***
Opuszczając
lotnisko, wsiadłam do pierwszej napotkanej taksówki i kazałam się zawieść do
najbliższego baru. To, co widziałam przez drogę, zrobiło na mnie niemałe
wrażenie. Olbrzymie budynki, co najmniej trzy razy większe niż te w moim
mieście, miliony migoczących wieczorną porą, kolorowych świateł, bezchmurne,
granatowe niebo, pokryte dywanem złotych gwiazd i królujący nad nimi srebrzysty
księżyc. Nie wiem jak nieczułym trzeba być człowiekiem, żeby nie dostrzec
piękna tego miejsca. Zdradzieckiego piękna. Wtedy to zrozumiałam. Nawet to, co
najbardziej szczere i bezpretensjonalne, buduje własne pozory doskonałości.
Pozory, w które i ja przez chwilę uwierzyłam, chociaż byłam pewna, że znam
naturę tego świata – świata bólu, zawodów, potknięć i upadków. Przecież na to
byłam przygotowana.
Przed nowym
początkiem potrzebowałam nocy zapomnienia o starym życiu. Dlatego kazałam się
zawieść do baru. Nadmierne ilości alkoholu i zbyt głośna muzyka, przez którą
nie można usłyszeć własnych myśli, to najlepsze lekarstwo
na pamięć. Kiedy weszłam do lokalu nie było w nim dużo ludzi. Kilka osób
siedziało przy stolikach w głębi pomieszczenia. Przy barze było pusto.
Podeszłam, zrzuciłam plecak i umieściłam go obok barowego krzesła, na którym po
chwili usiadłam.
– Poproszę piwo – rzuciłam do
barmana po dłuższej chwili, podczas której ja rozglądałam się po pomieszczeniu,
a mężczyzna niedyskretnie mnie obserwował.
– Mogę zobaczyć dowód? – zapytał,
więc podałam mu dokument. – Ale nie masz dwudziestu jeden lat – stwierdził
oddając mi plastikową kartę. – Nie mogę sprzedać ci alkoholu.
– Cholera. Amerykańskie prawo –
przeklęłam i znów spojrzałam na mężczyznę, który wydawał się niewiele starszy
ode mnie. – Nie sprzedasz mi nawet piwa? Błagam, naprawdę tego potrzebuję.
Miałam ciężki dzień.
– Dzisiaj przyjechałaś? Bo jesteś
z Polski, tak? – zagadnął, nie odpowiadając na moje pytanie.
– Tak. Dopiero wysiadłam z
samolotu, nie mam gdzie mieszkać i mam naprawdę kiepski humor – odpowiedziałam,
kładąc głowę na blacie i zamykając oczy.
– Okay, ale tylko jedno. – Uśmiechnął
się do mnie.
– Dzięki.
Siedziałam
przy barze, popijając wolno alkoholowy napój. Piłam naprawdę powoli, bo
wiedziałam, że na następną porcję nie mam co liczyć, a miałam nadzieję spędzić
tu dłuższy czas. W tamtej chwili nie miałam nic przeciwko spędzeniu tam całej
nocy, bo niby dokąd miałam pójść. Po jakimś czasie obok mnie usiadł jakiś
mężczyzna. Zamówił jakiegoś egzotycznego drinka i dał barmanowi spory napiwek. Siedzieliśmy
ramię w ramię. On milczał i ja milczałam. Barman odszedł, by obsłużyć innych
klientów, a my zostaliśmy sami. Nie miałam zamiaru zaczynać rozmowy. Nie czułam
się pewnie, rozmawiając w obcym języku i bałam się nieporozumień. To zupełnie
co innego, niż angielski w szkole. Niestety decyzja nie należała do mnie.
– Mieszkasz gdzieś w pobliżu? – zapytał.
Ciekawie się zaczyna – pomyślałam.
– Nie, raczej nie – odpowiedziałam,
na co mój rozmówca uniósł brwi w geście zdziwienia. No tak. Jak można nie być
pewnym gdzie się mieszka? Nie chciałam wiedzieć, co sobie o mnie pomyślał.
– To pewnie dlatego cię tu
wcześniej nie widziałem. Przychodzę tu dość często, żeby odreagować po pracy i
znam większość miejscowych. Więc skąd jesteś i co cię tu przygnało? – Spojrzałam
na niego i już wiedziałam, z kim rozmawiam. Był aktorem. W Polsce nikt pewnie
go nie zna, ale ja oglądałam kilka filmów z jego udziałem i pamiętałam jego
twarz. Serce zabiło mi mocniej, oznajmiając w ten sposób, że poziom stresu
podniósł się jeszcze bardziej.
– Jestem z Polski – odpowiedziałam,
odwracając głowę w drugą stronę i rozglądając się po barze. Liczyłam, że w ten
sposób uda mi się ukryć lekki rumieniec wywołany obecnością mężczyzny. – A co
mnie tu przygnało? Życie. A może ucieczka przed nim. A co ty tu robisz? Oprócz
picia oczywiście.
– Szukam spokoju i prywatności. W
tym kraju o to nie łatwo – odparł. – A jak jest
w twojej ojczyźnie? – Trochę zdziwiło mnie to pytanie. Nie byłam pewna, co
powiedzieć – to, co myślę naprawdę, czy to, co piszą w Internecie. Zdecydowałam
się na to pierwsze.
Kolejny świetny rozdział. Akcja zaczyna się 'ubarwiać' i urozmaicać. Ciekawa jestem, co dalej .
OdpowiedzUsuń