środa, 27 czerwca 2012

Jedna noc w piekle

[Betowała Lily i Akira.]
***


            Wieczór zaczął się lekkim wiatrem i błyskiem pierwszych gwiazd. Niewinny, jesienny krajobraz za oknem nie zwiastował żadnej z tych rzeczy, jakie miały nadejść w najbliższych godzinach. Różowa poświata wokół zachodzącego słońca koiła zmęczony umysł, pozostawiając odrobinę złudzenia, że noc nie nadejdzie, a przynajmniej, że wyrok cierpienia i bólu zostanie odroczony, chociaż o kilka minut.
Pierwsze ciemne chmury i huk piorunów obdarły mnie ze złudzeń i rozszarpały ledwie zabliźnione przez dzień rany serca – zszarganego miłością i nienawiścią jednocześnie. Dlaczego nie przychodzi, gdy śpię? Dlaczego nie pozwoli mi pozostać w nieświadomości mojego własnego nieszczęścia? Dlaczego nie ostrzegł mnie wcześniej, jak okrutne będą konsekwencje? Nigdy nie odważę się o to zapytać. Nawet jeżeli całkiem opadnę z sił. Nawet jeśli całkiem opadnę z sił. Leżąc na posadzce w kałuży własnej dumy, niezależności i uczuć, bezradnie uniosę głowę i spojrzę mu po raz ostatni w oczy. Gdybym zapytała, i tak nie otrzymałabym odpowiedzi a jedynie namiastkę szyderczego uśmiechu, jaką jest w stanie z siebie wykrzesać w przypływie człowieczeństwa.

Pierwsze krople deszczu odbijają się głuchym echem od szklanej powłoki, za jaką ukrywam swój strach i słabość. Wiem, dokąd mnie zabierze, choć oddałabym wszystko, aby pozbyć się tej wiedzy. Świadomość własnego losu dla zwykłych ludzi jest błogosławieństwem, ale dla mnie to przekleństwo. A może już nie jestem człowiekiem?
Nigdy nie puka do drzwi, ale pozwala mi nasłuchiwać kroków na drewnianych schodach i świeżo wypastowanym parkiecie. Wyczekiwać momentu, w którym po raz kolejny go zobaczę. A ja za każdym razem modlę się do boga, w którego nie wierzę, żeby usłyszeć jak zawraca i jego kroki się oddalają. To jednak nie nadchodzi. Widzę, jak klamka ustępuje pod naciskiem jego demonicznej ręki i drzwi otwierają się. To trwa długo. Za długo, abym mogła nie myśleć o tym, że już za chwilę znów będę musiała zmierzyć się z własnym demonem. Sekundy wydają się być godzinami. Mam czas na zastanawianie się, dlaczego nie przekręciłam klucza w zamku lub nie uciekłam jak najdalej, dopóki miałam jeszcze czas. Teraz już za późno na ratowanie siebie.
Już tu jest, niezdarnie chwyta za rękę i prowadzi mnie mroczną drogą do miejsca, z którego nie powinno być powrotu, a jednak co świt pozwala mi wydostać się z jego otchłani. Czy nie wie, że przez to i dni stają się dla mnie koszmarem?
            Jego dłoń dotyka gładkiej skóry na moim policzku, szeptane słowa krzyczą o miłości, jaką mnie obdarzył. Wydaje się czuły i delikatny. Pozwala mi zaczerpnąć odrobinę fałszywej nadziei ze studni namiętności. I nawet zaczynam mu ufać, że tym razem będzie inaczej. Pozwalam się pochłonąć chwili, jaką mi ofiaruje. Pocałunki Judasza, składane na całym moim ciele, sprawiają tak wiele przyjemności. Mogłoby być idealnie.
            Z ekstazy wyrywa mnie cios. On wie najlepiej, kiedy zadawać rany. Kiedyś pytał o pozwolenie, teraz moja odpowiedź jest dla niego oczywista. Nie ma nic bardziej poniżającego, niż błaganie o ból. Dlatego milczę, a on sczytuje słowa z niewyraźnie poruszających się warg.
            Nigdy nie patrzy w oczy, ale gdyby spojrzał, dostrzegłby potrzebę bliskości, subtelności, bezpieczeństwa. Moje źrenice wyrażają tylko to, ale usta automatycznie wypowiadają nieme słowa, jakich on ode mnie żąda.
            Jestem słaba. Nie potrafię się przeciwstawić, obronić, uciec. Nawet zamknięcie drzwi na klucz to zadanie ponad moje możliwości. Nie krzyczę, kiedy mnie rani. Nie wołam o pomoc i nie proszę, żeby przestał. Pozostaję bierna wobec wszystkiego, co dla mnie przygotował.
            Potem zwykłe życie nie istnieje. Nie wiem, czy gorszy jest ból, jaki zadaje mi nocą, podczas swojej obecności, czy jego nieobecność za dnia. Czekanie na niego z sercem pełnym niewyjaśnionej miłości i rozumem krzyczącym, by się obudzić. Miał uczynić mnie najszczęśliwszą ze wszystkich ludzi, pokazać piękno, jakiego nikt nie doświadczył. Nic nie ma za darmo. Najpierw zapłata, potem towar. Umowa została podpisana. Cena – jedna noc w piekle. Ale w piekle noc trwa bez końca.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam to kilkakrotnie i przyznam,że jestem pod wielkim wrażeniem.Chodż przyznam,ze tekst jest bardzo tajemniczy i wieloznaczny jak dla mnie.Uwielbiam takie krótkie opowiadania pełne emocji,uczuć.Naprawdę poruszyłaś mnie tym opowiadaniem.Mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uch, jak mi się to podoba! Bardzo lubię czytać Twoje jednoczęściówki, zawsze coś mnie w nich urzeka. Weny!

    OdpowiedzUsuń

SZEROKA LISTA