wtorek, 13 listopada 2012

5x13. ‘Last farewell’ (EPILOG)

Betowała Lily.
_____________________



DWA LATA PÓŹNIEJ:

            Takiego tłumu ludzi w G-major nie było już od bardzo dawna. Właściwie jedyne /, do czego była używana wytwórnia przez ostatnie miesiące, to próby początkujących muzyków, którzy działali na własną rękę i jedynie płacili za korzystanie ze studia. Nie było już profesjonalistów, zgiełku, goniących terminów. Nie było nawet gwiazd i Dariusa, który by na nich krzyczał za byle wyskok. Można śmiało powiedzieć, że studio umarło śmiercią naturalną. Jego dni świetności minęły tuż po tym, jak wszyscy zaczęli układać sobie życie na własną rękę. Dziś jednak było inaczej.
– Mick, jak ty urosłeś, chłopie! Już jesteś prawie tak wielki, jak ja! – śmiał się ciemnoskóry mężczyzna, tuląc do siebie dwuletniego chłopca. Ten, przestraszony, zaczął płakać, nie wiedząc, kim jest człowiek, atakujący go w tym wielkim budynku.
– Di, nie strasz mi syna – upomniała go blondynka. Oswobodziła dziecko z uścisku i biorąc we własne ramiona. – Już dobrze. Nie bój się, kochanie. Wujek po prostu się za tobą stęsknił i poniosły go emocje – szeptała, próbując uspokoić chłopczyka.
– Di, dobrze cię w końcu widzieć! – powiedział Tommy, ściskając swojego przyjaciela i byłego szefa.
– Tak, trochę czasu minęło. Witaj Jude! Pięknie wyglądasz. – Uśmiechnął się w stronę młodej matki.
– Dziękuję. Widzę, że zebrałeś tu wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli coś wspólnego z tą wytwórnią.
– Nie wszystkich udało mi się ściągnąć. Niestety… Miałem nadzieję, że się uda, zwłaszcza kiedy SME i Karma przerwali dla mnie swoją trasę i wrócili do Toronto na trzy dni – odpowiedział mężczyzna, a jego mina przybrała ponury wyraz.
– A kogo brakuje?
– Anny. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, bo twierdzi, że zepsułaby wszystkim zabawę, nawet tu nie przyjeżdżając. Myślę jednak, że ty powinnaś wiedzieć. Już trzeci raz wykryto u niej nowotwór. Lekarze dobrze rokują, ale ona jest już zmęczona szpitalami. To już trzeci raz, a każda kolejna chemia czy operacja, wycieńcza jej organizm. Wiesz, jaka ona jest, próbuje być twarda i za wszelką cenę się uśmiecha, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że jest jej ciężko.
– Cała Anna. Miałam nadzieję, że skończyło się na pierwszym razie. Często dzwonię do niej, rozmawiamy, ale słowem mi nigdy nie wspomniała o nawrotach – mówiła zmartwiona dziewczyna.
– Pewnie nie chciała cię martwić. Masz rodzinę i biznes na głowie, o karierze nie wspominając. Pewnie uznała, że to wystarczająco wrażeń, jak na jedną osobę.
– Pewnie tak, ale mimo to chciałabym wiedzieć.
– Judie! – rozległ się nagle krzyk, a właściwie pisk, drobnej blondynki.
– Witaj siostrzyczko!
– Kochana, jak ty cudownie wyglądasz! A małego pamiętam, jak jeszcze nie umiał chodzić. Chodź, musisz się z nami napić i opowiedzieć, co u ciebie słychać.
– Przepraszam Di, sam rozumiesz. – Mężczyzna jedynie skinął głową i odszedł w stronę pozostałych gości.

– Jak ci się żyje w tej całej Australii? Wiem, że rozmawiamy przez telefon, ale to nie to samo, co usłyszeć wszystko na żywo – kontynuowała dziewczyna.
– Nie jest łatwo pogodzić dwie prace i prowadzenie domu, sama wiesz najlepiej, ale jakoś dajemy sobie radę. Tommy jest idealnym mężem i ojcem. Bardzo mi pomaga, a przede wszystkim kocha mnie i dziecko. Czego jeszcze mogłabym chcieć? Witaj, Kwest. Tommy gdzieś tu się kręci i chciał z tobą pogadać – dorzuciła, widząc podchodzącego do nich mężczyznę.
– Cześć Jude! Już lecę go szukać! Ale ciebie też potem dopadnę. – Ucałował piosenkarkę w policzek, jej siostrę w usta, po czym znów zniknął w tłumie.
– Tak, dom i praca to nie łatwa kombinacja. Na szczęście obie mamy kogoś do pomocy. Nie mówię tu o cudownych facetach, ale mi pomaga tata, a ty zawsze możesz liczyć na mamę. Właśnie, co u niej słychać?
– Jest chyba szczęśliwa z Gregiem. No i ma nas, więc nie jest sama. Poza tym, jak to ona, nie gardzi gronem przyjaciółek, więc często imprezuje, a jej mąż razem z nią. A jeśli chodzi o pracę, pamiętaj o kolekcji, którą miałaś zaprojektować na moją, zbliżającą się wielkimi krokami, trasę.
– Oczywiście, że pamiętam. Nawet mam już kilka kreacji, które chętnie ci pokażę, jak tylko do nas wstąpisz – odpowiedziała siostrze z uśmiechem na ustach.
– Chciałabym, ale obowiązki wzywają. Jutro z samego rana mamy samolot do Sydney. Szkółki muzyczne same sobą nie pokierują. Poza tym mam kilka wywiadów w tym tygodniu i muszę zamknąć w końcu album, a jedna piosenka wymaga poprawek. Sama rozumiesz, beze mnie tam sobie nie poradzą.
– Rozumiem, ale musisz w końcu przyjechać na dłużej.
            Rozmowę przerwały uderzenia w szklane naczynie. Szef wytwórni stał na scenie przy mikrofonie. Wszyscy podeszli bliżej, zwracając ku niemu swoje oczy.
– Kochani, dziś po raz ostatni zbieramy się wszyscy w tym miejscu. Za dwa dni wytwórnia idzie pod młotek i zapewne skończy jako oddział dużej korporacji. To miejsce jest ważne dla nas wszystkich. Wielu z was weszło tędy do świata muzyki, inni odnaleźli tu jego nowe, nieznane dotąd ścieżki. Pracowaliśmy i bawiliśmy się razem, świętowaliśmy sukcesy i opłakiwaliśmy porażki. Nie bądźmy skromni – tych drugich było naprawdę niewiele. – Po sali rozniósł się delikatny śmiech zgromadzonych. – Ale nie tylko o pracę tu chodziło. Nawiązaliśmy przyjaźnie na całe życie, stworzyliśmy jedną, wielką rodzinę, z której wszyscy możemy być dumni. Zawsze się wspieramy i pomagamy sobie. Wiem, że to się nie zmieni, nawet gdy nasza wytwórnia przestanie istnieć. Rozjedziemy się po całym świecie, ale będziemy o sobie zawsze pamiętać. Mocno w to wierzę. Nie raz musiałem być dla was tyranem, aby wyciągnąć z was każdą kroplę talentu, zapału i wiary w siebie. Pilnowałem was jak strażnik, aby wszystko było na czas dopięte na ostatni guzik. Przypadła mi w rodzinie rola surowego ojca, ale takiego, który kocha swoje dzieci i robi wszystko z myślą o nich. Starałem się jak mogłem, żeby każde z was osiągnęło sukces i spełniło swoje marzenia. Nie raz nie popieraliście moich decyzji, ale osiągnąłem cel, więc chyba były one słuszne. Mam nadzieję, że się z tym zgodzicie. W takiej chwili nie można powiedzieć zbyt wiele, bo łzy same cisną się do oczu. Każdy zostawia tu cząstkę siebie, swojego życia. Mogę tylko powiedzieć – idźcie w świat, zakładajcie rodziny, utrzymujcie przyjaźnie i bądźcie szczęśliwi. To daje w życiu największą satysfakcję! – W oczach zebranych widoczne były łzy smutku i wzruszenia. Piękna przemowa była najlepszym podsumowaniem ich współpracy i jednocześnie najcenniejszym prezentem, jaki mogli dostać od Dariusa. – A teraz podnieśmy kieliszki i wznieśmy toast, nie za wytwórnię, ale za naszą rodzinę!
            Naczynia wszystkich, nawet te wypełnione sokiem, spoczywające w rękach dzieci, uniosły się ku górze.
– ZA RODZINĘ!!!

_________
Tak oto kończę moje opowiadanie o Instant Star. Zamykam tak pewien rozdział, który zaczął się ponad cztery i pół roku temu. Miewałam chwile zwątpienia i nie miałam ochoty do tego wracać. Zdarzały się  bardzo długie przerwy i nie byłam pewna, czy doczekam chwili publikacji Epilogu, jakim jest ten odcinek. To dla mnie wyjątkowa chwila. Przypominam sobie sposób, w jaki pisałam pierwsze odcinki, jak zmieniał się mój sposób pisania. Na początku wszystko było spontaniczne, potem dopiero zaczęłam planować, poprawiać różne kwestie. Zmieniałam się razem z tym opowiadaniem. Jest to pierwsze moje opowiadanie, jakie opublikowałam. Sentyment nie pozwolił mi go porzucić. Cieszę się, że tego nie zrobiłam. Jest poczucie satysfakcji, że doprowadziłam coś tak ważnego dla mnie osobiście do końca. Wiem, że było tu wiele błędów, z których dopiero teraz zdaję sobie sprawę, ale chyba nie ma sensu teraz tego zmieniać. Niech to pozostanie moim wspomnieniem i pamiątką z przeszłości. Dziękuję tym nielicznym, którzy dotrwali ze mną do tej chwili (mam nadzieję, że tacy są ;p). Dziękuję za pytania o nowe notki, które motywowały mnie do działania. Nie ma co się rozpisywać. Dziękuję i mam nadzieję, że takie zakończenie nikogo nie rozczarowało.

2 komentarze:

  1. Wspaniałe opowiadanie. Dziękuję, że je zakończyłaś, a nie zostawiłaś jak inni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zawsze denerwowały porzucone i niedokończone opowiadania, dlatego nie chciałam robić tego samego. Obiecałam sobie, że dokończę i dokończyłam. Cieszę się, że Ci się podobało. :)

      Usuń

SZEROKA LISTA