Kończący się właśnie rok 2012
był dla mnie rokiem wyjątkowym. Dużo się działo, podjęłam kilka ważnych
decyzji, w moim życiu zaszło wiele zmian. Nawet moje nastawienie w różnych
kwestiach się zmieniło. Czy to wszystko wyjdzie mi na dobre? Czas pokaże. Co takiego
się wydarzyło?
Po pierwsze zakończyłam pewien
etap edukacji i rozpoczęłam kolejny. Szkoła średnia pozostała w sferze
wspomnień, tak samo jak maturalne stresy, a ja stanęłam przed ważnym wyborem,
jakim jest decyzja o kierunku studiów. Wiele się zastanawiałam i werdykt
zapadł. Do tej pory nie jestem pewna, czy dobrze zrobiłam. Kierunek, który
studiuję jest trochę poniżej moich ambicji (a jestem istotą cholernie ambitną),
ale biorąc pod uwagę moje liczne i rozległe zainteresowania, mam czas, aby
poświęcić się swoim pasjom. To nie tak, że moje studia mnie nie interesują.
Podoba mi się to, czego się uczę i perspektywy, jakie mi to daje, ale mała
ilość zajęć i niewielkie wymagania stawiane przed nami – studentami,
pozostawiają mi ogromne ilości wolnego czasu oraz gigantyczne pole do popisu w
kwestii kreatywnej jego organizacji. Nie powiem, korzystam z tych możliwości.
Pierwsze dwa miesiące roku
akademickiego upłynęły mi pod znakiem poszukiwań pól do działania oraz
poznawaniu uczelni i nowych znajomych. Wszystko rozpoczęło się od przeprowadzki
do mieszkania studenckiego. Trafiłam na współlokatorki, z którymi świetnie się
dogaduję. Mamy podobne gusta muzyczne i filmowe, więc wymienianie się utworami
i wieczory filmowe z gorącą czekoladą stały się już niemal tradycją. Udało mi
się nawiązać kontakt z ludźmi z koła judaistycznego, co było jednym z moich
głównych celów. Od nowego roku zaczynam aktywnie uczestniczyć w jego
działaniach. Wyjechałam na trzydniową konferencję, gdzie miałam do wyboru całą
gamę interesujących wykładów i możliwość spotkania się z wieloletnimi
przyjaciółmi, których nie widziałam dłuższy czas. Trafiłam też na genialne
warsztaty tańca współczesnego, na których poznałam nowe techniki tej sztuki,
ciekawych ludzi, z którymi łączy mnie ta pasja i przede wszystkim trochę lepiej
poznałam możliwości mojego ciała. Dzięki dużej ilości wolnego czasu odkrywam na
nowo przyjemność z pisania i mam głowę pełną nowych, ciekawych i szalonych pomysłów.
Wiele zmian zaszło też u mnie
w blogosferze. Ciągłe problemy z onetem były nie do zniesienia, więc wszystkie
blogi z opowiadaniami, jakie miałam na tym portalu, zakończyły swoją
działalność. Przeniosłam się na blogspot. Bałam się tego, ale okazało się, że
blogger daje dużo więcej możliwości, a w obsłudze jest nadzwyczaj prosty. Tak
też powstał jeden blog ze wszystkimi moimi opowiadaniami oraz wierszami.
Zakończyłam opowiadanie „Only love and music”, które pisałam już kilka lat i
rozpoczęłam dwa nowe. Zmienił się mój sposób pisania. Nadal tworzę pod wpływem
weny, ale od początku mam napisany pewien zarys fabuły i wiem, do czego utwór
zmierza. W przypadku pierwszego opowiadania wszystko było w stu procentach
spontaniczne i do końca nie wiedziałam, jak historia się skończy. Lubiłam pisać
to, co akurat przyjdzie mi do głowy, ale teraz prace są bardziej przemyślane i
dopracowane. Na tym chyba polega warsztat pisarski. Trzeba się ciągle uczyć i
poprawiać swoje umiejętności. Wciąż dążyć do perfekcji. Aby to robić, podjęłam
współpracę z blogową ocenialnią Szczere i Sprawiedliwe. Dzięki dziewczynom i
ocenianiu poprawiam swoje umiejętności w zakresie języka polskiego, uczę się,
co robić, aby również moje blogi były jak najlepszej jakości, trafiam na
blogowe perełki, które naprawdę warto czytać.
Odnowiłam swoje kontaktu z
Lily, autorką bloga „Cassie loves ballet”, w którym kiedyś bezgranicznie się
zakochałam. Ona zgodziła się ze mną współpracować i, pomimo ciężkich
studiów, poświęca mi czas i pełni funkcję Betareader'ki moich opowiadań, za co
jestem jej niesłychanie wdzięczna. Ostatnio zawzięcie walczy z moimi zdaniami gigantami,
w których ciężko odnaleźć sens.
W przedostatnim dniu tego roku
podjęłam kolejną ważną decyzję i założyłam następnego bloga: Azyl Kulturalny.
Będzie to miejsce poświęcone kulturze i sztuce. Ale to już projekt na nowy rok.
Czy uważam rok 2012 za udany?
Chyba tak. Zrobiłam kilka ważnych dla mnie rzeczy, brałam udział w kilku
fajnych imprezach, stałam się bardziej odważna, poznałam nowych ludzi,
podchodzę do wszystkiego bardziej na luzie. Pogodziłam się z porażkami,
cieszyłam się z sukcesów, uczyłam się na błędach i częściej się uśmiechałam.
Kończę rok szczęśliwsza niż go zaczęłam. Mam nadzieję, że ta tendencja wzrostu
utrzyma się przez najbliższy rok.
Tymczasem życzę wszystkim
udanego, fajerwerkowo kolorowego i wartego zapamiętania Sylwestra i Nowego Roku
odrobinę lepszego niż ten, który właśnie żegnamy.
Do usłyszenia w nowym roku!
Ave, cześć i krzesłem! Informuję, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://gdzie-ucieka-noc.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html
O, widzę, że nie jestem pierwsza :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie, ode mnie też masz nominację, Agnes :)
http://czarny-blues.blogspot.com/p/liebster-award.html