Betowała Lily
_________________________________
Nowy York:
– Co o tym myślicie? – zapytała
trzech młodych chłopaków wokalistka.
– Nie jestem pewien, czy to w
porządku wobec Dariusa i G-major. Niby nie mamy wobec wytwórni żadnych
zobowiązań, ale i tak ciężko będzie to wszystko zostawić za sobą.
Pomiędzy
muzykami zapanowała cisza. Wszyscy, jak na komendę, spuścili wzrok i pogrążyli
się we własnych myślach. Kyle zapchał sobie dodatkowo usta sporym kawałkiem
pizzy. Karma natomiast maczała bezmyślnie frytkę w keczupie. Siedzieli w
hotelowym barze z talerzami pełnymi ziemniaczanych paluszków, nienaruszonymi
hamburgerami i niedojedzoną margerittą. Zdrowe odżywianie nie było ich mocną
stroną. W trasie chcieli się dobrze bawić i korzystać z życia, nie przejmując
się takimi drobiazgami, jak zbyt kaloryczne jedzenie.
– Myślę, że trzeba wykorzystać
szansę. Nie musimy odcinać się od przyjaciół. Zmieniamy tylko miejsce pracy –
oświadczył Speed.
– Chyba masz rację. Zapytajmy
Dariusa. Nie powinien nam mieć tego za złe.
***
Szpital:
– On jest taki słodki! Myślisz, że
moje dziecko będzie równie urocze?
– Myślę, że tak. Wszystkie dzieci
są urocze, Sadie. – Uśmiechając się do siostry, odłożyła niemowlę do łóżeczka i
zaczęła pakować resztę rzeczy do torby.
– Jude, gdzie ty właściwie teraz
zamieszkasz? No wiesz, z Tommym nie gadasz, co mnie nie dziwi, szkółka była
kiepskim pomysłem dla kobiety w ciąży, a co dopiero dla kobiety z niemowlakiem.
– Wracam do domu – oznajmiła, a z
jej twarzy zniknęły wszelkie emocje. Nie przerwała też wykonywanych czynności.
– Do ojca? – zapytała zdziwiona
blondynka. Wiedziała dobrze, że mężczyzna od początku nie popierał związku
młodszej córki, a wesele miało tylko załagodzić atmosferę. Gdyby dziewczyna
teraz z nim zamieszkała, słuchałaby niekończących się kazań o tym, że on miał
rację, a ona jest młoda i głupia.
– Jeszcze nie zwariowałam –
odpowiedziała. – Nie potrzebuję awantur w obecności dziecka. Wracam do siebie,
a właściwie do Tommy’ego.
Starsza
z sióstr oderwała wzrok od chłopczyka i spojrzała na nią zdziwiona. Jeszcze
przed chwilą była pewna, że wokalistka nie chce nawet widzieć mężczyzny, a co
dopiero z nim mieszkać. Z drugiej strony starała się ją zrozumieć. Młoda matka
była odpowiedzialna za syna i chciała mu zapewnić jak najlepsze warunki życia.
Mieszkanie z dwójką rodziców w dużym, zadbanym mieszkaniu wydawało się idealnym
rozwiązaniem. Tylko czy dla młodego, skłóconego małżeństwa również? Miała co do
tego wątpliwości
– Wybaczysz mu od tak? To do ciebie
nie podobne – zauważyła.
– Tego nie powiedziałam. Ale
wydaje mi się, że wystarczy mi już życiowych dramatów. Jeżeli jest w stanie wytłumaczyć
mi to wszystko sensownie, zapomnę o całej sprawie i będę żyć, jakby nic takiego
się nie wydarzyło.
***
Srebrny
samochód zatrzymał się przed beżowym, niedawno odremontowanym budynkiem. Siedząca
za kierownicą dziewczyna ucałowała w policzek swoją siostrę, jeszcze raz życząc
jej powodzenia, po czym spytała, czy nie pomóc jej z torbą. Ta natomiast
powtórzyła, że da sobie radę i otworzyła drzwi pojazdu. Zarzuciła na ramię
dużą, bordową torbę, przechylając się trochę na jedną stronę pod jej ciężarem.
Następnie odpięła i podniosła nosidełko z niemowlakiem. Trzask drzwi, ostatni
uśmiech rzucony blondynce i warkot silnika odjeżdżającego samochodu oznaczały,
że musi zmierzyć się ze swoimi demonami.
Wbrew
pozorom, ta decyzja była dla niej niesłychanie trudna i wymagała wiele
poświęcenia. Zawsze była stanowcza, reagowała impulsywnie, ale teraz musiała
dbać o dziecko, co było równoznaczne z przymusem podejmowania rozważnych,
przemyślanych decyzji.
Patrząc
na ten dom przypomniała sobie, jak pierwszy raz spotkała Tommyego Q. Wcale nie
miała ochoty z nim pracować. Potem sprzeczki, pocałunki, nadzieje i zawody.
Tyle razy udało mu się ją zranić, rozczarować, a mimo to zawsze mu wybaczała.
Zawsze do niego wracała. Nie miała pojęcia, co takiego miał w sobie ten
mężczyzna, że nie wyobrażała sobie życia z nikim innym. Potrząsnęła z
niedowierzaniem głową, poczym porzuciła te myśli i ruszyła w stronę wejścia.
***
G-major:
– Dziewczyny, widziałyście? Nie
mogę w to uwierzyć! – Jasmine rzuciła na stolik gazetę z najnowszym notowaniem
listy przebojów.
– Co to? – zapytała niepewnie
gitarzystka, biorąc czasopismo do ręki i przeglądając kolejne strony.
– Jak to co? Najnowsze notowanie listy
kanadyjskich hitów. Jack przyniósł mi dziś rano.
– Pierwsze miejsce?! – pisnęła
zaskoczona. – Przecież dopiero wydałyśmy płytę!
– Też nie mogłam w to uwierzyć.
Jack jest tak dumny, że zaprosił mnie dziś na romantyczną kolację. To miła
odmiana, biorąc pod uwagę, że ostatnio miałam dla niego czas tylko w drodze do
szkoły. Nie mam pojęcia jak mu to wszystko wynagrodzić. Nie sądziłam, że
kariera będzie tak czasochłonna.
– A co myślałaś? Że będziesz
pracować godzinę dziennie, a jak już zaczną cię poznawać na ulicy, nadejdą
wieczne wakacje? – zakpiła z koleżanki Maya. – Dziewczyny, kawa, czy cola?
Przyda nam się trochę kofeiny, jak mamy dobrze się przygotować na jutrzejszy
koncert.
Do
wokalistki dotarło w końcu, że to co robią, to poważna sprawa. To nie tylko
zabawa, ale ich zawód i szansa na wspaniałą przyszłość. Niestety, to też
wyrzeczenia i ciężka praca, w której niczego nie dostaną od tak. Do tej pory
marzyła, że nagrają płytę, ale to były tylko wyobrażenia. Chyba nigdy nie
myślała, że to stanie się naprawdę. Teraz dopiero poznała prawdziwe oblicze
showbiznesu.
– Kawę, dzięki. No to do roboty.
***
– Di, przesłuchałeś już to demo?
– zapytała Anna, łapiąc szefa w korytarzu.
– Tak, piosenki są świetne. Muszę
z tobą porozmawiać, ale teraz mam do załatwienia jeszcze kilka spraw. Przyjdź do
mnie za godzinę. Będę czekał w biurze.
– Dobra – mruknęła bardziej do
siebie niż do mężczyzny, który, ponownie zatapiając wzrok w pliku papierów,
pognał w tylko sobie znanym kierunku.
Darius
żył ostatnio oderwany od rzeczywistości.
Anna, która wróciła tu po przebytej chorobie i całym czasie spędzonym w domu, z
dala od tego miejsca, widziała wyraźnie różnicę w jego zachowaniu. Nie było to
zapracowanie związane z ciągłymi koncertami, wydawaniem płyt i rozwojem
wytwórni. Mężczyzna był wykończony walką o utrzymanie tego miejsca w jak
najlepszej kondycji, mimo że nie wszystko szło po jego myśli. Piosenkarka
nabrała dystansu i potrafiła obiektywnie ocenić sytuację. Jude i Tommy zostali
rodzicami, co oznaczało, że ograniczą czas pracy do minimum. Dodatkowo pierwsza
gwiazda od zaraz zapowiedziała zawieszenie kariery na czas nieokreślony. SME z
Karmą byli w trasie i wyglądało na to, że na dobre zadomowili się w Stanach. Wysnucie
takiego wniosku umożliwiły dziewczynie rozmowy telefoniczne, kiedy zachwalali
wszystko, co tam zobaczyli i mówili, jak marzy im się zostać tam na dłużej.
Inni muzycy też mieli swoje plany, chcieli się rozwijać, próbować pracy w
nowych miejscach, z nowymi producentami, wielu szukało nowych muzycznych
rozwiązań, inspiracji, która tutaj się wyczerpała. Nowy zespół dziewczyn, które
dołączyły do wytwórni niedawno, nie sprawiał wrażenia czegoś stałego, co
zapewni firmie przetrwanie. To raczej młodzieńczy wyraz buntu i poszukiwania
siebie, który dziewczyny traktowały jak zabawę, a nie poważną pracę.
Anna
pokręciła z niedowierzaniem głową. Przechadzała się po korytarzach, zaglądała
do kolejnych pomieszczeń. Miejsca tętniące kiedyś życiem, sprawiały teraz
wrażenie opuszczonych. Ktoś zwijał kable, ktoś porządkował papiery, ale tak
naprawdę nie działo się nic godnego uwagi. Piosenkarka nie była w stanie
powiedzieć, gdzie podział się duch tego miejsca, które kiedyś wydawało jej się
magiczne, a teraz było zwyczajne. Tęskniła za tamtymi czasami, ale miała
przeczucie, że one już nie wrócą.
***
Mieszkanie Toma:
Mężczyzna
patrzył na swoją żonę z mieszanką szczęścia i niedowierzania wymalowaną na
twarzy. Po tym, jak został niemal wyrzucony ze szpitala, wątpił czy jeszcze się
między nimi ułoży. Ale była tu. Ona i dziecko. Sądził, że może to oznaczać, że
jest dla nich jakaś szansa, choć nie był co do tego w stu procentach przekonany.
Nie wiedział jak ma się zachować. Uśmiechnąć się, przytulić ją na przywitanie,
a może zacząć przepraszać. W efekcie stał nieruchomo i patrzył na młodą matkę.
Trwało to przez dłuższą chwilę, zanim dziewczyna postanowiła przerwać
milczenie.
– Mógłbyś mi pomóc? Ta torba jest
naprawdę ciężka.
– Tak, jasne, już ją biorę –
odpowiedział mężczyzna. Zrobiło mu się głupio, że od razu nie zauważył, że jego
żonie jest ciężko. – Nie sądziłem, że tak szybko wrócisz – powiedział, kierując
się w stronę ich wspólnej sypialni, gdzie pod nieobecność kobiety ustawił
dziecięce łóżeczko. – Nie dawałaś znaku życia, nie dzwoniłaś, nawet nie
wiedziałem, że już was wypisują. Przyjechał bym po was. A w ogóle, czy to na
pewno bezpieczne dla dziecka?
– Lekarze wiedzą co robią, a
przyjechała po nas Sadie – odpowiedziała mu zdawkowo. Tommy odniósł wrażenie,
że mimo powrotu do domu, Jude nie ma ochoty z nim rozmawiać i będzie trzymała
go na dystans.
– Możemy porozmawiać, jak
cywilizowani ludzie. Nie możesz być na mnie obrażona do końca życia!
– Nie jestem i nie podnoś głosu
przy dziecku. Idź, muszę go nakarmić i położyć. Jak skończę i wezmę długą
kąpiel, przyjdę do salonu.
Mężczyzna
nic już nie powiedział. Nie miał pojęcia, czy cieszyć się, że żona w ogóle się
do niego odzywa, czy martwić się, że jest oschła i jakby wyprana z uczuć i
energii, której nigdy dotąd jej nie brakowało.
***
Podmiejski park:
Para
nastolatków szła jedną z alejek, trzymając się za ręce. Pierwszy raz od dawna
mieli chwilę tylko dla siebie. Cieszyli się z ostatnich wydarzeń, ale miały one
swoje negatywne skutki. Na twarzy młodej dziewczyny wyraźnie widać było
zmęczenie. Podkrążone oczy, brak makijażu i szerokiego, tak dla niej
naturalnego uśmiechu, mówiły same za siebie.
Oparła
głowę o ramię chłopaka i objęła go w pasie, przytulając się do niego.
Zastanawiała się, czy tego oczekiwała po karierze muzycznej. Czy ciężka praca,
rezygnowanie ze szkoły, przyjaciół, rodziny i chłopaka to cena, jaką jest
gotowa zapłacić za swoje marzenie. Czy przypadkiem to marzenie nie odbiera jej
życia? Nie rozumiała, jak Jude, Karma, SME i wszystkie inne gwiazdy są wstanie
to wszystko pogodzić. Odnoszą niesamowite sukcesy, a mimo to mają prywatne
życie, są szczęśliwi i są sobą. Ona nie potrafiła. Musiała być kim innym na co
dzień, na scenie, w studiu. Różni ludzie wymagali od niej odpowiedniego dla
chwili i miejsca zachowania.
– Co się dzieje? – zapytał
zmartwiony chłopak, spoglądając jej w oczy.
– Nie wiem. Chyba nie jestem na
to wszystko gotowa.
– Na co? – zapytał zdziwiony i
poprowadził ją do ławki, na której po chwili usiedli.
– Na karierę, dorosłość. To
wszystko mnie przytłacza. Wiesz, muzyka, pisanie piosenek, śpiewanie, to
wszystko sprawiało mi tyle radości. Widziałeś, jak cieszyłam się na każdy
szkolny koncert, na próby w garażu. Teraz jest inaczej. Nie ma nic fajnego w
tworzeniu na zawołanie, czy graniu koncertów co drugi dzień. Kiedyś to było coś
niezwykłego, jedynego w swoim rodzaju, a teraz stało się rutyną.
– Skoro granie z zespołem nie
sprawia ci przyjemności, po co to robisz? Wiesz, że wspieram cię, chcę żebyś
odniosła sukces, ale nie za wszelką cenę. Jeżeli to cię męczy, frustruje,
odpuść. Nie można się uszczęśliwiać na siłę.
– Gdyby to było takie proste. Nie
mogę zostawić dziewczyn bez wokalistki. Ciężko pracowałyśmy na ten sukces. Jak
by to wyglądało, jakbym tak nagle odeszła?
– Nie musisz odchodzić nagle.
Porozmawiaj z nimi, przemyśl wszystko jeszcze kilka razy. Potem podejmij
decyzję. Ale nie pozwól, żeby twoje największe marzenie, stało się największym
koszmarem.
– Jesteś kochany. Nie wiem, jak
to robisz, ale zawsze wiesz, co powiedzieć, żeby doradzić i poprawić humor.
– Nie zawsze, ale staram się jak
mogę.
– Pogadam z dziewczynami i
Dariusem. Chyba powinnyśmy trochę przystopować z tym showbiznesem.
***
G-major:
– Dobrze, że już jesteś –
powiedział czarnoskóry mężczyzna do swojej podopiecznej. – Musimy porozmawiać o
twojej karierze.
– Zabrzmiało groźnie. Powinnam
się zacząć bać – zapytała, siadając na krześle naprzeciwko niego.
– Nie, nie, broń boże. Myślałem
nad twoim rozwojem, co więcej, skonsultowałem to z kilkoma osobami. Przed
chorobą pracowałaś w Londynie. Myślę, że miałaś tam lepsze perspektywy.
Rozumiem, że dochodzić do zdrowia wolałaś w domu, ale teraz już nic ci nie
jest, masz mnóstwo świeżych pomysłów, inspiracji. Twoje demo spodobało się
tamtejszej wytwórni. Proponują ci powrót i wydanie tej płyty pod ich szyldem.
Co ty na to?
Anna
nie wiedziała, co o tym myśleć. Obserwowała, co dzieje się w wytwórni, było
świadoma sytuacji, w jakiej znalazła się firma. Nie była pewna, czy jej szef
przemyślał dobrze tą propozycję.
– Wiesz, że to dla mnie duża
szansa i niesłychane wyróżnienie. Ale jesteś pewien, że powinnam teraz
wyjechać? Po tym wszystkim nie zaszkodzi mi posiedzieć trochę w domu, a wydaje
mi się, że G-major potrzebuje teraz artystów. Nie zrozum mnie źle, ale Jude
odchodzi, SME i Karma – nie jestem pewna co planuje ta zgraja, Wszyscy idą w
swoją stronę. Zostaję tylko ja i Burnin’ Girls. Jak chcesz utrzymać wytwórnię,
mając do dyspozycji jeden, niezbyt pewny zespół?
– Nie wiem czy chcę, a raczej,
czy to ma sens – odparł, spuszczając wzrok. – Sama widzisz, że nic już tu się
nie dzieje. Jeżeli zostaniesz, możesz skończyć tak samo, jak to miejsce. Chcę
dla ciebie jak najlepiej, więc dobrze by było, gdybyś skorzystała z tej okazji.
Jeżeli wszystko potoczy się tak, jak sądzę, w niedługim czasie zamknę
wytwórnię. Zamierzam pojechać do Francji. Planowałem to od dawna, ale miałem
nadzieję, że jeszcze uda się uratować wytwórnię. Teraz już się nie łudzę.
– Rozumiem. W takim razie,
chętnie skorzystam z tej oferty.
– Cieszę się. Wszystko załatwię i
jak już ustalę wszystkie terminy, dam ci znać.
– Dzięki. – Piosenkarka
uśmiechnęła się smutno i ruszyła do wyjścia.
***
Dom Tommyego i Jude:
Wokalistka
weszła do salonu i usiadła w fotelu naprzeciw męża. Odchyliła głowę do tyłu i
przymknęła oczy. W tym geście skrywało się jej zmęczenie, bezradność i nie
pewność przyszłości. Potrzebowała jeszcze chwili, aby zebrać myśli i
przygotować się do tej rozmowy. Tommy wydawał się doskonale ją w tej chwili
rozumieć. Przyglądał się jej w milczeniu, samemu przygotowując się psychicznie
do nadciągającej konfrontacji. Był gotów wyznać swoje wszystkie grzechy i
przewinienia. Miał nadzieję, że po tym znów się do siebie zbliżą i stworzą
szczęśliwą, kochającą się rodzinę.
– Jesteś w stanie mi to wszystko
wyjaśnić? – zapytała w końcu, przerywając ciszę, która powoli sprawiała, że
atmosfera w pomieszczeniu gęstniała.
– Myślę, że tak, o ile tylko
zechcesz mnie wysłuchać – odparł mężczyzna bez wahania. Postanowił sobie, że
cokolwiek by się nie stało, będzie trzymał emocje na wodzy.
– Jestem tu, bo wierzę, że jest
coś, co cię usprawiedliwia. Zatem słucham. Wytłumacz mi, jakim cudem masz dwie
żony – odparła równie opanowanym głosem, skupiając na nim całą swoją uwagę.
– Właściwie nie mam. Ty jesteś
jedyną moją żoną. Natasha była moją żoną tylko przez miesiąc i jedynie dlatego,
że minie okłamywała. To było dziesięć lat temu. Zakochaliśmy się w sobie, kiedy
pracowałem na Manhattanie. Poznaliśmy się przypadkiem i, jak teraz o tym myślę,
nie mam pojęcia, dlaczego dałem się tak omotać.
– Miłość bywa ślepa – mruknęła
Jude pod nosem, ale Tommy postanowił to zignorować i opowiadać dalej.
– Już po dwóch miesiącach
znajomości zaręczyliśmy się, a miesiąc później był ślub. Chciała, kameralny,
nie zaprosiła nawet swojej rodziny. Nie miałem okazji ich wcześniej poznać. Po
ślubie jednak nalegałem i w końcu zgodziła się zaprosić ich na obiad. Czasami
zachowywała się irracjonalnie, ale była w tym urocza, więc nic nie
podejrzewałem. W czasie rozmowy z jej rodzicami nazwałem ją swoją żoną.
Strasznie się zdziwili. To wtedy dowiedziałem się, że jest ubezwłasnowolniona i
nie może sama, bez zgody opiekunów, zawrzeć małżeństwa. Wszystko, co między
nami było okazało się fikcją. Byłem załamany, ślub okazał się nieważny, a moja
ukochana – chora psychicznie. Odciąłem się od niej, wróciłem do Kanady i
starałem się o niej zapomnieć. Potem dowiedziałem się od jej rodziców, że
wylądowała w szpitalu, na oddziale zamkniętym, po tym jak próbowała uwieść
swojego lekarza.
– W takim razie nie jesteście
małżeństwem. O co więc chodzi z tym mailem – zapytała, wyraźnie zaskoczona taką
historią.
– Nieważność małżeństwa stwierdził
wtedy urząd. Nie ciągaliśmy się po sądach. Chciałem jak najszybciej polubownie
to zakończyć. Ona jednak nigdy się z tym nie pogodziła. Ostatnio była w dużo
lepszym stanie, wyszła ze szpitala, dostała pełnię praw i starała się
udowodnić, że tamta decyzja była bezpodstawna. Oczywiście nie było ku temu
żadnych przesłanek, więc sąd odrzucił jej pozew. Jak byłaś w szpitalu wszystkim
się zająłem.
– To znaczy, że ta sprawa jest
ostatecznie zakończona, a ona nie będzie nas niepokoić?
– Dokładnie.
– W takim razie nie wracajmy już
do tego tematu. A co z naszą podróżą? – zapytała, przypominając sobie ich
wcześniejsze wspólne plany.
– Wszystko załatwione. O ile
jeszcze chcesz ze mną jechać.
Na twarzy
dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Wstała i usiadła na kolanach męża.
– Oczywiście, że chcę. Kocham
cię, wariacie. Tylko nie chcę się nigdy dowiedzieć o twoich innych żonach. –
Pogroziła mu palcem.
– Spokojnie, więcej ich nie było
– zapewnił, poczym złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
***
G-major:
* Darius, wiesz, że nasza umowa
kończy się wraz z trasą koncertową. Tutaj, w Nowym Jorku, spodobaliśmy się
dużej wytwórni. To dla nas wielka szansa, której nie chcemy zmarnować. Nie
będziesz miał nic przeciwko, jeżeli zostaniemy tu na stałe?
– Jak sam powiedziałeś, nasza
umowa się kończy, a dalsze decyzje należą do was. Będę dumny, jeżeli podbijecie
Amerykę.
* Naprawdę? Dzięki, szefie. Nie
myślałem, że się zgodzisz! – odparł podekscytowany, ale już po chwili zmienił
ton na pełen niepewności. – Ale… jest coś jeszcze. Oni chcą, żeby Karma została
naszą wokalistką.
– Nie mam nic przeciwko. Myślę,
że będziecie razem świetnie brzmieć.
* Dzięki! Ale będziemy was tam
odwiedzać! Nie pozbędziesz się nas całkowicie!
– Zabrzmiało jak groźba. A już
myślałem, że wytwórnia bez was zacznie wyglądać jak firma, a nie plac zabaw –
powiedział żartobliwie. – Bawcie się dobrze i do usłyszenia. – Nie czekając na
odpowiedź, zakończył rozmowę. – Anna w Londynie, Jude w Australii, SME z Karmą
w USA. Czas zwijać interes – powiedział już do siebie i z westchnieniem opadł
ciężko na swój fotel. Wtedy plan powrotu do rodzinnej Francji stał się kwestią
tygodni i dokończenia formalności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz