***
Grupa
przyjaciół siedziała w jednym z elitarnych klubów w Los Angeles, świętując
sukces. Sześciomiesięczna, międzynarodowa trasa
koncertowa była zdecydowanie jednym z największych osiągnięć wokalisty. Sam
czasami jeszcze nie mógł w to uwierzyć, mimo że nie brakowało mu pewności
siebie. Były chwile, kiedy potrząsał z niedowierzaniem głową i szczypał skórę
na przedramieniu, aby upewnić się, że to nie jego senne wymysły. Tysiące ludzi
na halach koncertowych oraz obcy, rozpoznający go na ulicach i proszący o
autografy. Zawsze o tym marzył, ale podświadomie wątpił, że jest mu to pisane. Adam
– bo tak piosenkarz miał na imię – czarnowłosy, wysoki, przystojny mężczyzna o
niebieskich oczach, sławę zyskał dzięki niezwykłemu głosowi i orientacji
seksualnej. Ten ostatni fakt nie za bardzo go cieszył, ponieważ uważał to za
cechę równie istotną w tym zawodzie, co długość małego palca w lewej stopie.
Opinia publiczna uważała jednak inaczej.
Ostatni
koncert, jaki zagrał wraz z zespołem poprzedniego wieczoru, oznaczał zamknięcie
pewnego rozdziału. Udało im się stworzyć zgraną grupę, ale przede wszystkim
paczkę przyjaciół. Czarnowłosy wątpił, że jeszcze kiedyś spotkają się w takim
gronie. Miał nadzieję, że przynajmniej niektóre z przyjaźni przetrwają. Przyzwyczaił
się do tych ludzi i do ich ciągłej obecności. Wiedział, że powrót do pustego,
dwupoziomowego mieszkania w Brentwood nie będzie łatwy. Nie mógł się doczekać
kilku tygodni odpoczynku, ale miał nadzieję, że starzy przyjaciele o nim nie
zapomnieli i nie pozwolą mu się nudzić. Po tym, jak jego kariera zaczęła
rozwijać się w zastraszającym tempie, nie poświęcał im zbyt wiele czasu. Przeprowadzka
do bogatszej dzielnicy zaraz po wydaniu płyty dodatkowo go od nich
odseparowała.
W trasie wiele
się wydarzyło. Każdy widział między nim a basistą – Tommym, niskim, uroczym
blondynem – chemię podczas koncertów. Musiał nie raz powtarzać, że jego
przyjaciel woli dziewczyny, a pocałunki są tylko elementem show. Prawdą było,
że Tommy niesamowicie mu się podobał. Drobniejszy, śliczny i świetnie się
dogadywali. Był w jego typie i jedyne, co stało na przeszkodzie, to orientacja muzyka.
To, że chłopak był otwarty i pozwalał mu na drobne gesty, nie oznaczało, że
połączy ich wielka miłość. Adam doskonale to rozumiał. Starał się żyć własnym
życiem i traktować go jak przyjaciela. Po jednym z koncertów poznał nawet w
barze uroczego chłopaka o imieniu Sauli. Ten tleniony blondyn z Finlandii od
razu mu się spodobał. Utrzymywali kontakt przez jakiś czas, po czym uznali, że
związek na odległość raczej nie wypali. Nadal do siebie dzwonili, ale niczego
sobie nie obiecywali i nie określali tej relacji mianem związku. Fin był
realistą i nie wierzył w miłość, która pokona wszystkie przeciwności.
Twierdził, że nie można być razem przez telefon.
Bar, w którym zespół
postanowił spędzić tą noc, był raczej miejscem do siedzenia, picia, rozmów oraz
grania w bilard i lotki, niż do tańczenia. Takie miejsce, gdzie grupa
przyjaciół mogła spędzić miło czas, zapominając o całym świecie. Kiedy wszyscy
już byli pod wpływem dużych ilości alkoholu, rozmowy zaczęły schodzić na
bardziej intymne tematy.
– Adam, kochanie, jak tam twoje
relacje z fińskim blondynkiem? Przyjedzie tu, żeby odwiedzić twoje łóżko? –
zapytała zaczepnie Brookes, tancerka i choreografka, która dbała o układy do
poszczególnych utworów w czasie trasy.
– Czy to na pewno twoja sprawa?
Odkąd to wchodzisz z butami do mojego łóżka? – Udał oburzenie, ale tak naprawdę
bawiła go ta ciekawskość przyjaciół, bo nie tylko dziewczyna patrzyła w tej
chwili w jego stronę. Chcieli znać każdy, nawet najbardziej intymny szczegół
jego życia. Gdyby nie to, że był otwarty i miał do swojej osoby duży dystans,
nie wytrzymałby z nimi tych kilku miesięcy.
– Od zawsze i nie widzę powodu,
żeby to zmieniać – oświadczyła stanowczo, potwierdzając swoje zdanie dopiciem
swojego drinka i odstawieniem mocno szklanki na stół.
– Tak, wiem, że jestem seksowny i
trudno mi się oprzeć. Jednak wybacz, ale gram w innej drużynie. A jeśli chodzi
o Sauliego, nic między nami nie ma. On nie wierzy w związki na odległość.
Przynajmniej tak twierdzi. Kto wie, co siedzi w jego głowie. Było nam razem
dobrze, ale to tylko przygoda – wyjaśnił, po czym na chwilę się zamyślił. Gdyby
teraz spojrzał na basistę, dostrzegłby ulgę wymalowaną na jego twarzy. – Chyba
czas zacząć polowanie bliżej domu – dodał po chwili z chytrym uśmiechem. W jego
oczach można było dostrzec tajemniczy błysk, kiedy rozejrzał się po sali
udając, że wyszukuje potencjalnej „ofiary”.
– Nie myśl sobie, że jesteś
jakimś bogiem seksu, który wyciągnie rybę za każdym razem, gdy zarzuci wędkę.
Sauli dał ci kosza, Tommyego też nie udało ci się przekonać.
– Ej! Nie rozpędzaj się tak! –
przerwał Isaacowi, perkusiście, Adam. – Tommy to zupełnie inna historia.
Jesteśmy przyjaciółmi i nie zamierzam mu się narzucać.
– Może powinieneś – wymruczał
blondyn pod nosem, wypijając kilka łyków piwa z butelki, którą trzymał w dłoni.
Adam
udał, że nie słyszał wypowiedzianych przez chłopaka słów. To wydawało się
najlepszym rozwiązaniem. Jeżeli jego przyjaciel miał jakieś wątpliwości
dotyczące ich relacji, prędzej czy później powie mu o tym. Tommy był dość
specyficzną osobą. Ciężko mu było zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu, zaufać
nowopoznanym ludziom. Adam przekonał się o tym już podczas prób przed trasą.
Chłopak przychodził jakiś smętny, przygaszony, prawie się nie odzywał. Robił co
mu się kazało, ale wspólnych spotkań unikał jak ognia. Jedyną osobą, przy
której od razu poczuł się pewnie, był wokalista. Tylko z nim rozmawiał, śmiał
się i był naprawdę sobą. Czarnowłosy szybko zrozumiał, że basista jest
zwyczajnie nieśmiały i boi się odrzucenia. Jak później mu powiedział, zawsze
miał wrażenie, że ludzie mają go za dziwoląga i krzywo na niego patrzą. Adam
zyskał jego zaufanie, kiedy na przesłuchaniu oświadczył, że przyjmuje tylko
ludzi bezwarunkowo tolerancyjnych. Czego piosenkarz nie wiedział, duży wpływ na
nastawienie blondyna miała wzmianka, że jest śliczny. Adam nawet nie pamiętał,
że tak go nazwał, ale na te słowa basista oblał się wtedy rumieńcem i poczuł
stado motyli w brzuchu. Potem wokalista często zapraszał chłopaka do siebie,
aby spędzić wspólnie wieczór przy piwie i filmach.
Całe
oblicze Tommyego Adam miał okazję ujrzeć trochę później. Basista zaprosił go na
spotkanie z przyjaciółmi. Twierdził, że musi się nim pochwalić przed swoją
paczką. Wokalista nie mógł mu odmówić. Wtedy zobaczył całą energię, radość i
otwartość, jaką miał w sobie Tommy Joe. Szalony taniec, głupie dowcipy, które
jakimś cudem wszystkich bawiły, ale przede wszystkim szczery uśmiech i bliskość
wobec przyjaciół, urzekły Adama. Nagle drobny, przestraszony chłopak stał się
duszą towarzystwa. Obejmował przyjaciół, rozmawiał o wszystkim. Po tym
wieczorze powiedział mu, że takiego właśnie chce go oglądać już zawsze. Chłopak
rzucił mu się wtedy na szyję i złożył delikatny pocałunek na jego wargach,
stwierdzając, że zobaczy, co da się zrobić. Z czasem przyzwyczaił się do grupy
i podczas trasy był tym samym otwartym, pogodnym chłopakiem, jakiego Adam
zobaczył na imprezie z przyjaciółmi. Bywały momenty, kiedy zamykał się w sobie,
albo nie chciał czegoś powiedzieć. Wtedy należało czekać, aż wszystko przemyśli
i sam zdecyduje się wyjawić tajemnicę. Męczenie go i dopytywanie o wszystko
tylko pogarszały sprawę. Wszyscy inni też o tym wiedzieli, więc zignorowali
burknięcie blondyna i zmienili temat.
Tej
nocy basista wydawał się jakiś dziwny. Zupełnie, jakby zamknął się we własnym
świecie, intensywnie nad czymś myślał i odciął się od rzeczywistości. Nikt nie
wiedział, co dzieje się w jego głowie, co go trapi. Widzieli jedynie, że jest
przygaszony i bardzo zmartwiony. Nie byli pewni, czy to przez koniec trasy, czy
może z innego powodu. Blondyn nie zamierzał ułatwiać im zgadywania. Mimo
usilnych próśb, nie dał się przekonać i opuścił grupę tuż po północy. Nawet
błagania Adama, którym zazwyczaj ulegał, tym razem nie przyniosły rezultatu i
nie zatrzymały go w lokalu.
***
Tak oto zaczynam nowe opowiadanie. Nie wiem, jak długie będzie, ani jak często pojawiać się będą rozdziały. Mam jednak nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Chciałam też zadedykować to opowiadanie Kitty, dzięki której narodził się pomysł. Gdyby nie Twoje opowiadanie, pewnie nigdy nie zajęłabym się tą tematyką. W tej kwestii jesteś moją muzą. :)
Agnes jesteś wielka,cudowna, nieziemska. A ja jestem zachwycona, zauroczona i pod wrażeniem. Nawet nie wiesz jak wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy kiedy przeczytałam początek i imiona bohaterów. I dedykacja...Agnes nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą twoje słowa, poczułam się naprawdę wyjątkowo. Dziękuję ci...
OdpowiedzUsuńProlog jest super, lubię taki klimat Adommy. I podoba mi się charakter Tommy'ego.Jestem fanką twojego sposobu pisania. Mam nadzieję,że odcinki będą pojawiać się w miarę możliwości szybko, bo już bym chciała przeczytać rozdział 1.Życzę ci weny i dziękuję, że dzięki tobie znów będę mogła wejść w świat Adommy.
Cieszę się, że prolog wywarł na tobie tak pozytywne wrażenie. Tym bardziej, że mi wydawał się dość zwyczajny.
UsuńDedykacja jak najbardziej zasłużona, za twoje cudowne opowiadanie, które nie raz poprawiło mi humor i zainspirowało do pisania. :)
Trafiałam tu po tym jak przeczytałam wiadomość na stronie Kitty. Jestem zauroczona twoim stylem. Prolog jest powalający, naprawdę dobrze napisany. Ogromnie się cieszę, że ktoś jeszcze coś pisze w tej tematyce i to po polsku! :) Głównie czytam Adommy po angielsku, ale ogromnie cieszę się, że będę miała okazję przeczytać coś co wydaje się zapowiadać na naprawdę dobre opowiadanie w języku ojczystym.
OdpowiedzUsuńPs. Uwielbiam gdy opowiadania dotyczą czasów GNT i tuż po - jestem trochę od nich uzależniona. Trafiłaś całkowicie w mój gust.
Z niecierpliwością czekam na pierwszy odcinek.
Życzę dużo weny twórczej. Poznaj nową stałą czytelniczkę Veddel.
Zapowiada się ciekawie, fajnie że pojawi się nowe Adommy :)
OdpowiedzUsuńProlog świetny, ciekam na więcej :d
OdpowiedzUsuń