wtorek, 23 grudnia 2008

1. Merry Christmas [LHS]

Ile można wyrazić w muzyce? Ile pasji można włożyć w coś co się kocha? Jak bardzo może pomoc zwyczajna z pozoru czynność? Jak niewiele jest potrzeba zwykłej dziewczynie do szczęścia, a przynajmniej do zapomnienia o bólu jaki nosi w sercu?
Muzyka ucichła.
-Dziękuję za zajęcia. Zobaczymy się w nowym roku.
„To tak długo. Mogła bym tu przychodzić codziennie.”
Ostatni trening przed świętami Bożego Narodzenia. Choinka, opłatek, wigilia, prezenty i tradycyjnie kłótnie w domu o mało istotne rzeczy. Brunetka o ciemnych, niemal czarnych oczach siedziała sama w szatni studia tańca. Wszyscy na około gdzieś się spieszyli. Wszyscy jej znajomi już dawno opuścili budynek, w którym skończyły się niedawno zajęcia jednej z grup. Została całkiem sama ze swoimi myślami. Nie spieszyło jej się. Chciała jak najdłużej przeciągnąć chwilę powrotu do domu. Nie chciała patrzeć na przygotowania do świąt i nie chciała w nich uczestniczyć. Wolała pobyć sama, zwłaszcza, że ostatnio nie miała zbyt wiele czasu na przemyślenie wszystkiego co działo się w jej życiu.
Włączyła mp3 ze spokojną, ale rytmiczną muzyką i założyła słuchawki na uszy. Umieściła niewielki przedmiot w jednej z kieszeni w swoich bojówkach i zaczęła tańczyć w dość dużym pomieszczeniu. Na początku wolno i bez przekonania, jednak z każdą chwilą jej ruchy stawały się bardziej zdecydowane, energiczne i pełne emocji.
Nie zauważyła gdy drzwi do szatni się uchyliły i stanął w nich instruktor tańca. Stał tak dłuższą chwilę i przyglądał się tańczącej z pasją dziewczynie. Kiedy skończyła tańczyć, a może tylko zrobiła przerwę, i biorąc butelkę wody usiadła na ławeczce, w sali rozległy się oklaski.
Dziewczyna spojrzała na osobę zakłócającą jej spokój i wzięła duży łyk wody, po czym na nowo spojrzała w miejsce, gdzie znajdował się „intruz”. Oboje milczeli chwilę i z uwagą śledzili swoje ruchy. W końcu ciszę przerwała dziewczyna, nie mogąc dłużej znieść krępującej sytuacji.
- Pewnie chce pan już iść, a ja tu siedzę i przeszkadzam. Już się zbieram.- Mówiąc to podniosła się i zaczęła zbierać swoje rzeczy do torby.
-Zaczekaj. Pogadajmy.
-Wiem, że panu przeszkadzam...
-Po pierwsze nie mów na mnie pan.- Przerwał jej wypowiedź mimo, iż wiedział, że chce coś jeszcze dodać.- Jestem Jack.- Spojrzała niepewnie na niego i wyciągniętą w jej stronę rękę.
-Alex- Odpowiedziała podając chłopakowi dłoń.
-Chcesz potańczyć na sali?
-Pewnie ma pan... to znaczy masz masę roboty w domu. Nie będę zatrzymywać.
-Nie spieszy mi się. Mieszkam sam, a na święta wyjeżdżam do rodziców. Chodź. –Otworzył drzwi i wykonał zapraszający ruch ręką w jej kierunku. Zrezygnowana opuściła szatnię i podążyła w kierunku sali tanecznej wąskim korytarzem. Kiedy byli już na sali chłopak się odezwał.
-Pokarz mp3. Włączę twoją muzykę.- Al oddała mu sprzęt, a po chwili w sali rozległy się te same rytmy, do których chwilę wcześniej tańczyła w szatni.- Fajne. To co tańczyłaś było niesamowite. To jakiś układ?
-Tak samo wyszło spontanicznie. Nie pamiętam nawet ruchów.
-To co? Tańczymy?
-Ale...
-Nie martw się. Nie będę cię oceniał. Po prostu się nie krępuj i tańcz, a ja będę robił to samo. Oboje mamy wiele do wyrzucenia.- Alex spojrzała na niego i zaczęła tańczyć. Już dawno tak nie oddała się rytmowi muzyki.
            Chwilę później dołączył do niej Jack. Tańczyli z początku osobno, ale z każdym następnym dźwiękiem ich tańce stawały się podobne, aż w końcu zaczęli tańczyć razem. Ich ruchy tworzyły idealnie zgraną całość.
            Kiedy muzyka ucichła, zastygli w bezruchu, stojąc naprzeciw siebie i wpatrując się sobie w oczy.
-To było niesamowite.- Powiedział po chwili instruktor nie zmieniając miejsca ani pozycji w jakiej się znajdował. Wtedy rozpoczęła się kolejna piosenka.
-Ja jeszcze nie skończyłam.- Powiedziała zaczepnie jego taneczna partnerka i zaczęła kolejny taniec. On uśmiechną się chytrze i tańczył razem z nią.
            Kiedy oboje byli już zmęczeni usiedli na podłodze na środku sali i chłopak zaczął rozmowę.
-Dlaczego w święta nie chcesz wracać do domu?
-Nie lubię świąt. Zawsze kończy się kolacją z rodziną, naktórej trzeba udawać, że wszystko jest okey nawet jeśli to nie prawda.
-Też nie przepadam za świętami. Są dla mnie czymś, co lansowane jest jako cudowny czas, a tak naprawdę to czas problemów i kłótni. Ale czasem trzeba po prostu dostosować się do kalendarza i wymagań otoczenia.
-Ale lepiej się schować i poczekać, aż wszystko się skończy.
-Tak jest łatwiej, ale nie lepiej. Też kiedyś myślałem tak jak ty, ale zrozumiałem w końcu, że święta nie są dla innych, dla rodziny, prezentów czy czegokolwiek innego. To czas dla mnie, który trzeba jak najlepiej wykorzystać, zastanowić się jak najlepiej go przeżyć i cieszyć się nim. Też tak zrób. Zastanów się nad wszystkim co masz i poświęć ten czas na to co kochasz. Święta nie muszą polegać na sztucznym uśmiechu i śpiewaniu kolend. Możesz tańczyć, słuchać muzyki, czytać książki. Rób po prostu to na co masz ochotę, co sprawi ci radość i czemu chcesz poświęcić swoje życie.
-Może i masz rację. Zawsze się wszystkim przejmowałam. To codziało się w domu i w szkole. Cały ten bożonarodzeniowy spektakl był dla mnie zawsze jakiś wybrakowany. Zawsze czegoś brakowało.
-Co robisz poza tańcem?- Zmienił nagle temat.
-yyy.... Piszę piosenki, gram na gitarze, śpiewam trochę. Wszystko co związane z muzyką.
-Artystyczna dusza, co?- Uśmiechną się do niej.
-Można tak powiedzieć.- Wtedy zadzwonił telefon chłopaka.
-Halo?... Tak... Ale wszystko w porządku?... Na pewno dacie radę?... Dobra....Cześć.
-Pewnie musisz już iść?
-Nie. Właśnie dzwonił tata. Mam nie przyjeżdżać, bo mama się przeziębiła.
-Sam będziesz w święta?
-Na to wychodzi. Tylko ja, ta sala, muzyka i taniec.
-Muszę się zbierać. Nie chcę kolejnej awantury.
-Jak będziesz chciała pogadać, albo... potańczyć... będę tu codziennie.
-Dzięki. Bardzo mi pomogłeś. Może wpadnę niedługo, żebyś nie siedział tu całkiem sam.
-Będę czekał.- Uśmiechną się do niej, a ona odwzajemniając gest wyszła z pomieszczenia.
            Ciemny, niebieskooki  blondyn siedział jeszcze długo w sali i tańczył. Nigdzie się nie spieszył. Uważał, że lepiej być samemu na sali tanecznej niż w małym mieszkanku na czwartym piętrze. Kiedy było już dość późno podszedł do sprzętu i popatrzył na mały, czarny odtwarzacz mp3 należący do dziewczyny. Odłączył go i włożył do kieszeni szerokich spodni.
-Już niedługo tu przyjdzie. Nie wytrzyma zbyt długo bez muzyki.- Uśmiechnął się do siebie i opuścił salę.
-Jestem!- Krzyknęła Alex wchodząc do domu.
-No nareszcie! Gdzie ty się tyle podziewałaś? Tyle roboty w domu, a ty się włóczysz niewiadomo gdzie.
-Byłam na mieście. Chciałam się przejść.- Odpowiedziała spokojnie.W normalnych okolicznościach odpyskowała by coś, ale teraz nie miała ochoty na kłótnie z własną matką. Wszystkie negatywne emocje wyrzuciła z siebie w tańcu.
-Nieważne. Na następny raz ostrzegaj jak będziesz miała zamiar wrócić później. A teraz przebierz się i odkurz mieszkanie.
            Al. Już nicnie odpowiedziała tylko posłusznie wykonała polecenia matki. Kiedy odkurzyła dom, wyrzuciła śmieci, umyła naczynia i ubrała choinkę, poszła do swojego pokoju i sięgnęła do kieszeni po swoją mp3. Nerwowo przeszukiwała wszystkie kieszenie, lecz nie znalazła przedmiotu.
-Kurcze! Pewnie została w sali. Jutro tam pójdę.-Powiedziała do siebie.
            Godzinę później jadła już kolację oglądając serial kryminalny. Lubiła takie seriale, bo nie pokazywały niczego dobrego. Nie starano się w nich pokazać jak piękny jest ten świat, wręcz przeciwnie. Czuła się lepiej widząc, że może być gorzej i nie jest w sytuacji bez wyjścia. Poszła spać dość wcześnie, bo była bardzo zmęczona. Od trzech miesięcy nie spała dłużej niż 6 godzin na dobę i chciała przynajmniej w małym stopniu to naprawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SZEROKA LISTA