„Błędy.
Często je popełniamy. Niektóre mogą zniszczyć nam życie, inne natomiast
przynoszą coś dobrego. Te pierwsze trzeba jak najszybciej naprawić,
jeżeli tylko się da, a jeżeli nie to trzeba po prostu o nich zapomnieć.
Jeżeli chodzi o te drugie to nigdy nie wie się co z nimi zrobić. Z
jednej strony wie się, że to był błąd, a z drugiej, jest się
zadowolonym, że to się stało. Ja jednak nie wiem do której grupy zalicza
się mój błąd. Na pewno nie da się go naprawić, bo przecież nie można
cofnąć czasu. Zapomnieć też będzie trudno, bo za każdym razem, kiedy
patrzę ma Tommy’iego, zadaję sobie pytanie, czy to już było, czy jeszcze
nie. Ale muszę się w końcu przestać zadręczać. Pójdę do lekarza, dowiem
się wszystkiego i w końcu będę mogła normalnie funkcjonować.”- Kiedy
tak rozmyślałam doszłam do budynku, w którym mieścił się gabinet
ginekologa. Stanęłam przed dużymi szklanymi drzwiami i przez moment
zawahałam się czy wejść do środka, ale decyzję podjęłam już dawno i nie
miałam zamiaru jej zmieniać. Wzięłam głęboki oddech i popchnęłam drzwi.
Kiedy te się otworzyły, uderzył we mnie nieprzyjemny szpitalny zapach.
Gdy stanęłam przed drzwiami odpowiedniego gabinetu, cichutko zapukałam,
po czym usłyszawszy „proszę” weszłam do środka.
Po badaniu usiadłam na krześle naprzeciwko biurka lekarze i wpatrywałam się w niego, czekając, aż w końcu coś powie.
-Mam
dla pani mam nadzieję dobrą informację. Widzę, że pani się denerwuje,
ale nie ma czym. Powiem tylko tyle, że nadal jest pani dziewicą.
-Dziękuję
panie doktorze. Dowidzenia.- Lekarz wyglądał, jakby chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale opuściłam gabinet i pobiegłam do wytwórni.
W
wytwórni do nikogo się nie odzywałam, tylko pobiegłam do studia B,
gdzie siedział Tommy. Zasłoniłam mu oczy i szepnęłam do ucha
-Zgadnij kto.
-Niech
pomyślę. Kate? Nie, na pewno nie. Może Carmen? Nie, też nie. Kurcze!
Jak nazywała się to piękna, mądra i utalentowana dziewczyna, z którą się
ostatnio spotykałem? No popatrz! Nie mogę sobie przypomnieć!- W tym
momencie Tom dostał kuksańca w ramię.
-Ja ci dam Kate i Carmen!- Powiedziałam z wyrzutem, ale po chwili wybuchłam śmiechem.
-Co słychać, księżniczko?- Zapytał powoli dochodząc do siebie, po tym jak się śmialiśmy.
-U mnie wspaniale, a u ciebie?
-Dobrze... Co się stało? Rano byłaś zdołowana, a teraz chodzisz cała w skowronkach.
-Byłam u lekarza i już wiem co robiliśmy wtedy w nocy.- Uśmiech rzeczywiście nie schodził mi z twarzy.
-No to mów!
-No więc...
-Mów bo nie wytrzymam!
-...spaliśmy ze sobą...
-Naprawdę? To dlaczego jesteś taka wesoła? Przecież tego nie chciałaś.
-Daj mi dokończyć Quincy!
-Dobra, dobra. Nie denerwuj się tak.
-SPALIŚMY razem. Nie powiedziałam, że TO zrobiliśmy.
-Czyli, że ty nadal...
-Tak. Nie wiem, jak ty, ale ja się cieszę.
-Ja...
-Nie kończ lepiej.
-Dobra. Chyba masz rację.
-Mam propozycję.
-W takim razie zamieniam się w słuch.
-Może pojedziemy w sobotę na farmę? Zabierzemy Saide i Kwesta. Taka podwójna randka. Co ty na to?
-Randka? Mnie się podoba.
-Quincy... tobie podoba się każda randka!
-A to źle? Trzeba tylko namówić Saide i Kwesta.
-Ty zajmij się Kwestem, a ja Saide. Zobaczysz, będzie super.- Krzyknęła i pobiegła do siostry.
efefefef
W recepcji:
-Saide! Jedziemy w sobotę na farmę!- Krzyknęła dziewczyna wyrywając z drzemki śpiącą no biurku siostrę.
-Co? Jak? Po co? Dlaczego? Z kim?- Saide zaczęła zadawać dużo pytań. Za dużo.
-Saide!- Wrzasnęła Jude, kiedy jej siostra zaczęła się aż za bardzo wkręcać.- Przestań nadawać tylko posłuchaj!
-Dobra. Spokojnie. Wytłumacz mi o co chodzi.
-Organizujemy podwójną randkę na farmie. Ja i Tommy i ty i Kwest. Musisz się zgodzić. Będzie fajna zabawa.
-Dobra. Przyda mi się jakaś rozrywka. To kiedy?
-Wyjeżdżamy w sobotę z samego rana.
-Na ile?
-Tyle ile będziemy chcieli...
-...ale nie dłużej niż do poniedziałku. Praca.
-No to jesteśmy umówieni. Lecę do studia. Hej!
-Pa.- Saide ponownie ułożyła głowę i próbowała zasnąć, bo wczorajszej nocy nie mogła spać.
efefefef
W studio:
-I jak ci poszło z Kwest’em?
-Dobrze. A jak Saide?
-Pomysł jej się podoba.
-Już się nie mogę doczekać. Na pewno będzie ciekawie.
-Tak. Zrobimy sobie ognisko, a wieczorem seans filmowy. Ty wybierasz filmy.
-Na pewno? Wiesz przecież, że wybiorę jakiś horror.
-No i co z tego?- Udawała, że wcale nie boi się horrorów.
-Nie udawaj. Na samą myśl o horrorach ciarki cię przechodzą.
-Wcale nie.- Upierała się dziewczyna.
-Dobra, dobra. Ja swoje wiem. Ale nie martw się, będę przy tobie.- Przytulił do siebie piosenkarkę.
efefefef
Sobota, godzina 9:30:
Jude i Tommy jechali samochodem na farmę. Saide z Kwestem już tam byli. Tommy rozmawiał z Jude prowadząc samochód.
-Jude, to był doskonały pomysł z tym wyjazdem.
-Wiem. Przecież był mój.
-Aleś ty skromna.
-A pamiętasz nasz pierwszy wspólny wyjazd na farmę?
-Pewnie. Napisaliśmy świetną piosenkę.
-Taa... Ale wiesz, że ona była o nas?
-Teraz
wiem. Wtedy nawet nie dopuszczałem do siebie takiej myśli, że
moglibyśmy być razem. Pamiętam jak byłaś na mnie obrażona za ten
pocałunek z Saide.
-Nawet
nie zdajesz sobie sprawy jak ja się poczułam widząc jak całujesz się z
moją siostrą. Byłam wtedy w tobie strasznie zakochana.
-A teraz nie jesteś?
-Jestem i to jak, ale już nie muszę patrzeć jak obściskujesz się z innymi.
-Wiem jak to boli. Pamiętam jak byłem wściekły jak chodziłaś z Shayem.
-Na szczęście nie musimy na razie więcej tego przeżywać.
-Tak.
Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy wiedząc, że mam cię tylko dla
siebie i nie muszę się z nikim dzielić.- Producent położył prawą rękę na
udzie dziewczyny. Po chwili odwrócił twarz w jej stronę i patrzył jej
głęboko w oczy. Zaczął się do niej przysuwać i chciał ją już pocałować,
kiedy nagle...
-UWAŻAJ!!!-
Krzyknęła przerażona, a chłopak ostro zahamował. Samochód zatrzymał się
dopiero w rowie. Jude zaczęła się śmiać. Przerażony i zdezorientowany
Tom zapytał:
-Co cię tak śmieszy?
-Ty, głuptasie. Chcesz nas pozabijać dla jednego pocałunku? Mógłbyś się powstrzymać i zaczekać, aż dojedziemy na farmę.
-Może masz rację. To było głupie, ale to nie moja wina, że tak cię kocham, że nie mogę nawet chwili bez ciebie wytrzymać.
-Wysiadaj!
-Co?
-Wysiadaj i daj mi kluczyki. Chcę dojechać na miejsce żywa i wolała bym, żebyśmy oboje dojechali w całości. Ja będę prowadzić.
-Dobra. Ty przynajmniej wiesz co i kiedy trzeba robić. Ja w twojej obecności wariuję.
Jude wsiadła za kierownicę i pojechali dalej.
efefefef
Na farmie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz