sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 1 [MAT]


Betowała Lily.

***
            Adam ostatnie tygodnie spędzał z rodziną. Matka nie wypuszczała go z domu, dokarmiała i zajmowała rozmowami niemal bez przerwy. Nie lubiła, gdy wyjeżdżał. Mimo że był już dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, w oczach kobiety pozostawał wciąż kochanym synem, o którego uwielbiała dbać. Rozmowy telefoniczne nie były w stanie zastąpić jej bezpośredniego kontaktu z dzieckiem. Nie można było się temu dziwić. Ta dwójka była ze sobą wyjątkowo związana i nie odstępowała siebie na krok, o ile nie było to absolutnie konieczne. Matka dawała Adamowi wsparcie w każdej sytuacji i mężczyzna mógł bez wątpienia powiedzieć, że była najważniejszą osobą w jego życiu. Rozumiała go bez słów. Wiedziała, kiedy doradzić, porozmawiać, a kiedy zwyczajnie otoczyć go matczynym ramieniem, przytulić do serca i milczeć. Wokaliście nie sprawiało więc większego problemu przebywanie w rodzinnym domu i bycie rozpieszczanym. Zresztą, kto nie lubi domowych obiadków podstawianych pod nos, czy okrywania kocem, gdy na skórze pojawia się gęsia skórka. Niczego mu z nią nie brakowało, a i towarzystwo miał przednie. We własnym mieszkaniu byłby całkiem sam. Tu miał kochającą rodzinę: matkę, ojca i młodszego brata. Ten ostatni, o imieniu Neil, był, jak nazywał go Adam, „wrzodem na tyłku”. Złośliwy, wciąż mu dokuczał i przygadywał, ale w gruncie rzeczy kochał starszego brata i zrobił by dla niego wszystko. Jego złośliwości były formą żartów, z czego wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę. Sam czarnowłosy śmiał się w głos i szturchał Neila złośliwie w ramię, co było w ich wykonaniu dowodem sympatii, jaką siebie nawzajem darzyli.
            Kiedy zespół organizował kameralną domówkę u Tommyego, nikt nie wyobrażał sobie tej imprezy bez wokalisty. Impreza miała być ich „rodzinnym zjazdem”, bo właśnie za rodzinę się uważali. Wszyscy zaproszeni potwierdzili swoją obecność. Wszyscy, poza Adamem. Okazało się, że jego ojciec ma imieniny i rodzice zaprosili gości. Adamowi nie wypadało wtedy opuścić domu. Żałował, że ominie go taka okazja do spotkania z przyjaciółmi. Wiedział, że nie będzie miał czasu na takie przyjemności, kiedy zacznie pracę nad kolejnym albumem. A ten moment zbliżał się nieubłaganie. Cieszył się, że będzie mógł wydać kolejny album, ale wiązało się to z niemal całkowitą rezygnacją z życia towarzyskiego.
Najbardziej nieobecnością wokalisty przejął się Tommy. Zastanawiał się nawet, czy nie przełożyć spotkania na inny termin, żeby jego przyjaciel mógł przyjść. W końcu bez niego byliby dla siebie obcymi ludźmi i nigdy mogliby się nie spotkać. Tylko dzięki niemu byli ze sobą tak zżyci. Adam jednak zapewnił go, że będzie wiele innych okazji do spotkania i ten jeden raz może go zabraknąć. Ten argument oraz obiecany wieczór filmowy w następną sobotę przekonały ostatecznie basistę, aby nie zmieniać już planów. W końcu zrobił już nawet zakupy i posprzątał mieszkanie.
O godzinie dwudziestej zjawili się pierwsi goście. Grupa tancerzy przywitała się z gospodarzem i, nie czekając na zaproszenie, wparowała do mieszkania. Czwórka młodych, roześmianych ludzi w mgnieniu oka opanowała salon blondyna. Pomieszczenie było urządzone bardzo stylowo i idealnie odzwierciedlało charakter chłopaka. Dwie sąsiadujące ze sobą ściany pokryte były srebrną farbą, a dwie kolejne śliwkowym fioletem, który ocieplał wnętrze. Podłogę pokrywały panele w kolorze ciemnego mahoniu. Pod jedną ze śliwkowych ścian stała wielka, i bardzo wygodna, srebrna sofa, a prostopadle do niej ustawione były dwa zwrócone do siebie fotele tej samej barwy. Na szklanym, niskim stole stały teraz różnego rodzaju przekąski, od słodkich ciasteczek, po pikantne chipsy, oraz napoje, również te procentowe. Naprzeciw tego kompletu stało kino domowe i dobrej jakości wieża, odtwarzająca chyba wszystkie możliwe nośniki, na których mogła  zostać zapisana muzyka. Owych nośników też nie brakowało. Płyty kompaktowe, winylowe, oraz kasety, o których obecnie mało kto pamięta, zajmowały cały regał. Tommy miał sentyment do tej, niemałej zresztą, kolekcji, w której każdy mógł znaleźć coś dla siebie, i wciąż powiększał swoje zbiory. Podczas gdy Adam chodził po sklepach w poszukiwaniu nowych części garderoby, on zaszywał się w małych sklepikach muzycznych i antykwariatach. To z nich wynosił większość swoich skarbów. Po powrocie z trasy przywiózł ze sobą całą ich walizkę.
Przyjaciele szybko odnaleźli interesujące ich pozycje i po chwili salon zmienił się w taneczny parkiet. Basista stanął w drzwiach i oparł się o framugę. Patrzył na nich, z powątpiewaniem kręcąc głową. Wyglądali jak stado pięciolatków na szkolnym boisku. Po chwili musiał jednak zostawić ich i otworzyć drzwi kolejnym gościom.
Dopiero kiedy wszyscy byli już na miejscu, Tommy całkowicie się rozluźnił. Wcześniej myślał w kółko o Adamie i o tym, jak dawno go nie widział. Sms-y nie mogły zastąpić rozmów w cztery oczy. Tęsknił za nim, mimo że się do tego nie przyznawał. Jednak teraz, kiedy otoczony był przez bliskich sobie ludzi, mógł na chwilę oderwać się od tych wszystkich przygnębiających myśli. Rozmawiał z Monte – gitarzystą – i Isaaciem – perkusistą. Ten drugi do zespołu dołączył w połowie trasy, ale udało mu się od razu podbić serce basisty. Stał się jego najlepszym, zaraz po wokaliście, przyjacielem. Świetnie się dogadywali, mieli podobne charaktery i poczucie humoru. Natomiast z Monte znał się od kilku lat. Pracowali ze sobą w innych zespołach.
Rozmowa toczyła się gładko, a atmosfera była bardzo luźna. Trzech facetów co chwilę wybuchało śmiechem i rzucało w siebie na zmianę popcornem oraz żelkami.
– Myślę, że gdybym zapalił najpierw światło, nie zaczęłaby tak krzyczeć – stwierdził perkusista.
– No nie wiem. Ja tam bym krzyczał, jakbym zobaczył ciebie w bokserkach i turbanie z ręcznika na głowie w mojej sypialni – odparł Tommy, co poskutkowało kolejną salwą śmiechu i garścią orzeszków rzuconą w jego stronę. – Ej! – zaprotestował, jednak uśmiech nie schodził z jego twarzy. – Co ty dziś taki agresywny?
– Dobra, żarty żartami, ale jaki z ciebie gospodarz, Tommy? Piwo się skończyło już pół godziny temu, a ty siedzisz w najlepsze – powiedziała Camila, stając naprzeciwko basisty.
– A tak, przepraszam, zagapiłem się. Nie martwcie się, mam zapasy w garażu. Isaac, pomożesz mi?
– Jasne – odpowiedział chłopak i wstał, razem z blondynem ruszając w stronę wyjścia.
            Kiedy już znaleźli się w garażu, zapanowała między nimi niezręczna cisza. Perkusista przystanął na chwilę, przyglądając się koledze, który właśnie otworzył szafkę pełną alkoholowych trunków. Widział, że ostatnio Tommy nie był do końca sobą. Chodził zamyślony, wyraźnie coś go martwiło i nie mógł się na niczym skoncentrować. Do tej pory Isaac o nic go nie pytał, bo miał nadzieję, że to minie, ale teraz nadarzyła się idealna okazja, z której postanowił skorzystać. Zanim jednak zdążył się odezwać, basista odwrócił się do niego, robiąc zdziwioną minę.
– Coś się stało? – zapytał Tommy. – Mam coś na plecach, czy co?
– Nie, dlaczego? – odparł zaskoczony perkusista.
– Nie wiem. Od dłuższej chwili czuję na sobie twój wzrok. Wiem, że jestem przystojny, ale, mimo wszystko, to trochę krępujące.
– Wybacz, nie chciałem się gapić. Po prostu zastanawiam się, co chodzi ci po głowie – odparł, nie przejmując się śmieszną miną przyjaciela.
– Mi? To ty się na mnie gapisz – padła odpowiedź.
– Nie o to mi chodzi. Ostatnio jesteś jakiś dziwny. Widzę, że coś cię męczy i zastanawiałem się, jak ci pomóc. Porozmawiasz ze mną o tym? Wiesz przecież, że możesz mi zaufać. – Isaac starał się przekonać go do rozmowy. – Jeżeli to coś osobistego, możesz być pewny, że pozostanie między nami. Wygadasz się i od razu zrobi ci się lżej na sercu.
***
            W domu Adama było gwarno i wesoło. Na stole stały wyśmienite potrawy, które przyrządziła jego matka. Rodzina wokalisty była bardzo do siebie przywiązana, wszyscy świetnie się dogadywali. Oprócz krewnych, na przyjęcie zaproszono też kilku bliskich znajomych z rodzinami. Dorośli siedzieli przy stole i rozmawiali, a dzieci – dwie kuzynki Adama oraz trzej chłopcy, synowie znajomych jego rodziców – zajęte były grami wideo w drugim pokoju.
Jadalnia była pokryta brązowymi panelami od podłogi aż po sufit. Na ścianach wisiały awangardowe obrazy, które zadziwiająco dobrze komponowały się z ciepłą i przytulną atmosferą wnętrza. Olbrzymi stół zajmował prawie całą długość pokoju. To odzwierciedlało gościnność rodziny Lambertów. Przy tym stole często zasiadało spore grono znajomych i rodziny. Spotykali się z okazji jakichś uroczystości, albo po prostu w celach czysto towarzyskich.
Nagle wokół stołu zaczęła biegać gromadka dzieciaków, z których żadne nie miało więcej niż dziesięć lat. Zebrały się wokół siedzenia Adama i zwróciły w jego stronę proszące spojrzenia.
– Adam, pograsz z nami? – zapytała jedna z dziewczynek.
– W gry wideo? Ja? Znowu mnie ogracie – stwierdził wokalista, uśmiechając się do kuzynki.
– Możemy pobawić się w coś innego – rzucił Sebastian, jeden z chłopców.
– Ale i tak cię ogramy! – dodał natychmiast jego brat, co wywołało wybuch śmiechu czarnowłosego.
– Dobra, coś innego może być, pod warunkiem, że ja będę wybierał – oznajmił.
– Dobla – zaseplenił najmłodszy, trzyletni Mathew.
– W takim razie ubierajcie buty i idziemy bawić się w chowanego do ogrodu.
            Rodzinny dom Adama położony był na dość dużej posiadłości. Jej część stanowił lasek, a resztę piękny, zadbany ogród. Były tam ławeczki, ogrodowe meble, miejsce na grilla, a nawet mały placyk zabaw. Raj zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Wokalista wiedział, że zabawa na świeżym powietrzu będzie lepsza dla dzieciaków, niż siedzenie przed ekranem.
– Przepraszam, kochani, ale porywa mnie banda rozrabiaków – powiedział do zebranych przy stole. – Mamo, wołaj, jak będziesz potrzebowała pomocy – dodał, całując rodzicielkę w policzek i opuścił jadalnię.
            Zabawa z dziećmi była dla niego świetną rozrywką. W ich towarzystwie sam czuł się jak dziesięciolatek i miał wrażenie, że świat należy do niego. Często łapał się na tym, że chciałby mieć w przyszłości rodzinę – stałego partnera, dzieci. Nie był pewien, czy kiedykolwiek będzie mu to dane.
***
Tommy uśmiechnął się tylko pobłażliwie. Przyjaciel się o niego martwił, a w tamtej chwili wydało mu się to wyjątkowo urocze. Prawdą było, że już od dłuższego czasu chciał z nim porozmawiać, ale nie za bardzo wiedział, jak się do tego zabrać. Poza tym nawet nie było dobrej okazji. Cały czas ktoś był w pobliżu i nie mieli chwili dla siebie. Jego problem wymagał chwili spokoju i prywatności. Teraz jednak mieli to wszystko, a perkusista dodatkowo mu wszystko ułatwił, rozpoczynając rozmowę.
– Właściwie, od dawna chciałem z tobą o tym pogadać, poradzić się. Wiesz, zawsze to spojrzenie osoby trzeciej, zupełnie inna perspektywa. Może jakoś byś mi doradził, albo utwierdził w tym, co sam myślę. Nie wiem.
– No to na co czekasz? – zapytał, siadając na jednej z szafek. Tommy wziął butelkę piwa z szafki i rzucił ją przyjacielowi. Drugą wziął dla siebie, zamykając mebel i usiadł obok chłopaka.
– Wiesz, lubię dziewczyny. Są delikatne, śliczne, zgrabne. Czasami nawet można się z nimi dogadać i wtedy jest już całkiem super. – Przerwał na chwilę, biorąc większy łyk napoju ze szklanej butelki.
– Jest jakieś „ale”, prawda?
– Tak. W takim samym stopniu lubię facetów. Wiesz, ktoś silniejszy, kto się tobą opiekuje. Możesz się w niego wtulić i nie myśleć na chwilę o tym, że to na tobie spoczywa odpowiedzialność.
– Chcesz mi powiedzieć, że przez cały ten czas wciskałeś nam kit, zapierając się, że jesteś heteroseksualny? – zapytał, robiąc przy tym groźną minę. Za chwilę jednak się roześmiał, widząc Tommyego, który spuścił głowę i utkwił wzrok w czubkach własnych butów. – Daj spokój! Od dawna się domyślałem. Może inni są ślepi, ale ja zbyt dobrze cię rozumiem. Czytam z ciebie jak z otwartej księgi. – Poklepał go przyjacielsko po plecach, po chwili obejmując ramieniem i przyciągając bliżej siebie. – I trudno było nie zauważyć, jak pożerasz Adama wzrokiem. Powiedz, on o tym wie? O tym, że ci się podoba?
– Zwariowałeś?! – wykrzyknął basista. – Od początku wciskałem mu tyle bajeczek, w które sam starałem się uwierzyć, że chyba całkiem stracił nadzieję i uważa mnie tylko za przyjaciela. Ale chcę mu powiedzieć. Jemu i całej reszcie. Myślisz, że to dobry pomysł?
– Oczywiście. Jesteśmy rodziną. Zrozumieją. Kiedy zamierzasz to zrobić?
– Chciałem dziś, ale bez Adama… Chociaż może to i lepiej, że go nie ma. Łatwiej mi będzie powiedzieć im, jeżeli nie będę śledził każdego ruchu naszej gwiazdeczki.
– Jesteś pewien? Nie chcę cię do niczego zmuszać. To tylko i wyłącznie twoja decyzja. – Isaac chciał być pewien, że przyjaciel wie, co robi.
– Tylko utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja. Będziesz… będziesz mi towarzyszył? To trochę stresujące i chciałbym mieć kogoś obok siebie.
– Będę obok i będę trzymał cię za rękę. Nie masz się o co martwić. – Przytulił do siebie blondyna. Stali tak razem przez chwilę, zanim perkusista nie oderwał się od chłopaka jako pierwszy. – To co bierzemy? Pewnie w domu już się niecierpliwią.
– Tak. Tu są siatki. Pakujemy tyle, ile damy radę zabrać.
***
            Goście opuścili dom Lambertów dobre dwie godziny temu. Przyjęcie było udane, a tort imieninowy przepyszny. Po uczcie został spory bałagan, w którego sprzątaniu pomagał Adam. Zmywanie naczyń zajęło mu ponad godzinę. Zastanawiał się przy tym, dlaczego jego matka tak się upiera, żeby nie kupować zmywarki. Sprzątanie byłoby o wiele krótsze i mniej uciążliwe. Kiedy zbierał śmieci i zmywał podłogi, uświadomił sobie, że sprzątanie po całonocnej imprezie u Tommyego będzie tysiąc razy gorsze. Zaśmiał się, przypominając sobie stan hotelowych pokoi po ich libacjach. Sprzątaczki załamywały ręce. Postanowił zatem, że następnego dnia odwiedzi przyjaciela, aby pomóc mu doprowadzić dom do stanu używalności.
            Po zakończonej pracy wrócił do swojej sypialni i opadł na łóżko. Myślał przez chwilę o tracie i Tommym, ale zmęczenie szybko dało mu się we znaki. Nie zdążył nawet przebrać się w piżamę. Powieki same opadły, a on pogrążył się w głębokim śnie.
***
            Impreza trwała nieprzerwanie mimo późnej godziny. Wszyscy znajdowali się „na parkiecie”, kiedy dwójka mężczyzn stanęła w drzwiach pokoju.
– Piwo przyszło! – rzuciła któraś z tańczących osób, kiedy dwaj przyjaciele kładli siatki pełne butelek na kanapie.
Chętnych nie brakowało. Wszyscy w mgnieniu oka znaleźli się przy srebrnym meblu. Tommy i Isaac stali z boku. Blondyn był naprawdę zestresowany tym, co zamierzał właśnie zrobić. Patrzył na przyjaciół, zaciskając mocniej palce na dłoni perkusisty. Ten odwzajemnił gest. Kiedy wszyscy trzymali już w rękach upragnione butelki, postanowił, że to właśnie ten moment.
– Słuchajcie, mam wam coś do powiedzenia.

6 komentarzy:

  1. Twój sposób pisania jest bardzo dobry, piszesz niczym profesjonalistka, starannie dobierasz słowa, co sprawia, że nie czytanie nie jest nudne i monotonne. Samo opowiadanie zaczęło się interesująco. Zakończyłaś w dobrym momencie, i teraz każdy będzie się zastanawiał czy Tommy'emu uda się powiedzieć to, co chciał, aby było powiedziane.:) Czekam na kolejny rozdział i życzę weny i jak najwięcej czasu do pisania. Mam jeszcze pytanie, masz jakiś dokładny czas, kiedy będziesz dodawać kolejne odcinki, czy będą się one pojawiać w czasie nieokreślonym?
    Pozdrawiam.:)
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że mój tekst przypadł Ci do gustu. Nie dodaję rozdziałów regularnie. Wszystko zależy od weny, czasu, tego, co dzieje się w moim życiu i mojego humoru. Możesz zostawić adres e-mail, to będę Cię informować o rozdziałach.

      Usuń
  2. Przepraszam,że tak późno, ale czytałam dużo wcześniej. Na początki niezmiernie się cieszę, wrzuciłaś pierwszy rozdział. Ty swoje Adommy zaczynasz, ja kończę ...ach. Kochana, podoba mi się klimat tego opowiadania. Glam rodzina jest ze sobą związana. Lubie to. Ciekawe jak zareagują na informację Tommy'ego? Jak Adam to przyjmie? I powiem ci,że końcówka nasuwa skojarzenie, że on i Isaac są razem ;-)Pisz dalej, kochana. Czekam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie piszesz, masz świetny styl ;) jeśli masz ochotę coś przeczytac to zapraszam Cię do siebie http://dreamswithoutboundaries.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie podoba mi się twój styl pisania c:
    Bardzo podoba mi sięnowe Adommy. Jak nadmieniła Kitty Glam rodzina to coś co lubię. Związek Tommy'ego i Isaacka też jest zagadką :D Narazie niestety akcja się nie rozkręciła wieć nie mam za duzo do napisania. ale postaram się w następncyh odcinkach to nadrobić. A właśnie ... kiedy można się spodziewać nowego odcinka ? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny odcinek prawdopodobnie za dwa tygodnie w piątek, ale mam przypływ weny, więc może pojawić się wcześniej. :)

      Usuń

SZEROKA LISTA