***
Przeszywający
ból głowy przywitał mnie zanim jeszcze zdążyłam otworzyć oczy. Nie wiedziałam
gdzie jestem, ani co i z kim robiłam. Nie pamiętałam ani minuty z ostatniej
nocy. Powoli rozchyliłam powieki, pod które wdarły się oślepiające promienie
nowego dnia i nowego życia. Długo nie mogłam przyzwyczaić się do jasnego
pomieszczenia, które powodowało nasilanie się towarzyszącego mi od momentu
przebudzenia bólu. Niechętnie podniosłam głowę z miękkiej, przyjemnie pachnącej
świeżością poduszki i rozejrzałam się dookoła. Obraz przed moimi oczami był
rozmyty, a ja po konturach starałam się odróżnić otaczające mnie przedmioty.
Nie zdążyłam jeszcze przyzwyczaić się do nowego dla mnie miejsca, kiedy w
drzwiach pojawił się młody blondyn. Patrzył na mnie z politowaniem i kręcił
głową, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że wyglądam jak siedem
nieszczęść. Rzucił na łóżko opakowanie tabletek i dużą butelkę wody, po czym
bez słowa opuścił pokój. Zdziwiona podniosłam prostokątne pudełko, starając się
złapać w końcu ostrość widzenia. Zaczęłam czytać etykietkę, w międzyczasie
popijając życiodajny napój. Naprawdę życiodajny, bo niezawodnie łagodził skutki
zeszłonocnego upojenia alkoholowego. Dochodząc do wniosku, że tabletki mają
działanie przeciwbólowe, wzięłam podwójną dawkę.
Zaczęło
do mnie w końcu docierać, w jakim położeniu się znajdowałam. Nie miałam nic,
ani nikogo. Byłam w mieszkaniu obcego faceta, który zamroczył mnie swoim
urokiem i sprawił, że odkryłam przed nim wszystkie swoje słabości. Nie
pozostawił mi najcieńszej linii obrony, a wyrokiem miało być odrzucenie i
obojętność. Czy ta wizja mnie przerażała? Nie, raczej nie. Byłam na to wszystko
gotowa. Niczego innego nie oczekiwałam.
Wszedł
ponownie do pokoju, ubrany i uczesany. Wyglądał jeszcze bardziej czarująco, niż
kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Podszedł do łóżka, w którym nadal leżałam,
usiadł na nim i skierował na mnie swoje błękitne jak wiosenne niebo tęczówki.
– Już ci lepiej? – zapytał takim
tonem, jakbym była dla niego kimś ważnym. Tak, jakby naprawdę go to obchodziło
i jakby chciał mi pomóc, ukoić cały ból, jaki w sobie nosiłam. Ja wiedziałam,
że to tylko pozory.
– Może być – odpowiedziałam bez
entuzjazmu. – Chyba powinnam się zbierać. Która jest godzina? I tak cały ranek
siedzę ci na głowie.
– Właściwie to jest dopiero ósma
trzydzieści. Możesz zostać jak długo chcesz. Ja jadę do pracy i będę późno.
Kuchnia jest na dole po lewej, łazienka w końcu korytarza. Postaraj się nie
przespać całego dnia. Możesz jeść, co chcesz. Zrobiłem naleśniki, jakbyś miała
ochotę. Na stole jest dzisiejsza gazeta. Poszukaj sobie jakiejś pracy.
Już miałam się
odezwać, ale on wstał i zwyczajnie wyszedł. Czy ja dobrze zrozumiałam? Zaufał
mi i zostawił mnie w swoim mieszkaniu? Skąd on się urwał? I jeszcze zrobił mi
śniadanie? Ale nie mogłam żerować na jego gościnności. Nie mogłam wykorzystywać
tego faceta, który, pomimo, że był ode mnie o parę lat starszy, okazał się
naiwny i lekkomyślny jeszcze bardziej niż ja.
Skorzystałam z
łazienki, zjadłam jeden naleśnik i zajęłam się przeglądaniem ofert pracy. Nie
miałam większych oczekiwań. Interesowało mnie wszystko, łącznie z opieką nad
dziećmi, zmywaniem stolików w McDonald’s i sprzątaniem publicznych toalet na
dworcu. Chciałam zarobić na mieszkanie i życie. Sposób nie był istotny.
Wykonałam wiele telefonów i umówiłam się na kilka rozmów jeszcze tego samego
dnia. Potem przejrzałam oferty wynajmu pokoju. Znalazłam kilka dość tanich
propozycji i od razu dzwoniłam, aby uzyskać więcej informacji. Jedna z ofert
wyjątkowo przypadła mi do gustu. Pokój w mieszkaniu z trzema studentkami,
niedaleko centrum, dzielnica raczej młodzieżowa, a właścicielka zgodziła się na
opłatę po miesiącu a nie z góry i pozwoliła mi wprowadzić się jeszcze tego
wieczoru.
Tu wszystko
działo się tak szybko. W jeden dzień można było prowizorycznie ułożyć sobie
życie. Dopięłam plecak, zarzuciłam go na plecy i zatrzaskując za sobą drzwi
poszłam po nowe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz