– Czym jest dla ciebie szczęście? – zapytał patrząc jej w
oczy.
– Co masz na myśli? – odpowiedziała pytaniem nieco
zmieszana. – Co to za dziwne pytanie? Przecież każdy wie, czym jest szczęście.
– Jesteś pewna? Jeżeli to by było takie oczywiste, to czy
nie każdy byłby szczęśliwy? Myślę, że każdy dążyłby do tego szczęścia i w końcu
je osiągał. A rozejrzyj się dookoła. – Przyciągną przyjaciółkę bliżej siebie,
obejmując. Dziewczyna zamyślona oparła głowę na jego ramieniu.
– Nie jestem pewna. Jak o tym mówisz to wydaje mi się, że
każdy ma własną definicję i wizję szczęścia. Może w tym leży problem.
– Nalać ci jeszcze wina? – zapytał, zbaczając z tematu.
– Tak poproszę – odpowiedziała, podstawiając mu swój
kieliszek. – Dzięki.
– Więc, co z tym szczęściem? – zapytał ponownie, rozsiadając
się wygodniej na kanapie, tuż obok dziewczyny, z pełnym kieliszkiem w ręku.
– Bo wiesz, dla jednego to będzie rodzina, dla innego praca,
dla jeszcze innego szczęście daje kasa. Nie ma jednej recepty dla wszystkich,
więc ciężko wszystkich zadowolić.
– Więc uważasz, że jeżeli wszyscy byli szczęśliwi z jednego
powodu, było by lepiej? – zapytał zdziwiony.
– Tak. Przynajmniej nie byłoby tyle konfliktów. Tak mi się
wydaje.
– Ale gdyby wszyscy byli szczęśliwi mając pieniądze, ciężko
by było wszystkim dać po tyle samo i na tyle dużo, żeby się z tego cieszyli.
Rodziny też każdemu nie zagwarantujesz, ani wymarzonej pracy.
– Więc jakie jest twoje rozwiązanie? Kiedy, według ciebie
wszyscy byliby szczęśliwi?
– Myślę, że gdyby każdy bardziej skupiał się na swoim
szczęściu, niż na rywalizacji ze szczęściem innych – odparł.
– Chyba nie rozumiem. Może to przez wino – roześmiała się
delikatnie odchylając głowę do tyłu. Pokój wydawał się wirować wokół niej.
– Ale to bardzo proste. Ludzie za bardzo starają się
przeszkodzić innym w osiągnięciu szczęścia, a za mało na spełnianiu własnych
potrzeb. Tak jest w polityce, w pracy, a nawet w związkach. Ciągła rywalizacja
zabiera nam czas. Niepotrzebnie tracimy energię i przejmujemy się czymś, co nas
nie dotyczy.
– Czyli sami zabieramy sobie możliwość szczęścia? – zapytała
zdziwiona jego teorią.
– Trochę tak. Powinniśmy się cieszyć tym, co mamy, a nie
oglądać się na innych. Jeżeli nam na czymś zależy, powinniśmy do tego dążyć,
ale tak, żeby nie krzywdzić innych, bo wtedy i szczęście będzie tylko pozorne.
Zawsze z tyłu głowy będą nam się tłukły wyrzuty sumienia.
– Jak tak o tym mówisz, to wydaje mi się, że masz trochę
racji – oznajmiła. – A ty jesteś szczęśliwy? – zapytała, spoglądając mu w oczy,
chociaż ciężko było jej skupić wzrok.
– Tak. Mam ciebie, robię to, co sprawia mi przyjemność i
wierzę, że jestem dobrym człowiekiem. No a przynajmniej się staram. To trzy
powody, dla których jestem szczęśliwy.
– Jesteś kochany, wiesz? – Pocałowała go w policzek.
– No pewnie – odpowiedział z uśmiechem, odwzajemniając gest
dziewczyny. – To co, jeszcze jeden kieliszek i wychodzimy?
– Tak. W tym roku chcę zobaczyć te fajerwerki.
Chłopak
nalał szkarłatny napój do kieliszków i wzniósł toast.
– Za nasze szczęście!
– Za nas! – zawtórowała mu i oboje zanurzyli usta w
alkoholu.
Gdy
dokończyli butelkę, narzucili na siebie kurtki i wyszli na podwórko. Wkrótce na
niebie rozbłysły tysiące kolorowych świateł, które oznajmiały koniec roku i
początek czegoś nowego. Początek nowej, pustej księgi, którą każdy może zapisać
własnym szczęściem. Jeżeli tylko zechce.