niedziela, 29 kwietnia 2012

2. Tym razem lepiej [BU]

Spotkania po latach są chyba najtrudniejsze. Wraca ktoś, kogo się znało, o kim wiedziało się niemal wszystko, ale to już nie ta sama osoba. Wtedy nie wiesz, czego tak naprawdę masz się spodziewać. Ale czy tak długie rozstanie może zniszczyć prawdziwą miłość?

***

            Niespokojnie krążyła po pokojach mieszkania swojej najlepszej przyjaciółki. Czuła się tak samo jak w tedy, umówiona na „randkę” w tajemnicy przed rodzicami, podekscytowana. Chciała znowu go zobaczyć, zatonąć w błękicie jego oczu, poznać go na nowo. Nie była tylko pewna, czy on chce tego samego. Dwa lata temu nie mógł poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Czy tym razem da się ponieść uczuciom? Zadawała sobie to pytanie od momentu, kiedy zadzwonił po raz pierwszy po tak długiej przerwie. Wtedy bolało i wiedziała, że jeżeli znów będzie chciał być „w porządku”, zaboli jeszcze bardziej. W końcu usłyszała upragnione pukanie do drzwi. Podbiegła do wejścia, ostatni raz ogarnęła wzrokiem pokój i przekręciła zamek. 
            Moment, kiedy drewniane drzwi się otwierały, wydawał się trwać wiecznie. W głowie Lux zrodził się irracjonalny lęk przed tym, że sytuacja się powtórzy, po drugiej stronie będą jej rodzice, a wieczór, który miał być jednym z najpiękniejszych w jej życiu, okaże się początkiem końca.
            Nic takiego się nie stało. Do mieszkania wszedł ten sam chłopak, który zabrał ją nad ocean i w którym się zakochała. Uśmiechnęła się i zaprosiła go do środka, dziękując za bukiet czerwonych róż.
- Więc znów tu jesteśmy?- Zapytał z lekkim niedowierzaniem, delikatnie uśmiechając się do blondynki.
- Tak mi się wydaje. Nie wierzyłam, że to możliwe, a jednak jesteś tu. Wciąż nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.
- A jednak. Więc jak ci się układa? Mam na myśli Jones’a- zapytał.
- Wczoraj zerwaliśmy.
- Przykro mi. Mam nadzieję, że nie przeze mnie.
- Daj spokój. Już od dawna było wiadomo, że to nie wypali. Nawet Jones wiedział, że jestem w tobie zakochana i nic tego nie zmieni. A teraz ja zostaję tutaj, a on wyjeżdża na studia, więc to i tak nie miało sensu.
            Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, bo oboje zdawali sobie sprawę, że chodziło o niego. O nich. Łączyło ich coś wyjątkowego, co dziewczyna chciała za wszelką cenę zatrzymać.
- A co u ciebie?- Zapytała nieśmiało dziewczyna.- Masz kogoś?
- Ty mi powiedz.- Spojrzał jej w oczy i zbliżył swoją twarz do jej, powoli łącząc ich wargi. Nie trzeba było nic więcej mówić. Wiedzieli, że każde z nich chce tego tak samo mocno.
            Kiedy już się od siebie oderwali, znów zapanowała cisza, podczas której układali sobie to wszystko w głowach.
- Eric, chciałabym, żeby tym razem nam wyszło, ale muszę wiedzieć, że będziesz ze mną bez względu na wszystko. Ostatnio to cię przerosło, a z moimi rodzicami łatwo nie będzie. Jeżeli znów masz zamiar się poddać, zostawić mnie, to lepiej nie zaczynajmy tego od nowa. Nie zrozum mnie źle, nie mam ci za złe, że wyjechałeś, nie mogłabym żądać, żebyś ryzykował dla mnie pójściem do więzienia, ale teraz ja już jestem dorosła i nikt nie może zabronić nam się spotykać. Nie oznacza to, że będzie nam łatwo, ale jeżeli i tym razem nie chcesz ryzykować to lepiej wyjedź. Nie zniosłabym tego po raz kolejny.
            Słuchał każdego jej słowa i dopiero wtedy zrozumiał, jak bardzo ją zranił, jak zawiódł i ile przez to oboje stracili. Tym razem był pewny, czego chce. Nie miał zamiary powtarzać błędów.
- Przepraszam, Lux. Wiem, że wtedy zachowałem się jak dzieciak. Powinienem był walczyć o ciebie, a ja po prostu się wycofałem. Ale nie chcę cię znowu stracić. Bez ciebie to wszystko nie ma sensu. Dasz mi jeszcze jedną szansę, Kłapouszku?- Mówiąc to wyciągną z kieszeni niewielkie pudełeczko i otwierając je spojrzał dziewczynie prosto w oczy.- Wyjdziesz za mnie?
- Po poprzednich zaręczynach mój związek rozpadł się w przeciągu kilku dni. Obiecasz mi, że tym razem będzie inaczej?
- Tak. Zrobię wszystko, co zechcesz, aby tylko z tobą być. Jeżeli nadal nie jesteś gotowa na ślub, możemy poczekać. Nie miesiąc, czy dwa, ale nawet kilka lat. Skończysz studia, znajdziesz pracę, kupimy piękny dom z ogródkiem, zamieszkamy w nim, a potem, jeżeli zechcesz, pomyślimy o ślubie.
- Piękny plan na idealne życie. Do tej pory nic w moim życiu nie było idealne. Może pora to zmienić. Oczywiście, że za ciebie wyjdę, jeżeli tylko zechcesz poczekać i zostać moim księciem z bajki.
- Kłapouszek i książę z bajki? Ta historia musi się dobrze kończyć.
- Opowiem ci, jak poznam ją do końca.
            Ten wieczór był najpiękniejszym w jej życiu. Eric zmienił się, ale w pozytywnym sensie. Był pewny swoich uczuć do niej, dzięki czemu i ona czuła się bezpieczna. Nie musiała walczyć o każde ich spotkanie, o ich miłość. Przynajmniej nie z nim. Wydoroślał. Zachowywał się zupełnie inaczej, wiedział, czego chce a nie zachowywał się jak kapryśny nastolatek, który co pięć minut zmienia zdanie. Był taki, jakiego go potrzebowała. Wiedziała, że teraz może na niego liczyć. Domy dziecka zmusiły ją, aby wcześniej dojrzała, stała się odpowiedzialna za siebie. Nie chciała już niczego więcej w swoim życiu przyspieszać i on zadawał się to rozumieć.
Kolacja przy świecach i spacer pod ugwieżdżonym niebem idealnie uwieńczyły ich spotkanie. Czerwone wino dawało o sobie znać w postaci dobrego humoru i ciągłych uśmiechów. Sielankę przerwało dopiero spotkanie pod domem Tashy.
- Czekam tu na was już z godzinę! Gdzie wy się włóczycie? Wiecie, która jest godzina? Lux, twoi rodzice pewnie już dostają szału i wzywają policję.
- Tasha, nie przesadzaj. Jestem już dorosła i mogę chyba wyjść z domu. Cate ma obsesję na punkcie mojego bezpieczeństwa, ale umówiłyśmy się, że nie będzie robić afery jak wyjdę gdzieś i wrócę przed północą.
- Wiem i w tym właśnie problem. Jest już prawie pierwsza w nocy. Cate poważnie traktuje takie umowy, dlatego nie chcę nawet myśleć, co tam się może teraz dziać.
- Lux, przepraszam, to moja wina. Powinienem był pamiętać, że musisz wracać wcześniej do domu- wtrącił Eric.
- Nie mogłeś pamiętać, bo nigdy ci o tym nie mówiłam.- Zapadła chwila ciszy, podczas której cała trójka spojrzała po sobie.- No tak. Ja nie, ale moja najlepsza przyjaciółka tak. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że wiesz o mnie rzeczy, o których nigdy ci nie mówiłam.
- W końcu przywykniesz. Też zdradzę ci kilka jego sekretów i będziecie kwita- odparła Natasha.
- Nie jestem pewna. Jest w ogóle coś, czego mu o mnie nie powiedziałaś?
- yyy…
- Dobra dziewczyny, koniec tego plotkowania. Muszę odwieźć cię do domu, zanim twoi rodzice wyślą za nami pościg.
- Tak, faktycznie. Tasha, dzięki za mieszkanie.
- Nie ma sprawy. Czego się nie robi dla przyjaciółki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SZEROKA LISTA