaciel się o niego martwił, a w tamtej
chwili wydało mu się to wyjątkowo urocze. Prawdą było, że już od dłuższego
czasu chciał z nim porozmawiać, ale nie za bardzo wiedział, jak się do tego
zabrać. Poza tym nawet nie było dobrej okazji. Cały czas ktoś był w pobliżu i
nie mieli chwili dla siebie. Jego problem wymagał chwili spokoju i prywatności.
Teraz jednak mieli to wszystko, a perkusista dodatkowo mu wszystko ułatwił,
rozpoczynając rozmowę.
– Właściwie, od dawna chciałem z
tobą o tym pogadać, poradzić się. Wiesz, zawsze to spojrzenie osoby trzeciej,
zupełnie inna perspektywa. Może jakoś byś mi doradził, albo utwierdził w tym,
co sam myślę. Nie wiem.
– No to na co czekasz? – zapytał,
siadając na jednej z szafek. Tommy wziął butelkę piwa z szafki i rzucił ją
przyjacielowi. Drugą wziął dla siebie, zamykając mebel i usiadł obok chłopaka.
– Wiesz, lubię dziewczyny. Są
delikatne, śliczne, zgrabne. Czasami nawet można się z nimi dogadać i wtedy
jest już całkiem super. – Przerwał na chwilę, biorąc większy łyk napoju ze
szklanej butelki.
– Jest jakieś „ale”, prawda?
– Tak. W takim samym stopniu
lubię facetów. Wiesz, ktoś silniejszy, kto się tobą opiekuje. Możesz się w
niego wtulić i nie myśleć na chwilę o tym, że to na tobie spoczywa
odpowiedzialność.
– Chcesz mi powiedzieć, że przez
cały ten czas wciskałeś nam kit, zapierając się, że jesteś heteroseksualny? –
zapytał, robiąc przy tym groźną minę. Za chwilę jednak się roześmiał, widząc
Tommyego, który spuścił głowę i utkwił wzrok w czubkach własnych butów. – Daj
spokój! Od dawna się domyślałem. Może inni są ślepi, ale ja zbyt dobrze cię
rozumiem. Czytam z ciebie jak z otwartej księgi. – Poklepał go przyjacielsko po
plecach, po chwili obejmując ramieniem i przyciągając bliżej siebie. – I trudno
było nie zauważyć, jak pożerasz Adama wzrokiem. Powiedz, on o tym wie? O tym,
że ci się podoba?
– Zwariowałeś?! – wykrzyknął
basista. – Od początku wciskałem mu tyle bajeczek, w które sam starałem się
uwierzyć, że chyba całkiem stracił nadzieję i uważa mnie tylko za przyjaciela.
Ale chcę mu powiedzieć. Jemu i całej reszcie. Myślisz, że to dobry pomysł?
– Oczywiście. Jesteśmy rodziną.
Zrozumieją. Kiedy zamierzasz to zrobić?
– Chciałem dziś, ale bez Adama…
Chociaż może to i lepiej, że go nie ma. Łatwiej mi będzie powiedzieć im, jeżeli
nie będę śledził każdego ruchu naszej gwiazdeczki.
– Jesteś pewien? Nie chcę cię do
niczego zmuszać. To tylko i wyłącznie twoja decyzja. – Isaac chciał być pewien,
że przyjaciel wie, co robi.
– Tylko utwierdziłeś mnie w
przekonaniu, że to dobra decyzja. Będziesz… będziesz mi towarzyszył? To trochę
stresujące i chciałbym mieć kogoś obok siebie.
– Będę obok i będę trzymał cię za
rękę. Nie masz się o co martwić. – Przytulił do siebie blondyna. Stali tak
razem przez chwilę, zanim perkusista nie oderwał się od chłopaka jako pierwszy.
– To co bierzemy? Pewnie w domu już się niecierpliwią.
– Tak. Tu są siatki. Pakujemy
tyle, ile damy radę zabrać.
***
Goście
opuścili dom Lambertów dobre dwie godziny temu. Przyjęcie było udane, a tort
imieninowy przepyszny. Po uczcie został spory bałagan, w którego sprzątaniu
pomagał Adam. Zmywanie naczyń zajęło mu ponad godzinę. Zastanawiał się przy
tym, dlaczego jego matka tak się upiera, żeby nie kupować zmywarki. Sprzątanie
byłoby o wiele krótsze i mniej uciążliwe. Kiedy zbierał śmieci i zmywał
podłogi, uświadomił sobie, że sprzątanie po całonocnej imprezie u Tommyego
będzie tysiąc razy gorsze. Zaśmiał się, przypominając sobie stan hotelowych
pokoi po ich libacjach. Sprzątaczki załamywały ręce. Postanowił zatem, że
następnego dnia odwiedzi przyjaciela, aby pomóc mu doprowadzić dom do stanu
używalności.
Po
zakończonej pracy wrócił do swojej sypialni i opadł na łóżko. Myślał przez
chwilę o tracie i Tommym, ale zmęczenie szybko dało mu się we znaki. Nie zdążył
nawet przebrać się w piżamę. Powieki same opadły, a on pogrążył się w głębokim
śnie.
***
Impreza
trwała nieprzerwanie mimo późnej godziny. Wszyscy znajdowali się „na
parkiecie”, kiedy dwójka mężczyzn stanęła w drzwiach pokoju.
– Piwo przyszło! – rzuciła któraś
z tańczących osób, kiedy dwaj przyjaciele kładli siatki pełne butelek na
kanapie.
Chętnych nie
brakowało. Wszyscy w mgnieniu oka znaleźli się przy srebrnym meblu. Tommy i
Isaac stali z boku. Blondyn był naprawdę zestresowany tym, co zamierzał właśnie
zrobić. Patrzył na przyjaciół, zaciskając mocniej palce na dłoni perkusisty.
Ten odwzajemnił gest. Kiedy wszyscy trzymali już w rękach upragnione butelki,
postanowił, że to właśnie ten moment.
– Słuchajcie, mam wam coś do
powiedzenia.
Twój sposób pisania jest bardzo dobry, piszesz niczym profesjonalistka, starannie dobierasz słowa, co sprawia, że nie czytanie nie jest nudne i monotonne. Samo opowiadanie zaczęło się interesująco. Zakończyłaś w dobrym momencie, i teraz każdy będzie się zastanawiał czy Tommy'emu uda się powiedzieć to, co chciał, aby było powiedziane.:) Czekam na kolejny rozdział i życzę weny i jak najwięcej czasu do pisania. Mam jeszcze pytanie, masz jakiś dokładny czas, kiedy będziesz dodawać kolejne odcinki, czy będą się one pojawiać w czasie nieokreślonym?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Ewelina.
Dziękuję bardzo. Cieszę się, że mój tekst przypadł Ci do gustu. Nie dodaję rozdziałów regularnie. Wszystko zależy od weny, czasu, tego, co dzieje się w moim życiu i mojego humoru. Możesz zostawić adres e-mail, to będę Cię informować o rozdziałach.
UsuńPrzepraszam,że tak późno, ale czytałam dużo wcześniej. Na początki niezmiernie się cieszę, wrzuciłaś pierwszy rozdział. Ty swoje Adommy zaczynasz, ja kończę ...ach. Kochana, podoba mi się klimat tego opowiadania. Glam rodzina jest ze sobą związana. Lubie to. Ciekawe jak zareagują na informację Tommy'ego? Jak Adam to przyjmie? I powiem ci,że końcówka nasuwa skojarzenie, że on i Isaac są razem ;-)Pisz dalej, kochana. Czekam ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz, masz świetny styl ;) jeśli masz ochotę coś przeczytac to zapraszam Cię do siebie http://dreamswithoutboundaries.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się twój styl pisania c:
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sięnowe Adommy. Jak nadmieniła Kitty Glam rodzina to coś co lubię. Związek Tommy'ego i Isaacka też jest zagadką :D Narazie niestety akcja się nie rozkręciła wieć nie mam za duzo do napisania. ale postaram się w następncyh odcinkach to nadrobić. A właśnie ... kiedy można się spodziewać nowego odcinka ? ^^
Następny odcinek prawdopodobnie za dwa tygodnie w piątek, ale mam przypływ weny, więc może pojawić się wcześniej. :)
Usuń