piątek, 22 sierpnia 2008

4x10 'Every breath you take' [IS]

Trzy tygodnie później:

-Nareszcie w domu!- Powiedziała Jude rzucając się na kanapę w swoim salonie.
-Aż tak źle ci było ze mną?
-Cudownie, ale stęskniłam się za moim miastem i przyjaciółmi. Jest już późno. Zostaniesz na noc?
-Kusząca propozycja...
-Tylko nie wyobrażaj sobie za wiele. Proponuję ci kanapę w salonie.
-no chyba żartujesz?
-Nie. Chyba nie myślałeś, że będziesz spał ze mną?
-A właśnie, że tak myślałem.
-Jesteś nie wyżyty, wiesz? Czy to ci się nigdy nie nudzi?
-Co? Sex z najwspanialszą dziewczyną na świecie? Nie.
-Ulegałam ci cały miesiąc, ale mam już tego dość. Żadnego sexu przez najbliższy miesiąc!
-Co?! Ty chcesz mnie wykończyć?
-Ale z ciebie erotoman! Jak nie wytrzymasz to wynajmij sobie jakąś panienkę od tych spraw. Ona na 100% cię uszczęśliwi. Ja biorę od tego urlop.
-No chyba nie mówisz poważnie?
-Jak najbardziej. To jak śpisz tu dziś?
-To umówmy się inaczej. Śpię z tobą, ale obiecuję, że cię nie dotknę.
-Na to chyba mogę się zgodzić.

Kiedy Tom leżał już w łóżku przyszła Jude. Miała na sobie krótki, satynowy szlafrok, a pod nim koronkową bieliznę. Jak gdyby nigdy nic zdjęła szlafrok i położyła się obok Tommiego.

-Czy ty robisz to specjalnie?
-Co?
-Ja mam cię nie dotknąć przez całą noc?
-Tak obiecałeś.
-Ja przez ciebie zwariuję. Koronkowa bielizna?
-Nie podoba ci się?
-Łatwiej by mi było, gdybyś miała na sobie coś mniej sexownego.
-Wiem, ale lubię się z tobą droczyć.
-Uważaj bo złamię obietnicę.
-Nie rób tego! Obiecuję ci to wynagrodzić.
-A to ciekawe jak.
-Może tak?- Położyła się na nim i zaczęła go namiętnie całować.
-Miało być bez dotykania.
-Poprawka. Ty miałaś nie dotykać. Ja nic takiego nie obiecywałam.
-A to ciekawe. Więc do czego zmierzasz?
-Do tego, że ty nadal masz dotrzymywać obietnicy.- Ponownie go pocałowała. Całowała go po szyi i ramionach. Po pół godziny takiej zabawy przestała.
-Starczy ci dziś. Dobranoc.- Odwróciła się na drugi bok i zasnęła.
-Dobranoc gwiazdeczko.

Następnego dnia Jude poszła do wytwórni.
-Speed! Tyle cię nie widziałam! Chodź do kuchni. Poopowiadasz mi trochę.
-Co u ciebie Jude? Dobrze układa ci się z Tommy?
-Tak. Dziękuję. A jak tam ty i Karma?
-Już dobrze. Mieliśmy kryzys, ale to przez ten program. Teraz już to się skończyło, więc mamy trochę swobody. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to męczące jak ktoś cię obserwuje całą dobę. Ale nie żałuję tego ślubu. Kocham Karmę i tak będzie zawsze.
-Cieszę się, że ci się układa. Idę przywitać się z innymi. Też dawno ich nie widziałam.

W recepcji:
-Cześć Saide!
-Boże, Jude! Kiedy wróciłaś?
-Wczoraj wieczorem. Nocowałaś u Questa?
-Właściwie... to się do niego przeprowadziłam.
-Super! Jakieś poważniejsze plany?
-Na razie razem mieszkamy. Ślub zostawimy na później. Nie chcemy popaść w rutynę.
-Rozumiem. Ja i Tom już w nią popadamy.- Jude zaśmiała się.
-No coś ty?
-Naprawdę. Zwłaszcza przez ten miesiąc.
-Wiem, że mieszkanie u teściowej nie jest zbyt zachęcające do rozwoju związku, ale ty i Tommy i rutyna?
-Zwłaszcza Tommy. Niewyżyty facet. Cały czas by się tylko kochał. Zero romantyzmu.- Obie wybuchły śmiechem.
-Taką rutynę to rozumiem. Czyli dobrze, że tatę wysłałam na wakacje. Mieliście wczoraj wolną chatę.
-Od wczoraj wzięłam urlop na sex. Miesiąc przerwy dobrze mi zrobi.
-Myślisz, że on wytrzyma?
-Myślę, że nie ma wyjścia.
-Rozumiem.
-A właśnie. Co u taty?
-Wiesz, ostatnio nie najlepiej się czuł. Kłopoty z sercem. Dlatego go wysłałam na 2 tygodnie do sanatorium. Jak dzwoniłam, mówił, że czuje się lepiej, ale ja mimo wszystko się o niego martwię.
-Nie wiedziałam, że choruje. Dlaczego nie zadzwoniłaś?
-Nie chciałam psuć ci wakacji z Tomem. Poradziliśmy sobie sami. Teraz jest już w porządku.
-A co mówią lekarze?
-To co zwykle. To nieuleczalne, ale objawy będą mniejsze jak będzie się oszczędzał. Zdrowa dieta i tryb życia, oraz ograniczenie stresu w jego przypadku to podstawa.
-Na razie nie planuję się stąd ruszać, więc jak wróci to się nim zajmę. Obie wiemy, że on z własnej woli nie będzie o siebie dbał.
-Wiesz. Tyle cię nie było. Pomyślałam, że mogłybyśmy nadrobić ten czas. Zrobimy sobie babski wieczór. Wiesz o czym myślę?
-Ploty, lody i dobry film w naszym domu?
-O 20?
-Ok. Teraz lecę do Dariusa. Muszę wiedzieć jak stoję z robotą.
-Dobra nie zajmuję ci więcej czasu. To do wieczora.
-Pa.

W biurze Dariusa:

-Cześć Di. Wypoczęłam, wróciłam, i mam pełno nowych pomysłów.
-To dobrze, bo musisz skończyć album w tym miesiącu.
-W dwa tygodnie?
-Tak. Dziś masz jeszcze luz, ale od jutra nie ma taryfy ulgowej.
-Tzn?
-To znaczy, że teraz idziesz do domu i rozpisujesz wszystkie pomysły, a jutro wchodzisz do studia i nagrywasz do późnego wieczora.
-Dobra. To jedziemy z tą robotą.
-I to mi się podoba.

Jude od Dariusa poszła prosto do domu. Miała mnóstwo pracy i ciekawy wieczór przed sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SZEROKA LISTA