Alanis Morisette - Not a doctor
___________________
Świeżo
upieczone małżeństwo czekała wyjątkowa podróż. Piękne widoki, plaże, ocean.
Dużo wypoczynku i maksimum przyjemności ze spędzonego wspólnie czasu. Tak, ich
podróż poślubna miała być niezapomnianym przeżyciem. Walizki były już
spakowane, bilety kupione, hotel zarezerwowany. Wszystko dopięte na ostatni
guzik.
Jude
siedziała przy stole w kuchni, przeglądając zdjęcia z miejsc, do których się
wybierali. Robiła to na laptopie swojego męża, bo jej urządzenie było obecnie w
naprawie. Podróż dookoła świata była naprawdę cudownym planem, a jedyne, czego
dziewczyna się obawiała, to ciąża. Brzuch był już bardzo widoczny, a ona bała
się, że tą wyprawą może zaszkodzić nienarodzonemu maleństwu.
Na
monitorze co chwilę przesuwały się obrazy z różnych zakątków świata. Z każdą
chwilą serce dziewczyny biło coraz mocniej na myśl o chwilach, jakie spędzi tam
ze swoim ukochanym. Mogłaby zostać w domu, lub pojechać nad najbliższe jezioro,
byle tylko nie zabrakło przy niej tej jednej, wyjątkowej osoby. Tylko to miało
znaczenie, przy nim czuła się bezpieczna i kochana. On jednak obiecał jej
wyjątkowe i niezapomniane przygody, wyprawę długą i jakże wspaniałą.
W
pewnym momencie na ekranie pojawiła się informacja o nowej wiadomości na
poczcie mężczyzny. Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę, po czym
nakierowała wskaźnik myszy na przycisk „otwórz” i wyświetliła treść maila.
***
G-major:
Darius
wezwał do siebie zespół, żeby zaproponować mu nowe przedsięwzięcie. Jeżeli
cztery nastolatki chciały zaistnieć w wielkim showbiznesie, musiały jakoś
zaprezentować się światu. Doskonałą okazją wydawał się być najnowszy program
telewizyjny, poszukujący muzycznych talentów. Chodź nazwa „Gwiazda od zaraz”
pozostała, studio G-major nie miało już żadnego wpływu na przebieg show.
Darius, nie czując się na siłach, żeby brać odpowiedzialność za kolejną edycję,
sprzedał jakiś czas temu prawa autorskie innej, większej wytwórni. Ta natomiast
podpisała kontakt ze stacją telewizyjną, co oznaczało, że konkurs doczeka
kolejnych odsłon.
Cztery
młode, roześmiane osóbki, dość niskiego wzrostu, ale o bardzo wyrazistym
wyglądzie, wtargnęły do gabinetu dyrektora wytwórni. Kończąc burzliwą dyskusję
na znany tylko im temat, przywitały się grzecznie i siadły na krzesłach
naprzeciwko szefa.
– Jak wiecie, większość gwiazd w
tej wytwórni zaczynała swoją karierę w „Gwieździe od zaraz”. Co prawda ja już
nie sprawuję opieki nad programem, ale chciałbym, żebyście się w nim
sprawdziły. Co wy na to?
– Program? – zapytała z
niedowierzaniem wokalistka.
– Ale taki w telewizji? – dodała
z niedowierzaniem Maya.
– W prawdziwej telewizji?! –
Carmen nie kryła emocji.
– Tak, w prawdziwej telewizji.
Widzę, że jesteście zainteresowane. W takim razie zmykajcie ćwiczyć, bo wbrew
pozorom, to nie bułka z masłem. Przygotujcie się jak najlepiej możecie. Ja was
zgłoszę, a pod koniec tygodnia chcę widzieć pięć piosenek wyszlifowane do
perfekcji.
– Jasne!
– Nie zawiedziemy cię!
Dziewczyny
opuściły gabinet szefa wytwórni z zasobami energii większymi niż te, z którymi
go dziś przywitały. Ten jedynie się uśmiechnął, widząc potencjał drzemiący w
nastolatkach – taki sam, jak w każdym utalentowanym artyście, jakiego witał w
progach swojego muzycznego królestwa.
***
Dom Toma i Jude:
Tommy, nie
doczekawszy się powitania w drzwiach, wszedł do przestronnego, jasnego salonu.
Zastał tam blondynkę, siedzącą na sofie z kamienną miną i rękami założonymi na
piersi. Początkowo nie wykazywała żadnego zainteresowania nowo przybyłą osobą,
jednak po długiej chwili ciszy, jaka panowała między nimi, dziewczyna wstała i
odwracając laptopa ekranem w stronę swojego męża, opuściła pomieszczenie.
Producent
dłuższy czas stał bez ruchu, zdezorientowany zaistniałą sytuacją. Potem
podszedł do urządzenia i zaczął czytać wiadomość. Kobieta, z którą rozstał się
lata temu nigdy nie miała pojawić się w życiu jego i Jude. Po co teraz się
odezwała? Dlaczego próbuje po raz kolejny zrujnować mu życie? Czy za mało przez
nią wycierpiał? Mężczyzna nie wiedział, co kryje się w umyśle jego byłej
partnerki, co wytwarza jej chora wyobraźnia. Był niemal pewien, że nie wiedzą
tego też lekarze, którym powierzył opiekę nad nią.
***
Studio telewizyjne:
Pomieszczenie
było stosunkowo małe, tłoczne i duszne. Większą jego część zajmowały różnego
rodzaju kamery i wijące się po podłodze kable, podczas gdy scena stanowiła
tylko jedną czwartą. Gdzieś w tym całym bałaganie zręcznie przemieszczali się
technicy, kamerzyści i dźwiękowcy. Ciemne ściany przytłaczały, ale młodym
dziewczynom to nie przeszkadzało. Czuły tutaj namiastkę swojego „wielkiego
świata”. Zaproszone do osobnego pomieszczenia, które okazało się być garderobą,
przywitane zostały przez dwie fryzjerki i dwie wizażystki. Zaraz po założeniu
scenicznych strojów, przygotowanych specjalnie na ten wieczór, zostały
starannie uczesane i pomalowane, z uwzględnieniem ich własnych uwag i
preferencji. Nie mogły uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Trzech jurorów
zajęło miejsca po prawej stronie, nieliczna, bo zaledwie kilkunastoosobowa
widownia usiadła po lewej. Program transmitowany był na żywo, czemu towarzyszyła
nerwowa atmosfera. Trema nie ominęła młodziutkiego zespołu, ale dziewczyny
miały oparcie w sobie nawzajem, dzięki czemu dobrze znosiły stres przed
występem. Kiedy zostały wywołane i techniczni skierowali je na scenę, wybiegły
na nią z szerokimi uśmiechami na twarzach i dały z siebie wszystko. Widać było,
jak bardzo kochają to, co robią.
***
Szpital:
Jude nie była
przewrażliwiona, nie panikowała z byle powodu, ale wolała nie ryzykować zdrowia
lub życia dziecka. Ostatnie wydarzenia zgotowały jej dwa tygodnie stresu.
Odrzucanie połączeń, kasowanie nieprzeczytanych wiadomości, ignorowanie pukania
i dzwonka do drzwi oraz obojętne wymijanie na korytarzach swojego męża, nie
były dla niej łatwe. To już kolejna tajemnica, kolejny fakt z jego życia, o
którym ona nie wiedziała. Zastanawiała się, ile jeszcze jest takich
niespodzianek, ile razy Tommy ją okłamał, o ilu kobietach w jego życiu nie wie.
Przez czternaście dni wychodziła tylko do pracy i jedynie, kiedy było to
naprawdę konieczne. Ostatnio jednak martwiła się, bo nie odczuwała ruchu
dziecka, kopania, które powinno być wyraźne na tym etapie ciąży. Poza tym
czasami miewała skurcze, co prawda delikatne, ale bardzo niepokojące.
Nikomu nie
mówiła o swoich obawach. Siostry nie chciała martwić, bo ta też spodziewała się
dziecka. Ojciec uwięziłby ją w pokoju i nie pozwolił wstawać nawet do toalety,
a Tommy… Cóż, Tommy okazał się nieszczery i stracił u niej zaufanie. Dziewczyna
wezwała więc taksówkę i pojechała sama do szpitala, wcześniej umawiając się ze
swoim lekarzem.
Korytarz był
zatłoczony, na krzesłach siedzieli zniecierpliwieni pacjenci oraz ich rodziny.
Pomiędzy tymi, którzy postanowili dla zabicia czasu pochodzić w kółko,
przemykały zapracowane pielęgniarki, wzywane na zmianę przez lekarzy lub ich
podopiecznych. Ściany pokryte seledynową farbą, w połączeniu z białymi
kafelkami na podłodze i szarymi meblami, miały budować atmosferę spokoju i
odprężenia. Ale czy w szpitalu można być spokojnym? Sterylność i
charakterystyczny, szpitalny zapach dodatkowo irytowały.
Piosenkarka,
znalazłszy się przed odpowiednim gabinetem, zajęła miejsce pomiędzy dwoma
ciężarnymi kobietami. Czekanie na swoją kolej dłużyło się niemiłosiernie, a
wskazówki zegara ściennego, wiszącego w końcu korytarza, wydawały się stać w
miejscu. Dziewczyna miała wrażenie, że minęły wieki, nim jej nazwisko zostało
wyczytane i w końcu mogła wejść do pomieszczenia.
Badania,
które zlecił lekarz, nie wykazały niczego dobrego. Potrzebne były bardziej
szczegółowe wyniki.
– Musi pani zostać w szpitalu na
obserwacji. Będziemy mogli wykonywać wszystkie konieczne badania na bieżąco i
będziemy bez przerwy kontrolować sytuację. Tutaj najszybciej, w razie
komplikacji, otrzymacie pomoc – oznajmił lekarz.
– Czy to konieczne? – zapytała
niepewnie dziewczyna.
– Myślę, że to najrozsądniejsze
rozwiązanie. Tak będzie najlepiej dla pani i dziecka.
Nie
było po co się sprzeciwiać. W tej sytuacji nocowanie w szkółce muzycznej nie
było dobrym pomysłem. Po kłótni z mężem nie chciała też wracać do domu. Tu
będzie miała opiekę i spokój. Decyzja została podjęta. Najtrudniej było jej
zadzwonić do Toma, żeby przywiózł jej kilka rzeczy.
***
Ciemnowłosy
mężczyzna wpadł do szpitalnej sali, ciężko oddychając, po tym jak biegł tu z
parkingu. Wiadomość o tym, że jego żona jest w szpitalu przeraziła go nie na
żarty. Rozejrzał się wokół. Zlokalizował swoją wybrankę serca w jednym z trzech
łóżek i podszedł do niej. Wyglądała na zmartwioną, była trochę bardziej blada
niż zwykle, a spojrzenie wydawało się nieobecne.
– Jude, przyniosłem ci kilka
rzeczy. Co się stało? Dlaczego cię tu trzymają?
– Serce dziecka pracuje nierówno.
Lekarze nie wiedzą jeszcze co jest nie tak, ale wolą mieć mnie blisko, w razie
gdyby musieli działać – odpowiedziała, nie okazując żadnych emocji.
– Myślę, że powinniśmy
porozmawiać. Ja wiem, że ten mail wyglądał strasznie, ale to naprawdę nie tak,
jak ona opisała. Nie byliśmy nigdy małżeństwem. Byliśmy razem dość długo, ale…
– Nie dane było mu dokończyć.
– Ja naprawdę nie chcę tego
słuchać. Przynajmniej nie tu i teraz. To nie pierwsza twoja tajemnica i nie
jestem pewna, czy chcę wierzyć w twoje wyjaśnienia. Proszę, zostaw mnie teraz
samą. – Mężczyzna stał w milczeniu bez ruchu. Po chwili zdecydował się podjąć
kolejną próbę powiedzenia prawdy.
– Ona jest chora, leczy się, jest
w szpitalu. Nie możesz jej ślepo wierzyć. W jej wiadomościach nie ma krzty
prawdy! – Jego głos stawał się coraz bardziej donośny. Przemawiała przez niego
mieszanka gniewu, irytacji i bezsilności.
– Jej nie można wierzyć?! A
komu?! Tobie?! Nie sądzę! Zbyt wiele razy mnie okłamywałeś! – Z nerwów aż
podniosła się z poduszek. – Nie będę z tobą rozmawiać! Nie takim tonem i nie w
tym miejscu! Wynoś się!
–Jude! Proszę!
Dziewczyna
jednak nie zdążyła mu odpowiedzieć. W jednej chwili zesztywniała, a jej oczy
rozszerzyły się pod wpływem szoku. Kolejny skurcz poskutkował jękiem, grymasem
bólu na twarzy i zwinięciem się na łóżku w kłębek. Przy następnym zdołała
jedynie wyszeptać „lekarza” zwijając się z bólu, gdy z oczu pociekły jej łzy.
***
Kryzys
został zażegnany, ale nie oznaczało to końca kłopotów. Jude, umieszczona w
izolatce na oddziale intensywnej terapii, była nieustannie obserwowana przez
lekarzy. Te trzy dni były dla niej wyjątkowo trudne. Nikogo poza personelem do
niej nie wpuszczano, na sercu ciążyła przerwana skurczami kłótnia z mężem. Ten
poranek był o tyle gorszy od wcześniejszych, że przepełniony oczekiwaniem na
wyniki ostatnich badań. Pukanie do drzwi i uginająca się pod naciskiem dłoni
klamka sprawiły, że dziewczynie serce podeszło do gardła.
– Dzień dobry, pani Harrison. Jak
się pani dziś czuje? – zapytał lekarz, spoglądając znad trzymanych w rękach dokumentów.
– Nie najgorzej, chociaż stres
chyba nie jest wskazany, a ja strasznie przeżywam te badania. Niech już pan
powie, co jest nie tak.
– Niestety potwierdziły się moje
przypuszczenia. Dziecko ma niewielką wadę serca, która wymaga jak najszybszego
leczenia. Podamy leki i wszystko powinno wrócić do normy.
***
Studio telewizyjne:
Burnin’
girls w programie radziły sobie świetnie. Z tygodnia na tydzień ich występy
były perfekcyjne, a noty wysokie. Jednak ten ostatni tydzień był decydujący.
Wielki finał, decydujący wieczór, moment, w którym okaże się, kto jest
najlepszy, właśnie nadszedł. Emocje były większe niż zazwyczaj. Ich
przeciwniczka, choć prezentowała mało ambitne popowe utwory, miała naprawdę
dobry warsztat. Po występach noty były równe, więc nic nie było przesądzone.
Pięć młodych, utalentowanych dziewczyn stało na jednej scenie, czekając na
werdykt, który miał niejako zaważyć na ich dalszej karierze.
– Zwycięzcą tej edycji „Gwiazdy
od zaraz” zostaje… – Chwila przedłużającej się ciszy, charakterystyczny dla
programu, irytujący dżingiel w tle, splecione ze sobą palce, nerwowo zaciskane
dłonie konkurentek. Ostateczna decyzja. – … Kathrin!
Oklaski
publiczności nie milkły aż do końca transmisji. Na twarzy dwudziestoletniej
dziewczyny gościło niesamowite szczęście, natomiast cztery nastolatki były
rozczarowane, bo naprawdę liczyły na pierwszą nagrodę.
– Gratuluję, byłyście niesamowite
– krzyknął Darius, podchodząc i ściskając swoje podopieczne.
– Przestań, nie wygrałyśmy, nie
ma się z czego cieszyć – odburknęła basistka, oswobadzając się z uścisku
mężczyzny.
– Programu nie wygrałyście, ale
dawałyście świetne występy, zaszłyście do samego finału i zdobyłyście ogromne
doświadczenie. Powinnyście być z tego dumne, bo to wasza osobista wygrana. A
skoro już macie pojęcie o występach na żywo, czeka was dziesięć koncertów w
dużych klubach. Więc rozchmurzcie się, pogratulujcie zwyciężczyni i planujcie,
co zagracie w tym tygodniu. – Po tych słowach zostawił zaskoczone dziewczyny i
poszedł zamienić kilka zdań z organizatorami programu.
***
Szpital:
Leki,
jakie podali lekarze, do tej pory unormowały bicie serca dziecka, więc
zagrożenie minęło. Przynajmniej wszyscy mieli taką nadzieję. Wyniki badań były
dobre, samopoczucie matki również, więc nic nie zapowiadało komplikacji. Niestety,
nikt nie mógł przewidzieć, jak wielką rolę w tej sytuacji może odegrać stres.
Tommy
do tej pory przychodził do Jude jedynie, kiedy ta spała. Nie był pewien, jak z
nią rozmawiać, jak wyjaśnić nieporozumienie z udawanym ślubem, do którego został
zmuszony lata temu. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek będzie musiał się z
tego tłumaczyć. I to przed własną żoną. Kiedy stan zdrowia piosenkarki i ich
syna się unormował, a niebezpieczeństwo minęło, producent postanowił powrócić
do niewyjaśnionej sprawy.
Wszedł
do Sali po cichu, widząc, że jego partnerka odwrócona jest twarzą do ściany.
Myślał, że śpi, ale ona szybko dała znak, że jest całkowicie przytomna.
Odwróciła się i zmierzyła go lodowatym wzrokiem.
– Jeżeli znów chcesz się
tłumaczyć, daruj sobie i wyjdź – oznajmiła sucho.
– Zrozum, nie mogę tego tak
zostawić – zaczął się bronić. – Kocham cię i nie chcę cię stracić, a ty mnie od
siebie odsuwasz. Niedługo urodzi się nam syn. Co wtedy? Też nie będziesz ze mną
rozmawiać? Nie dam się wykreślić z jego życia.
– Potrzebuję czasu! Kilku dni
spokoju, żeby niczym się nie denerwować! Czy proszę o zbyt wiele?! Nasze
dziecko jest chore, a ja nie powinnam się denerwować, ale twoja obecność w tej
chwili zdecydowanie działa mi na nerwy!
Zanim
którekolwiek z nich dodało cokolwiek do burzliwej konwersacji, w pomieszczeniu
rozległ się pisk urządzenia, kontrolującego pracę serca maleństwa. Po chwili do
sali wpadło dwóch lekarzy i pielęgniarka, przerażony Tommy wypchnięty został z
pomieszczenia, a drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
– Doktorze, co się dzieje? –
zapytała młoda matka, zdenerwowana i zdezorientowana.
– Nie jest dobrze, nie będę pani
oszukiwał. Musimy przyspieszyć poród. Jeżeli dziecko ma szanse na przeżycie, to
tylko po przyjściu na świat. Póki jest w brzuchu, nic nie możemy zrobić.
– Ale przecież to dopiero ósmy
miesiąc! – Strach malował się na jej twarzy.
– Tak, ale w tej sytuacji nie
mamy wyjścia. Musimy ratować dziecko. Będzie wcześniakiem, ale będzie całe i
zdrowe. Jeżeli tego nie zrobimy, ma niewielkie szanse na przeżycie. – Młoda
kobieta zamknęła oczy i uroniła łzę.
– Róbcie co trzeba –
odpowiedziała cicho. – Mam tylko jedną prośbę. Powiedzcie mojemu mężowi, że nie
chcę go tu widzieć przez następne pięć dni.
– Oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz