niedziela, 31 sierpnia 2008

4x13 'London calling' (season final) [IS]

Dwa tygodnie później:

Przez ostatnie dwa tygodnie wszyscy ciężko pracowali Nad ukończeniem trzeciego albumu Jude. Teraz cała ekipa wytwórni zebrała się w holu. Na środek wyszedł Darius i zaczął.
-Witam was wszystkich. Dzisiaj jest bardzo ważny dzień zarówno dla wytwórni jak i dla pierwszej gwiazdy od zaraz- Jude. Dzisiaj zakończona została praca nad jej nowym- trzecim już albumem. Jude, chodź do nas.- Brawa.
-Dzięki Darius. Jestem wam wszystkim wdzięczna za wsparcie i serce jakie włożyliście w stworzenie tego albumu. Gdyby nie wy Jude Harrisom by nie istniała.-Brawa.
-Jude, jak wiesz kończy się twój kontrakt z naszą wytwórnią. Przyszedł do nas rano fax z Londynu. Tamtejsza wytwórnia chce podpisać z tobą kontrakt na 3 lata. Aby nie utrudniać ci podjęcia decyzji, nie składam ci propozycji przedłużenia kontraktu. Dzięki tej wytwórni się wybiłaś, a dzięki tamtej pozna cię cały świat.-Brawa.

Jude zaniemówiła. Nie wiedziała czy się cieszyć, czy rozpaczać. Chciała spróbować czegoś nowego, ale nie chciała stąd wyjeżdżać na 3 lata, zostawiać przyjaciół, a zwłaszcza narzeczonego (o którym wiedział tylko Speer, Saide i Kwest). Jej mina nie wyrażała zupełnie nic. Przytuliła Dariusa, chcąc ukryć swoje uczucia.

-To naprawdę świetnie... Londyn... Nigdy nie myślałam... Przepraszam.- Pobiegła do łazienki, aby ukryć łzy. I nie koniecznie były to łzy szczęścia.

W holu powoli robiło się pusto. Nikt nie uznał zachowania Jude za dziwne. Darius powiedział jeszcze parę słów i wszyscy się rozeszli.

Nagle do łazienki, gdzie na podłodze siedziała płacząca Jude weszła Karma.
-Jude, ja wiem, że nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i może nie znam cię za dobrze, ale ty nie chcesz jechać, prawda?
-Sama nie wiem.
-Powiedz mi co się dzieje?
-Z jednej strony chcę pojechać do Londynu, poznać nowych ludzi, ale nie chcę tego wszystkiego zostawiać. Tu mam rodzinę, przyjaciół i...
-Zawsze będziesz ich miała. To tylko 3 lata.
-Nie rozumiesz. Dla przyjaciół i rodziny to krótko i wiem, że zawsze będą przy mnie, ale...
-Ale?
-Nie chcę stracić Tommiego.
-A więc to o to chodzi.
-My... zaręczyliśmy się. Ja nie chcę go znów stracić. Za długo walczyłam o to, co jest między nami. Jestem już tak blisko. Kocham go nad życie i gdybym teraz go straciła to bym tego nie przeżyła. A wiesz jaki jest Tom. On nie będzie czekał. Choćby nie wiem jak się starał i opierał, w końcu nie wytrzyma i znajdzie sobie kogoś. Boję się, że znów zostanę sama.
-Jude...-Karma ją przytuliła.- Po prostu z nim pogadaj. Razem coś wymyślicie. Jemu na tobie zależy. I na twojej karierze. Nie pozwoli ci zrezygnować z kontraktu, ale też nie pozwoli zniszczyć tego co jest między wami. Zobaczysz. Pogadaj z nim szczerze, a wszystko będzie ok.
-Może masz rację.
-Jeżeli to miłość, to będziecie ze sobą,  niezależnie od tego co się stanie. Popatrz na mnie i na Speeda . Kłóciliśmy się, ale się kochamy i przetrwamy wszystko. Wasz związek też przeszedł już nie jedno, więc i z tym sobie poradzicie.
-Dzięki Karma. Naprawdę mi pomogłaś.
-Przecież od tego są przyjaciele.
-heh... Zabawne. Speed dwa tygodnie temu powiedział mi to samo. Nieźle się dobraliście.
-Wiem.
-To... ja pójdę pogadać z Tomem.
-Co? Chcesz tak się wszystkim pokazać? A zwłaszcza Tomowi? Wystraszy się i ucieknie. Podejdź do lustra. Poprawię ci makijaż.
-Dzięki. Można na ciebie liczyć.

W studiu:
-Tom co jest?
-Kwest, daj spokój. Przecież dobrze wiesz. Jude wyjedzie i pewnie już nie wróci.
-Nie dramatyzuj. Twoja narzeczona robi karierę i rozwija skrzydła. Powinieneś się cieszyć.
-Nie rozumiesz. Ona tam pojedzie i już nie wróci. Zostawi mnie dla jakiegoś innego gościa.
-Chyba żartujesz. Takie numery pasują bardziej do ciebie. Ona by nie zrobiła tego ani tobie, ani tym bardziej sobie. Czy ty nie widzisz, że ona jest w tobie zakochana do szaleństwa.
-To nie ma znaczenia. Odkocha się.
-Czego nie możesz uwierzyć w nią? W was?
-Bo związki na odległość zawsze się tak kończą. Któregoś dnia wyśle mi pocztą pierścionek z liścikiem typu „Sory, że tak wyszło, ale to nie ma sensu”
-Co nie ma sensu?
-Jude?
-Nie, święty mikołaj. Masz minę jakbyś ducha zobaczył. Co jest grane?
-To... ja was lepiej zostawię.- Wstał z krzesła.- Tylko tego nie spieprz Quincy.- Szepnął producentowi na uch i znikną za drzwiami.
-A temu co?
-Śpieszył się.
-Aha. Słuchaj...
-Wiesz Jude? Boję się.
-Czego?
-Tego twojego wyjazdu. Co z nami będzie?
-A co ma być?
-No wiesz... Związek na odległość... Myślisz, że tak się da?
-Nie wiem Tom, ale obiecaj mi coś.
-Co tylko zechcesz.
-Nie zostawiaj mnie.
-To ty mnie nie zostawiaj.
-Ja cię kocham i nie mam zamiaru cię rzucać.
-Ja ciebie też nie rzucę.
-To skoro to już sobie wyjaśniliśmy to mam pomysł.
-W takim razie słucham.
-Pojadę tam na pół roku i razem z twoją mamą przygotuję wszystko do ślubu. Wiesz: sala, orkiestra, żarcie. Oczywiście wszystko po konsultacji z tobą. Potem wezmę urlop i przyjadę tu. Zaprosimy gości, a potem wszyscy razem polecimy do Londynu, gdzie weźmiemy ślub.
-Mnie się to nie podoba.- Dziewczyna posmutniała.- Jak ja wytrzymam bez ciebie pół roku co?- Dodał i oboje zaczęli się śmiać.
-A ja bez ciebie?
-Ty jesteś silna, ale ja...
-Co? Masz wątpliwości co do tego, czy będziesz wierny?
-Ej!
-No co? Chciałam być szczera.
-Skorzystam z twojej rady i pójdę na panienki :P
-Ej!
-No co? Twoje słowa.

Jeszcze długo tak gadali i śmiali się razem. Chcieli się sobą nacieszyć przed długim rozstaniem.

Następnego dnia od rana Jude się pakowała. Potem pojechała do wytwórni, żeby się ze wszystkimi pożegnać. Był śmiech i łzy. Dziewczyna nie sądziła, że wyjazd będzie dla niej tak trudny.

O godzinie 19 Jude z Saide, Kwestem, Speerem, Karmą i Tommim, byli już na lotnisku. Zaczęło się najgorsze. Pożegnanie z najbliższymi jej osobami.
-Jude...- Zaczęła Karma.- Zabłyśnij w świecie i bądź tam szczęśliwa. I pamiętaj co ci mówiłam. Miłość przetrwa wszystko.- Przytuliły się.
-Mam nadzieję, Karma.
-Hej! Co znaczy mam nadzieję? Tak jest i już. Nie waż mi się nawet myśleć inaczej.
-Speed...
-Nie narozrabiaj tam za bardzo Harrison. Bo jak tam przyjadę to muszę pobić twoje wygłupy.
-Już o to się nie martw. Jesteś tak szalony, że nie mam z tobą szans.
-Wiem, ale chyba właśnie za to mnie lubisz.
-Jude, nic się nie martw. Będę pilnował Toma.
-Dzięki Kwest. Jemu przyda się niańka. I zajrzyj czasem do niego do domu. Powiesz mi jak go zapuści.
-Nie ma sprawy.
-No siostra! Nie rycz już. Przecież jadę tylko na 3 lata, a i tak za pół roku tu przyjadę.
-Trzymam cię za słowo. Będę tęsknić.
-Ja też.
-Słońce, ja cię nie puszczę.
-Nie masz wyjścia.
-Wiem... Kocham cię. Nie wiem jak ja tu bez ciebie wytrzymam.
-Będę codziennie dzwonić. Obiecuję.
-Damy radę?
-Damy. Musimy dać.

Jude udała się w stronę odprawy. Nie wiedziała co ją czeka, ale była pewna, że chce to sprawdzić. Kierując się w stronę samolotu w głowie miała jedno zdanie.

„LONDYN WZYWA”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SZEROKA LISTA