Jude
siedziała na kanapie w salonie i myślała nad piosenką. Miała w głowie
wiele myśli, ale nie miała pojęcia, jak to wszystko złożyć w sensowną
całość. Na gitarze grała pojedyncze chwyty nie przypominające piosenki.
Chciała w piosence przekazać tak wiele, a nie mogła napisać jednego
sensownego wersu. Postanowiła grać i śpiewać cokolwiek nagrywając to na
dyktafon, a potem to przerobić. Chciała w jednej piosence wyrazić
wszystko co działo się tego dnia. Włączyła dyktafon i zaczęła grać.
I was gone for a while
It felt like time stopped for me
Didn’t know what I’ll see
When I’ll be back to all of this
Looked around, what I saw
All strange places I never know before
I stopped and watched my life fall
Stop me when I’m running
Hold me in your hands
Save me from the darkness
Let me feel the best
And don’t let me lose myself in the everyday things
Help me find myself in there where it missed
Every time I fall down
I know how to get up
I feel strength to catch
What I need to got
Try to make some new stuffs
Don’t stop where I stand
I’m not scared to break down
Even if I’m burning that’s what I really like
Stop me when I’m running
Hold me in your hands
Save me from the darkness
Let me feel the best
And don’t let me lose myself in the everyday things
Help me find myself in there where missed
W
tej piosence nie ujęła wszystkiego co chciała powiedzieć, ale nie
chciała już nad tym myśleć. Zwłaszcza, że do domu weszła Saide.
-Cześć.
-Cześć! To co? Jaki plan?
-Mam film. Jakaś komedia romantyczna. Baba w wypożyczalni mi poleciła. Mam też lody i popcorn. Idealny babski wieczór.
-Tak jak parę lat temu. Brakowało mi tego.
-Ale najpierw muszę ci coś pokazać.- Saide wyciągnęła w kierunku siostry dłoń.
-Nie wierze! Nie no, siostra. Gratuluję. Jak to było? Opowiadaj.
-Dobra, tylko przebiorę się i przygotujemy wszystko.
Wieczorem
przy filmie Saide opowiedziała Jude o zaręczynach z Kwestem. Gadały o
różnych sprawach, ważnych, lub nie. To było to o czym zapomniały, goniąc
za dorosłością. Zasnęły w salonie.
Następnego dnia w wytwórni:
-Jude! Spóźniłaś się!
-Wiem Tom. Przepraszam. Zrobiłyśmy sobie wczoraj z Saide babski wieczór i zasnęłyśmy w salonie.
-Dobra. Jakoś ci wybaczę jeżeli masz piosenkę.
-Yyyy....
-Masz ją prawda?
-Właściwie to... Mam coś co przypomina piosenkę.
-To już coś. Pokaż.- Przejechał wzrokiem po zapisanej kartce.- Trzeba nad tym popracować.
Pracowali
nad piosenką cały dzień, ale pod wieczór piosenka była gotowa do
nagrania na płytę. Tommy zabrał swoją dziewczynę na kolację do
ekskluzywnej restauracji.
-Tommy... Właściwie to dlaczego nie poszliśmy gdzieś na pizzę, albo do ciebie na spaghetti?
-Bo to specjalne miejsce na specjalną okazję.
-A jaka to okazja?
-Bo
widzisz Jude. Kiedy się poznaliśmy dokładnie 4 lata temu nie lubiłem
cię za bardzo. Ale z każdym następnym dniem naszej współpracy coś
zaczynało mnie do ciebie ciągnąć. Na twoich urodzinach, wcale nie
chciałem zapominać tego pocałunku. Potem za każdym razem kiedy robiłem
coś nie tak, albo po prostu cię zostawiałem, bałem się, że zranię cię, a
i tak w końcu i tak na to wychodziło. Ale przy tobie się zmieniłem. Nie
jestem tym kim byłem kiedyś. Wiem, że więcej cię nie zranię. Nie
zostawię cię kiedy będziesz mnie potrzebować. Przemyślałem to i dlatego
chcę ciebie zapytać, czy...- Uklękną i wyją z kieszeni pudełeczko z
pierścionkiem.- Wyjdziesz za mnie?
-Tommy...
Nie spodziewałam się tego. To co powiedziałeś... Aż się wzruszyłam.
Wiesz, kiedyś nie myślałam, że moje życie tak szybko się potoczy. Wiesz
kariera miłość. Ale teraz jestem pewna odpowiedzi. Tak Tommy. Wyjdę za
ciebie.
Rzucili się sobie w ramiona. To był najszczęśliwszy dzień w ich życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz