piątek, 6 czerwca 2008

4x07 'Not an addict' [IS]

-Jude! Nawet tak nie żartuj! Nigdzie cię nie puszczę samej! A co do mamy to z nią pogadam. Na pewno cię polubi. Po prostu była zaskoczona.
-To ja nas rozpakuje, a ty idź z nią pogadaj. Na pewno się za tobą stęskniła.
-Dobra.- Tom poszedł na dół.

efefefef
Na dole:

-Mamo. Dlaczego tak potraktowałaś Jude?
-Tom, przepraszam. Wiem, że postąpiłam okropnie. To miła dziewczyna. Myślę, że wam się uda. Swoją drogą to czuję, że ona pomoże ci się ustatkować. Po prostu jestem w okropnym stanie, z domem jest nie lepiej niż ze mną. Zaskoczyłeś mnie. Nie sądziłam, że poznam dziewczynę twojego życia w takich okolicznościach. Chciałabym zrobić na niej dobre wrażenie i chyba mi nie wyszło, co?
-No. Ona stwierdziła, że jej nie lubisz i już chciała wracać do domu.
-Jej. To chyba naprawdę okropnie wypadłam.
-Nie zaprzeczę.
-To dla poprawienia atmosfery zrobię kolację, a ty idź już do niej i ją trochę pociesz.
-Dobrze.

 efefefef
W tym czasie u Jude:

Dziewczyna szybko rozpakowała rzeczy i postanowiła zadzwonić do siostry.
*Halo!
*Cześć Saide. Mam sprawę.
*Tak?
*Bo ostatnio nie poświęcałam dużo uwagi przyjaciołom i nie wiem co u nich słychać. A teraz jeszcze ten wyjazd. Coś czuje, że mama Tom’a mnie nie polubiła.
*Może ci się zdaje. A co do przyjaciół to zadzwoń do nich i pogadaj. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.
*Sama nie wiem. Jeszcze ostatnio tak źle się czuję. Nie wiem dlaczego, ale ciągle musze łykać te tabletki.
*Jude! Jakie tabletki?
*No bo byłam na imprezie jakiś czas temu i mnie głowa bolała i kumpela mi dała jakieś proszki i pomogło. A potem to jak się źle czułam to brałam.
*Dziewczyno! Czyś ty oszalała! Nawet nie wiesz co bierzesz!
*Przestań! To tylko tabletki przeciwbólowe. Powiedz lepiej co u Karmy i Speera?
*Mają powoli dość tego TV show. Najpierw Karmie to pasowało, ale ona też ma już tego dość jak nie może z nikim spokojnie pogadać.
*Na ich miejscu zerwała bym tą idiotyczną umowę.
-(puk puk)
*Saide ja musze już kończyć. Proszę nie mów nikomu o tabletkach.
*Dobra. Pa.
*Pa.
-Słońce nie martw się mamą. Ona cię lubi tylko nie była przygotowana na to spotkanie. Chciała zrobić na tobie dobre wrażenie i nie wiedziała co robić.
-Nie ma sprawy. Każdy w takiej sytuacji może się zestresować.
-Dobrze, że tak mówisz bo bym nie zniósł ja byście się nie lubiły. To teraz chodź na spacer. Tu jest piękny park.
-Dobrze.

Poszli do parku i doskonale się bawili. Rozmawiali, śmiali się, wygłupiali... Wszystko było dobrze do momentu, gdy Jude strasznie rozbolała głowa. Dziewczyna wyjęła z kieszeni tabletkę i połknęła ją.

-Co się dzieje?
-Nie, nic. Głowa mnie boli.
-Co to za tabletki?
-Przeciwbólowe.
-Często je łykasz?

Dziewczyna odwróciła głowę, aby nie patrzyć mu w oczy i nic nie powiedziała. On odwrócił ją do siebie .

-Powiedz. Proszę.
-Często. Coraz częściej. Nie mogę bez nich funkcjonować.
-Trzeba coś z tym zrobić. Ty się uzależniłaś!

Jude usiadła na ławce i zaczęła płakać.

-Tommy! Ja już tak nie mogę. Wiesz, że nie jestem narkomanką! Ale ja już sama nie wiem co robić! One już prawie nie pomagają, a ból jest coraz większy!
-Kochanie nie martw się. Pomogę ci. Chodź. Idziemy do lekarza.
-Nie! Ja nie chcę. Jak to coś poważnego to ja nie chcę tego wiedzieć.
-To znajomy lekarz. Na pewno ci pomoże. Nie ma się czego bać. Kilaka dni i będziesz czuła się świetnie.
-To chodźmy.

efefefef
U lekarza:

-Witaj John! Mam pilną sprawę!
-O! Tommy! Jak dawno cię nie widziałem. To o co chodzi?
-O Jude!
-Mam silne bóle głowy i łykam takie tabletki, ale one przestają pomagać.
-A byłaś już z tym u lekarza?
-Nie. Tabletki dostałam od koleżanki. Boję się, że się uzależniłam.
-Zrobię ci kilka badań i wszystko się wyjaśni. Tom czekaj tutaj.

efefefef
W gabinecie lekarza po badaniach:

-Mam kilka dobrych wiadomości. Po pierwsze nie jesteś uzależniona. Po drugie znam przyczynę tych bólów. Jak pierwszy raz wzięłaś proszki to było z przemęczenia. Potem to już była reakcja twojego organizmu na lek. Wystarczy, że odstawisz tabletki, a wszystko wróci do normy. Pierwsze 3 dni możesz się źle czuć i ból może się nasilać, ale wtedy połóż się spać a nie bierz leków. Potem już będzie bobrze.
-Dziękuję. To dobrze, że to nic poważnego. Tak się bałam.
-Tom pozdrów ode mnie mamę.
-Dobrze. Trzymaj się.
-Dowidzenia.- Jude i Tom wyszli z przychodni.
-Mówiłem, że będzie ok.?
-Tak. Przepraszam za to. Od razu powinnam iść do lekarza.
-Nie zaprzeczę. Ale teraz się pośpieszmy bo mama czeka z kolacją.

efefefef
W domu:

Podczas kolacji atmosfera się poprawiła. Mama Toma bardzo polubiła Jude i z wzajemnością.
Po posiłku Jude sprzątnęła rozmawiając przy tym z Elen. Dziewczyna nie mogła się nadziwić jakim cudem Elen sama ugotowała kolację ze złamaną ręką. Okazało się, że to zasługa jej sąsiadki i przyjaciółki Carmen. Pod wieczór Tom zabrał piosenkarkę do ogrodu.

-Co będziemy robić?- zapytał dziewczyny zostawiając jej wolną rękę.
-Może to dziwne, ale po dzisiejszym dniu muszę rozładować emocje.– Powiedziała biorąc do ręki gitarę. Zaczęła spontanicznie chwytać akordy, a słowa, które śpiewała idealnie pasowały do nowej melodii.

I thought it can’t get better then it’s now
I thought you let me be there just for fun
But now I see what was the truth
When all of these is getting so good
I gave you my hart and I took yours
What made me sure that we belong together

You took me there where sun is rising earlier
Exactly there where it can least so long
We can sit there and watch it all so beautiful
With no one else there’s only me and you

What made me believe in feelings I can get?
I am wonder dreams that are coming everywhere
some people said I’m cold like rock
That I am empty like perfect boxes
But so useless without nothing inside
But I know I’ve got much more

You took me there where sun is rising earlier
Exactly there where it can least so long
We can sit there and watch it all so beautiful
With no one else there’s only me and you

Closed eyes
Dreams made come true
Never-ending kisses
And being with you
All of these makes me so happy
That I can hardly fly up to the sky

Dziewczyna odłożyła gitarę.
- Dawno tak nie pisałaś piosenek.
-Jak?
-Tak jak na początku. Nie z przymusu tylko z potrzeby. Nie dla ludzi, czy z myślą  o czymś tylko tak spontanicznie, prosto z serca. Jakbyś chciała powiedzieć komuś dokładnie to co czujesz, bez względu na to czy to się spodoba czy nie.
-Masz rację. Coś się we mnie zmieniło. Mało już pisze prawdziwych piosenek. Takich o uczuciach, które naprawdę znam i odczuwam. A przecież zawsze chciałam tworzyć muzykę, która była by odzwierciedleniem mnie. Pamiętam jak nie chciałam, żebyś zmieniał moje piosenki. Teraz nawet moje piosenki nie są do końca prawdziwe.
-Nie są, ale mogą być jeżeli tylko tego chcesz. Pamiętaj, że muzyka, którą tworzysz, to co kochasz i na czym ci zależy. Nie pozwól, aby cokolwiek zmieniło to w co wierzysz. Pisz z serca.
-Jestem zmęczona. Chodźmy już spać.
-Chodź, bo jak tu zaśniesz to ja cię nie będę niósł.

efefefef
Rano:

-Kochanie! Obudź się. Śniadanie ci przyniosłem.
-Tommy proszę cię. Daj mi pospać. Tak mnie głowa boli. Nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę wziąć te prochy i poczuć się lepiej.
-wiesz, że nie możesz. Ale słyszałem bardzo ciekawą hipotezę, że od miłości się zdrowieje.
-Tak? Ciekawe kto ci tak powiedział.
-Nie pamiętam, ale musiał być bardzo mądry. – Odstawił tacę ze śniadaniem na łóżko i zaczął całować się z piosenkarką. Nagle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SZEROKA LISTA