Spotkania po latach są chyba
najtrudniejsze. Wraca ktoś, kogo się znało, o kim wiedziało się niemal
wszystko, ale to już nie ta sama osoba. Wtedy nie wiesz, czego tak naprawdę
masz się spodziewać. Ale czy tak długie rozstanie może zniszczyć prawdziwą
miłość?
***
Niespokojnie
krążyła po pokojach mieszkania swojej najlepszej przyjaciółki. Czuła się tak
samo jak w tedy, umówiona na „randkę” w tajemnicy przed rodzicami,
podekscytowana. Chciała znowu go zobaczyć, zatonąć w błękicie jego oczu, poznać
go na nowo. Nie była tylko pewna, czy on chce tego samego. Dwa lata temu nie
mógł poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Czy tym razem da się ponieść
uczuciom? Zadawała sobie to pytanie od momentu, kiedy zadzwonił po raz pierwszy
po tak długiej przerwie. Wtedy bolało i wiedziała, że jeżeli znów będzie chciał
być „w porządku”, zaboli jeszcze bardziej. W końcu usłyszała upragnione pukanie
do drzwi. Podbiegła do wejścia, ostatni raz ogarnęła wzrokiem pokój i
przekręciła zamek.
Moment,
kiedy drewniane drzwi się otwierały, wydawał się trwać wiecznie. W głowie Lux
zrodził się irracjonalny lęk przed tym, że sytuacja się powtórzy, po drugiej
stronie będą jej rodzice, a wieczór, który miał być jednym z najpiękniejszych w
jej życiu, okaże się początkiem końca.
Nic
takiego się nie stało. Do mieszkania wszedł ten sam chłopak, który zabrał ją
nad ocean i w którym się zakochała. Uśmiechnęła się i zaprosiła go do środka,
dziękując za bukiet czerwonych róż.
- Więc znów tu jesteśmy?- Zapytał
z lekkim niedowierzaniem, delikatnie uśmiechając się do blondynki.
- Tak mi się wydaje. Nie
wierzyłam, że to możliwe, a jednak jesteś tu. Wciąż nie wierzę, że to się
dzieje naprawdę.
- A jednak. Więc jak ci się
układa? Mam na myśli Jones’a- zapytał.
- Wczoraj zerwaliśmy.
- Przykro mi. Mam nadzieję, że
nie przeze mnie.
- Daj spokój. Już od dawna było
wiadomo, że to nie wypali. Nawet Jones wiedział, że jestem w tobie zakochana i
nic tego nie zmieni. A teraz ja zostaję tutaj, a on wyjeżdża na studia, więc to
i tak nie miało sensu.
Nastąpiła
chwila niezręcznej ciszy, bo oboje zdawali sobie sprawę, że chodziło o niego. O
nich. Łączyło ich coś wyjątkowego, co dziewczyna chciała za wszelką cenę
zatrzymać.
- A co u ciebie?- Zapytała
nieśmiało dziewczyna.- Masz kogoś?
- Ty mi powiedz.- Spojrzał jej w
oczy i zbliżył swoją twarz do jej, powoli łącząc ich wargi. Nie trzeba było nic
więcej mówić. Wiedzieli, że każde z nich chce tego tak samo mocno.
Kiedy
już się od siebie oderwali, znów zapanowała cisza, podczas której układali
sobie to wszystko w głowach.
- Eric, chciałabym, żeby tym razem
nam wyszło, ale muszę wiedzieć, że będziesz ze mną bez względu na wszystko.
Ostatnio to cię przerosło, a z moimi rodzicami łatwo nie będzie. Jeżeli znów
masz zamiar się poddać, zostawić mnie, to lepiej nie zaczynajmy tego od nowa.
Nie zrozum mnie źle, nie mam ci za złe, że wyjechałeś, nie mogłabym żądać,
żebyś ryzykował dla mnie pójściem do więzienia, ale teraz ja już jestem dorosła
i nikt nie może zabronić nam się spotykać. Nie oznacza to, że będzie nam łatwo,
ale jeżeli i tym razem nie chcesz ryzykować to lepiej wyjedź. Nie zniosłabym
tego po raz kolejny.
Słuchał
każdego jej słowa i dopiero wtedy zrozumiał, jak bardzo ją zranił, jak zawiódł
i ile przez to oboje stracili. Tym razem był pewny, czego chce. Nie miał
zamiary powtarzać błędów.
- Przepraszam, Lux. Wiem, że
wtedy zachowałem się jak dzieciak. Powinienem był walczyć o ciebie, a ja po
prostu się wycofałem. Ale nie chcę cię znowu stracić. Bez ciebie to wszystko
nie ma sensu. Dasz mi jeszcze jedną szansę, Kłapouszku?- Mówiąc to wyciągną z
kieszeni niewielkie pudełeczko i otwierając je spojrzał dziewczynie prosto w
oczy.- Wyjdziesz za mnie?
- Po poprzednich zaręczynach mój
związek rozpadł się w przeciągu kilku dni. Obiecasz mi, że tym razem będzie
inaczej?
- Tak. Zrobię wszystko, co
zechcesz, aby tylko z tobą być. Jeżeli nadal nie jesteś gotowa na ślub, możemy
poczekać. Nie miesiąc, czy dwa, ale nawet kilka lat. Skończysz studia,
znajdziesz pracę, kupimy piękny dom z ogródkiem, zamieszkamy w nim, a potem,
jeżeli zechcesz, pomyślimy o ślubie.
- Piękny plan na idealne życie.
Do tej pory nic w moim życiu nie było idealne. Może pora to zmienić.
Oczywiście, że za ciebie wyjdę, jeżeli tylko zechcesz poczekać i zostać moim
księciem z bajki.
- Kłapouszek i książę z bajki? Ta
historia musi się dobrze kończyć.
- Opowiem ci, jak poznam ją do
końca.
Ten
wieczór był najpiękniejszym w jej życiu. Eric zmienił się, ale w pozytywnym
sensie. Był pewny swoich uczuć do niej, dzięki czemu i ona czuła się
bezpieczna. Nie musiała walczyć o każde ich spotkanie, o ich miłość.
Przynajmniej nie z nim. Wydoroślał. Zachowywał się zupełnie inaczej, wiedział,
czego chce a nie zachowywał się jak kapryśny nastolatek, który co pięć minut
zmienia zdanie. Był taki, jakiego go potrzebowała. Wiedziała, że teraz może na
niego liczyć. Domy dziecka zmusiły ją, aby wcześniej dojrzała, stała się
odpowiedzialna za siebie. Nie chciała już niczego więcej w swoim życiu
przyspieszać i on zadawał się to rozumieć.
Kolacja przy
świecach i spacer pod ugwieżdżonym niebem idealnie uwieńczyły ich spotkanie. Czerwone
wino dawało o sobie znać w postaci dobrego humoru i ciągłych uśmiechów.
Sielankę przerwało dopiero spotkanie pod domem Tashy.
- Czekam tu na was już z godzinę!
Gdzie wy się włóczycie? Wiecie, która jest godzina? Lux, twoi rodzice pewnie
już dostają szału i wzywają policję.
- Tasha, nie przesadzaj. Jestem
już dorosła i mogę chyba wyjść z domu. Cate ma obsesję na punkcie mojego
bezpieczeństwa, ale umówiłyśmy się, że nie będzie robić afery jak wyjdę gdzieś
i wrócę przed północą.
- Wiem i w tym właśnie problem.
Jest już prawie pierwsza w nocy. Cate poważnie traktuje takie umowy, dlatego
nie chcę nawet myśleć, co tam się może teraz dziać.
- Lux, przepraszam, to moja wina.
Powinienem był pamiętać, że musisz wracać wcześniej do domu- wtrącił Eric.
- Nie mogłeś pamiętać, bo nigdy
ci o tym nie mówiłam.- Zapadła chwila ciszy, podczas której cała trójka
spojrzała po sobie.- No tak. Ja nie, ale moja najlepsza przyjaciółka tak. Chyba
nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że wiesz o mnie rzeczy, o których nigdy ci
nie mówiłam.
- W końcu przywykniesz. Też
zdradzę ci kilka jego sekretów i będziecie kwita- odparła Natasha.
- Nie jestem pewna. Jest w ogóle
coś, czego mu o mnie nie powiedziałaś?
- yyy…
- Dobra dziewczyny, koniec tego
plotkowania. Muszę odwieźć cię do domu, zanim twoi rodzice wyślą za nami
pościg.
- Tak, faktycznie. Tasha, dzięki
za mieszkanie.
- Nie ma sprawy. Czego się nie
robi dla przyjaciółki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz